Strażacy przez prawie pięć godzin przeszukiwali w nocy z soboty na niedzielę Czarną Nidę w Morawicy. Nietrzeźwy kierowca zjechał z drogi i wpadł do rzeki. Twierdził, że samochodem wiózł żonę i dziecko.
Straż pożarna otrzymała zgłoszenie o wypadku samochodowym krótko po północy w niedzielę.
Samochód w rzece
Na miejscu wypadku najszybciej pojawili się strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Morawicy. Citroen Berlingo, którym podróżował mężczyzna, zjechał z drogi, uderzył w przybrzeżny nasyp i wjechał do rzeki. Strażacy wezwali posiłki z komendy miejskiej w Kielcach.
Jak powiedział w rozmowie z tvn24.pl st. bryg. Robert Sabat, zastępca komendanta miejskiego straży pożarnej w Kielcach, na miejscu pojawiła się także policja i pogotowie ratunkowe. Policjanci przekazali strażakom, że kierowca był nietrzeźwy. Miał także stwierdzić, że wiózł samochodem swoją rodzinę.
- Nasze działania skoncentrowały się na dotarciu do samochodu, który był zanurzony po dach. Strażacy upewnili się, że we wnętrzu nikogo nie ma. Wrak został wydobyty na powierzchnię - powiedział w rozmowie z tvn24.pl Robert Sabat, zastępca komendanta miejskiego straży pożarnej w Kielcach.
Rodzina w domu
Mężczyzna twierdził, że podróżował z żoną i dzieckiem, więc strażacy rozpoczęli poszukiwania w wodzie. Użyto pontonów i kamery termowizyjnej. Dno Czarnej Nidy przeszukiwali nurkowie.
- W działaniach brało udział osiem zastępów straży pożarnej w tym dwie grupy specjalistyczne ratownictwa wodno-nurkowego - wyjaśnił Sabat. - Akcja trwała prawie pięć godzin.
Działania strażaków okazały się daremne, bo policja w toku śledztwa odnalazła żonę i dziecko mężczyzny. Byli w domu. Okazało się, że co prawda mężczyzna wiózł swoją rodzinę samochodem, ale kilka godzin wcześniej. Potem pił alkohol i wsiadł za kółko już sam.
Autor: pk/tr / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Ochotnicza Straż Pożarna KSRG Morawica