Postępowanie ws. księdza skazanego za molestowanie nieletniej jest w toku, został on zawieszony we wszystkich czynnościach duszpasterskich i nie ma kontaktu z dziećmi i młodzieżą - poinformował przełożony Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej w odpowiedzi na list abp. Stanisława Gądeckiego.
Przewodniczący KEP we wtorek poprosił przełożonego generalnego zgromadzenia, ks. Ryszarda Głowackiego, o jak najszybsze przeprowadzenie kanonicznego postępowania karno-administracyjnego w tej sprawie. "Odpowiadając na pismo Przewielebnego Księdza Arcybiskupa jak również na medialne doniesienia związane z osobą ks. Romana chciałbym poinformować, że kanoniczny proces karno-administracyjny – zgodnie z poleceniem Stolicy Apostolskiej – został wszczęty i jest w toku" - poinformował ks. Ryszard Głowacki w piśmie, które otrzymała PAP. Dodał, że trybunał został powołany i trwają czynności procesowe. "Dołożymy wszelkich starań, aby sprawę zakończyć jak najszybciej, zachowując przy tym wymagania stawiane przez prawo kanoniczne" - zapewnił przełożony zgromadzenia. Jak poinformował, ksiądz Roman od czasu zakończenia odbywania zasądzonej kary więzienia przebywa w domu zakonnym zgromadzenia w Puszczykowie. Jest to dom księży emerytów i ks. Roman pomaga tam starszym współbraciom spełniając codzienne posługi. "Oczywiście ks. Roman został zawieszony we wszystkich czynnościach duszpasterskich i tego zakazu przestrzega, nie prowadząc żadnej działalności kapłańskiej w parafiach, nie katechizuje, ani nie ma kontaktu z dziećmi i młodzieżą" - podkreślił ks. Głowacki. Zaznaczył, że księdzu pozostawiono możliwość sprawowania mszy św. w kaplicy tylko tego jednego domu zakonnego i że nie jest ona kaplicą publiczną, parafialną. "Wyrażam szczery ból i żal wobec Przewielebnego Księdza Arcybiskupa, za zaistniałą sytuację popełnienia przez naszego kapłana przestępstwa i jego konsekwencje serdecznie przepraszam pokrzywdzonych oraz wszystkich wiernych Kościoła, którzy poczuli się zgorszeni, a ich chrześcijańska wiara została wystawiona na próbę" - napisał przełożony zgromadzenia. Podkreślił, że w Towarzystwie Chrystusowym nie ma absolutnie żadnego przyzwolenia na tego typu działania, ani na ukrywanie czynów przestępczych tak bardzo sprzeniewierzających się powołaniu kapłańskiemu i zakonnemu.
List przewodniczącego Episkopatu
List abp. Stanisława Gądeckiego był reakcją na medialne informacje dotyczące księdza Romana B. ze zgromadzenia zakonnego Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej. W trakcie posługi w jednej z miejscowości w woj. zachodniopomorskim ksiądz molestował seksualnie 13-letnią dziewczynkę. Został za to skazany i osadzony w więzieniu, gdzie spędził cztery lata. Wyszedł w 2012 roku; teraz mieszka w domu zakonnym w podpoznańskim Puszczykowie. Metropolita poznański w liście do przełożonego generalnego zgromadzenia ks. Ryszarda Głowackiego napisał, że chociaż czyny ks. Romana B. nie zostały popełnione w archidiecezji poznańskiej, a kapłan nie podlega jurysdykcji arcybiskupa poznańskiego, zwraca się prośbą o jak najszybsze przeprowadzenie kanonicznego postępowania karno-administracyjnego w tej sprawie. "Apel ten wynika z przekonania, iż wśród ważnych zadań, za które odpowiada przełożony kościelny, znajduje się danie właściwej odpowiedzi na przypadki nadużyć seksualnych popełnionych przez duchownych" – napisał abp Gądecki. "Tego rodzaju czyny – jak mówił papież Franciszek – to coś więcej niż czyny niegodziwe; grzechy nadużyć seksualnych w stosunku do nieletnich ze strony duchowieństwa są wstrząsem dla wiary w Boga i pokładanej w Nim nadziei" - dodał przewodniczący KEP.
Miał gwałcić 13 przez kilkanaście miesięcy
Ksiądz Roman B. został skazany w 2009 roku na osiem lat więzienia za stosunki seksualne z uczennicą. Według mediów miał podstępnie wywieźć od rodziców 13-latkę, więzić ją i gwałcić przez kilkanaście miesięcy. W jego komputerze śledczy mieli znaleźć także treści pedofilskie i korespondencję z innymi dziećmi. Obrońcy odwołali się od decyzji sądu i sprawa trafiła do ponownego rozpatrzenia. Według "Gazety Wyborczej", która opisała sprawę, w sądzie Roman B. przyznał się do kilkudziesięciu przestępstw seksualnych, ale zaprzeczał biciu ofiary i planowaniu działań z góry. Sąd podjął wówczas decyzję o zmniejszeniu kary do 4,5 roku leczenia psychiatrycznego na oddziale szpitalnym w zakładzie karnym. W 2010 r. wyrok został złagodzony o pół roku. Ksiądz wyszedł na wolność dwa lata później.
Autor: js/sk / Źródło: PAP