Korzystam z wolności słowa, uważam, że nie przekroczyłam granic przyzwoitości - stwierdziła w wywiadzie dla "Naszego Dziennika" posłanka PiS Krystyna Pawłowicz. Nawiązała w ten sposób do negatywnych reakcji w internecie, jakie wywołała swoimi wypowiedziami, m.in. na temat posłanki Ruchu Palikota Anny Grodzkiej.
Jej zdaniem, jest atakowana za opinie takie, jak choćby na temat Grodzkiej, bo po wstąpieniu do Unii Europejskiej zaczęły w naszym kraju ujawniać się ideologie genderowe, lewicowe i feministyczne i cały czas "w ekspansywny oraz niezwykle agresywny sposób do nas docierają".
Obecnie mamy też do czynienia - w opinii Pawłowicz - z falą roszczeń środowisk homoseksualnych. Uważa, że przyczyną ataków na jej osobę jest również fakt, iż reprezentuje ona Prawo i Sprawiedliwość oraz łączenie jej z Radiem Maryja i Telewizją Trwam. A także to, że dla dziennikarzy nie jest łatwym rozmówcą, mówi to co myśli, nie boi się i to budzi agresję. Oceniając media posłanka stwierdziła, że nie starają się one być obiektywne, gdyż są nieodłączną częścią obozu władzy. - Nie można normalnym nazwać zjawiska, w którym media niszczą opozycję i nie kontrolują rządu - powiedziała Pawłowicz gazecie.
O związkach partnerskich i Grodzkiej
Na posłankę PiS posypały się ostatnio gromy za jej wypowiedzi w Sejmie podczas debaty ws. związków partnerskich.
Powiedziała wtedy m.in., że takie związki są "jałowe, bezproduktywne dla społeczeństwa, ekshibicjonistyczne i służą zaspokajaniu popędu seksualnego".
Zaś na spotkaniu z czytelnikami "Gazety Polskiej", posłanka PiS szydziła ze zmiany płci przez posłankę Grodzką.
Mówiła m.in.: "Jak ja widzę faceta koło siebie, jak ja mam mówić "proszę pani? (...) No, naprawdę twarz boksera (...). To nie jest tak, że jak ktoś się nażre hormonów i sobie operacji trochę zrobi, to się stanie kobietą, kod genetyczny decyduje".
Autor: mac//kdj / Źródło: "Nasz Dziennik", PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24