Łódzki sąd okręgowy zdecydował, że obwiniany o łapówkarstwo Jarosław Pinkas, wiceminister zdrowia za czasów rządu PiS, może wyjść z aresztu. Warunkiem jest wpłacenie w ciągu tygodnia 200 tysięcy złotych.
Pinkas nie był obecny na ogłoszeniu decyziji sądu. Reprezentowała go jego córka, która powiedziała jedynie, że bardzo się cieszy, iż ojciec wyjdzie z aresztu.
Jarosław Pinkas nie przyznaje się do zarzucanych mu przestępstw. Jego obrona argumentowała, że nie ma podstaw do stosowania aresztu i wniosła o jego ewentualną zamianę na inny środek zapobiegawczy. Obrońcy proponowali poręczenie osobiste ponad 20 osób oraz kaucję w wysokości ponad 50 tys. złltych.
Ponadto jeden z adwokatów Pinkasa mecenas Grzegorz Fertak podnosił argument, że jego klient źle znosi areszt i jest rozbity psychicznie.
Podejrzewany o łapówkarstwo
Jarosław Pinkas został zatrzymany przez ABW ponad miesiąc temu. Zarzuty przedstawione byłemu wiceministrowi dotyczą okresu, gdy pełnił on funkcję zastępcy dyrektora ds. klinicznych i organizacyjnych Instytutu Kardiologii w Warszawie. Według prokuratury, Pinkas w związku z pełnieniem funkcji publicznej przyjął pieniądze i wartościowe wieczne pióro w zamian m.in. za ułatwienie jednej ze spółek wygrania przetargu zorganizowanego w Instytucie. Według śledczych grozi mu kara do 10 lat więzienia.
Prokuratura domagała się aresztowania go na 3 miesiące, argumentując swój wniosek obawą matactwa i grożącą surową karą.
Jako świadek dwukrotnie przesłuchany został w tej sprawie b.minister zdrowia prof. Zbigniew Religa - także przełożony Pinkasa w czasie, którego dotyczą zarzuty prokuratury. Zapewnił on, że wierzy w niewinność swego podwładnego.
Nie wierzą w winę Pinkasa
Według Religi wiele "istotnych osób" poręczyło za niego i podpisało się pod listem z poręczeniem, zapewniając, że będzie on stawiał się na każde wezwanie prokuratury. Wymienił m.in. członków rady naukowej Państwowego Zakładu Higieny oraz prof. Zytę Gilowską.
O tym, że Pinkas powinien odpowiadać przed sądem z wolnej stopy przekonani są także m.in.: prezes Polskiego Towarzystwa Kardio-Torakochirurgów prof. Andrzej Biedermann, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Konstanty Radziwiłł, czy prezes Polskiego Towarzystwa Szpitalnictwa Jan Czeczot.
Ich zdaniem, o ewentualnej winie i odpowiedzialności Pinkasa powinien zdecydować sąd, "ale niech będą zachowane prawa do rzetelnej obrony i domniemania niewinności oraz możliwość odpowiadania z wolnej stopy".
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24