SLD ma już szefa sztabu, a PiS układa listy wyborcze. Niektórzy politycy już planują rezerwację billboardów. Do wyborów do europarlamentu jeszcze niemal rok, ale partie już zwierają szeregi - pisze "Polska".
W piątek ludowcy zbiorą się na naradę, by rozpocząć przymiarki do wiosennych wyborów do europarlamentu. – Ustalimy finansowe reguły gry, zastanowimy się nad listami i kalendarzem wyborczym – wylicza Stanisław Żelichowski, szef klubu PSL.
Pamiętam, jak PO i PiS w ostatniej kampanii wykupiły najlepsze powierzchnie reklamowe, teraz trzeba ich wyprzedzić. Andrzej Szejna, europoseł SLD
Trzeba wyprzedzić konkurentów
Takie rozmowy mają już za sobą lewicowi politycy, którzy swoich konkurentów chcą zostawić daleko w tyle. Duże szanse na to ma Andrzej Szejna, europoseł SLD. Już szuka lokalizacji pod przyszłe billboardy wyborcze: – Pamiętam, jak PO i PiS w ostatniej kampanii wykupiły najlepsze powierzchnie reklamowe, teraz trzeba ich wyprzedzić – mówi Szejna. Co więcej, ma już gotowy plan swojej kampanii rozpisany na każdy miesiąc.
Spadochroniarzom dziękujemy
W PiS i PO zaczęło się układanie wyborczych list. W partii Jarosława Kaczyńskiego warunek jest jeden – do europarlamentu mają kandydować rdzenni działacze, nie jacyś "spadochroniarze". Jarosław Kaczyński zbyt dobrze pamięta odejście z partii Kazimierza Ujazdowskiego i Pawła Zalewskiego - komentuje "Polska".
Dziennik dodaje, że w przypadku Platformy wybory do europarlamentu mogą być drogą ewakuacji dla niektórych ministrów z rządu Donalda Tuska. W takim kontekście wymienia się Barbarę Kudrycką, która z rządu mogłaby wrócić do PE.
Źródło: tvn24.pl, "Polska", PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24