Ratownicy z pogotowia górniczego w Bytomiu uratowali psa, który wpadł do 13-metrowego odwiertu na studnię. Na akcję jechali osiem godzin, aż do miejscowości Domachowo niedaleko Koszalina.
Na szczęście akcja zakończyła się pomyślnie. Wcześniej psu starała się pomóc straż pożarna, ale nie była w stanie tego zrobić ze względu na brak odpowiedniego sprzętu.
- Były różne pomysły, jak go w ogóle wyciągnąć. Wyszło, że zrobimy to najprostszym sposobem, za pomocą typowego przyrządu od hycla - mówi Leszek Fiska, kierownik pogotowia ratowniczo-górniczego.
Dodał, że nie było już czasu na nic innego, bo istniało zagrożenie, że psa nie uda się wyciągnąć żywego.
- Jest ulga na sercu. Czułem się odpowiedzialny za psa, zrobiłbym wszystko, aby go uratować i się udało - mówił po akcji Jan Wrzesień, właściciel psa.
Autor: MAC/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24