Kluczowy świadek w pakistańskim dochodzeniu badającym sprawę zamordowania polskiego geologa, Piotra Stańczaka, wycofał się ze swoich wcześniejszych zeznań. Ponadto polskie śledztwo w tej sprawie utknęło w miejscu, ponieważ prokuratura nie otrzymuje praktycznie żadnych informacji z Pakistanu - donosi "Rzeczpospolita".
Do tej pory zatrzymano jedynie dwie osoby podejrzane o udział w porwaniu i morderstwie Polaka. Jeden z nich to Atta Ullah Khan.
Wymuszone wspomnienia
Zeznania Khana, były kluczowym dowodem w całej sprawie. Opisywał w nich, kto wziął udział w egzekucji Polaka i wskazywał na winnych jego porwania i śmierci. Na jego słowach opierał się cały akt oskarżenia, twierdzi "Rzeczpospolita".
Prawdopodobnie zostały one uzyskane podczas przesłuchań tuż po jego zatrzymaniu, kiedy według pakistańskiego prawa, można stosować bezpośrednią przemoc, aby wymusić zeznania - czytamy w gazecie.
Teraz, podczas procesu, Khan zaprzecza swoim słowom i całkowicie wypiera się udziału w porwaniu i egzekucji Polaka, donosi "Rzeczpospolita".
Bez pomocy
Nie tylko pakistańska prokuratura ma problemy. Polscy śledczy zajmujący się tą sprawą w rozmowie z "Rzeczpospolitą" narzekają, że ich śledztwo utknęło w martwym punkcie. Powodem takiej sytuacji jest brak współpracy ze strony pakistańską.
Nasi prokuratorzy twierdzą, że od roku ich prośby o pomoc prawną przeważnie pozostają bez odpowiedzi ze strony Islamabadu. Do Polski, według informatorów gazety, trafia śladowa część dowodów zgromadzonych w Pakistanie.
Polacy nie otrzymali nawet protokołów przesłuchań dwóch zatrzymanych talibów, którzy obecnie są jedynymi świadkami. Ponadto, nawet jeśli je otrzymamy, to w świetle polskiego prawa mogą być bezużyteczne, ponieważ zostały uzyskane drogą tortur, twierdzą rozmówcy "Rzeczpospolitej"
Stańczak został porwany w Pakistanie w 2008 roku przez talibów. Za jego uwolnienie domagali się wypuszczenia swoich towarzyszy z więzień. Wobec nie spełnienia ich żądań, zamordowali Polaka w 2009 roku.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24