- Myślę, że to jest uczciwe postawienie sprawy - ocenił w programie "Tak jest" własną poniedziałkową deklarację gotowości odejścia z polityki Zbigniew Ziobro. Lider Solidarnej Polski zauważył w TVN24, że "byli koledzy z PiS nieustannie powtarzają jak mantrę, że problemem na drodze do zjednoczenia prawicy są przerosłe ambicje osobiste Zbigniewa Ziobry". - Jeśli dla pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego problemem (...) jest Zbigniew Ziobro, to nie ma takiego problemu - zapewnił polityk.
Zbigniew Ziobro zapowiedział w poniedziałek, że jest gotowy odejść z polityki, jeśli miałoby to pomóc w zjednoczeniu prawicy i wspólnym starcie w wyborach.
Ziobro domaga się, jasnych zasad konstruowania list wyborczych i uwzględnienia w tym procesie wyniku poszczególnych partii w majowych wyborach do PE. W Sejmie połączył siły z Jarosławem Gowinem. Obaj politycy nie pojawili się w sobotę na "zjednoczeniowej" konwencji zorganizowanej przez PiS.
W programie "Tak jest" w TVN24 Zbigniew Ziobro tłumaczył, co spowodowało jego poniedziałkową deklarację. - Myślę, że to jest uczciwe postawienie sprawy w sytuacji, kiedy moi byli koledzy z PiS nieustannie powtarzają jak mantrę, że problemem na drodze do zjednoczenia prawicy są przerosłe ambicje osobiste Zbigniewa Ziobro - wyjaśnił.
- Jeśli dla pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego problemem na drodze zjednoczenia prawicy jest Zbigniew Ziobro, to nie ma takiego problemu, bo zjednoczenie prawicy i w konsekwencji odwołanie rządu Donalda Tuska (...) jest ważniejsze po stokroć niż Zbigniew Ziobro w polityce - dodał były minister sprawiedliwości.
Kurski i Mularczyk na spotkaniu z Kaczyńskim
Ziobro podkreślił, że taki scenariusz jest możliwy tylko wtedy, jeśli PiS zdecyduje się przychylić do żądań SP. Jak przypomniał szef ugrupowania, chodzi o pisemną umowę, która określiłaby wspólne cele programowe oraz zasady wyłaniania kandydatów na listy wyborcze do Sejmu i Senatu.
- Nie domagamy się żadnych wysokich miejsc, tylko takich, które byłyby proporcjonalne do procentu poparcia, jakie uzyskały nasze partie w wyborach do PE - wyjaśnił Ziobro.
Choć on sam nie pojawił się na sobotnim kongresie zjednoczeniowym prawicy, przyszli tam członkowie SP Jacek Kurski i Arkadiusz Mularczyk. Ziobro powiedział, że nie zdecydował się na udział w spotkaniu, bo "jest lojalny wobec swojego środowiska". Jak jednak dodał, Mularczyk zwracał się wcześniej z prośbą o zgodę na udział w kongresie i została mu ona udzielona, "pod warunkiem, że nie będzie tam reprezentował Solidarnej Polski, a jedynie Arkadiusza Mularczyka".
Zaznaczył, że w przypadku Jacka Kurskiego było inaczej, ale - jak zauważył - Kurski jest obecnie szeregowym członkiem Solidarnej Polski. - Niech to wszyscy ocenią. Droga Jacka Kurskiego w polityce jest bogata, znana, nie jest prosta. I znowu do PiS zmierza - stwierdził Ziobro. - Nie było to dla mnie zaskoczeniem, że tam się pojawił - podkreślił.
Ziobro powiedział, że docenia rozmowę z Jarosławem Kaczyńskim, którą odbył w zeszły poniedziałek. Jak zaznaczył, była ona bardzo "rzeczowa". Zdradził, że politycy byli umówieni na telefon w środę, a do tej pory takiego kontaktu ze strony prezesa PiS nie było.
- Póki co, to są pozory jednoczenia ze strony PiS, nie ma tam prawdziwej woli, raczej próba stworzenia wrażenia, że PiS chce, a my nie, ale jest odwrotnie - powiedział Ziobro.
Autor: kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24