Obóz w Pruszkowie. "Tędy przeszła Warszawa"

Wysiedleńcy pędzeni pieszo do obozu w Pruszkowiewiki ( CC BY-SA 3.0) | Bundesarchiv

Ok. 650 tys. mieszkańców Warszawy wypędzono z miasta w czasie i po kapitulacji powstania. Większość trafiła do obozu przejściowego w Pruszkowie, skąd po segregacji wywieziono ich na roboty do Niemiec, do Generalnego Gubernatorstwa i obozów koncentracyjnych.

Ludność Warszawy była wysiedlana z miasta już podczas powstania. - Kiedy Niemcy zajmowali kolejne dzielnice, wypędzali ich mieszkańców. Obóz zaczął działać już 6 sierpnia 1944 r., jeszcze w trakcie trwania rzezi Woli. I od tego momentu mieszkańców Warszawy zaczęto wysiedlać do Pruszkowa. Najpierw do obozu trafili mieszkańcy Woli, później Ochoty, Powiśla, Starego Miasta, na koniec Mokotowa i Żoliborza, a po upadku powstania, ludność ze Śródmieścia - mówiła dyrektor Muzeum Dulag121 Małgorzata Bojanowska.

Obóz przejściowy

Obóz został zorganizowany na terenie warsztatów kolejowych, w pustych halach, z których już wcześniej wywieziono maszyny. Hal było kilka. Zbiorczą, do której trafiali wszyscy po przybyciu do obozu była największa hala nr 5. Tam przybyli spędzali z reguły dzień lub dwa, ale czasem nawet dwa tygodnie. W pewnym momencie byli wypędzani na plac przed halą, gdzie rozpoczynała się segregacja, która przebiegała w sposób brutalny, z udziałem psów. Podczas niej często rozdzielano rodziny. Osoby zdolne do pracy trafiały do hal 3, 4 i 6, niezdolne - do hali nr 1. Na terenie obozu w hali nr 2 działała komisja lekarska, złożona z niemieckich lekarzy z Wehrmachtu i polskich tłumaczek. Wystawiała ona zaświadczenia umożliwiające zwolnienie z obozu, później wymagające jeszcze akceptacji Gestapo, lub kierowała do hali nr 1. - Nie spotkałam się z relacjami, by ci lekarze leczyli. Dodatkowo był też polski personel dysponujący skromnym wyposażeniem medycznym, w związku z czym udzielanie na terenie obozu pomocy było bardzo ograniczone, starano się więc wyprowadzić chorych lub rannych do szpitali na zewnątrz - powiedziała Bojanowska.

Pomoc okolicznych

Ludność była transportowana do obozu na trzy sposoby - pociągiem z Dworca Zachodniego, piechotą z Warszawy lub kolejką EKD (Elektryczna Kolej Dojazdowa). Kiedy zapadła decyzja o utworzeniu obozu, Niemcy poinformowali delegaturę Rady Głównej Opiekuńczej w Pruszkowie, że będzie odpowiedzialna za całość zabezpieczenia żywieniowego, sanitarnego i medycznego. Był to jedyny obóz przejściowy na teren którego mogli wchodzić Polacy pracujący w tzw. służbach pomocniczych. - I tak naprawdę od zaangażowania ludności Pruszkowa i okolicznych miejscowości zależało jakie będą warunki w obozie. W związku z tym różne miejscowe grupy włączały się w tę pomoc. Byli to lekarze i pielęgniarki, VI Rejon Armii Krajowej "Helenów", który przekazał posiadany zapas medykamentów i żywności. Pomagali również księża i okoliczni mieszkańcy, którzy przynosili i przywozili żywność, czasem przerzucając ją przez ogrodzenie. Ludność pomagała także zwalnianym z obozu, przyjmując na nocleg, a czasem nawet oferując dach nad głową na dłuższy czas - relacjonowała dyrektor.

"To był po prostu tłum"

Trudno ocenić, jak długo pojedyncze osoby przebywały w obozie, mogły to być dwa dni, ale też nawet dwa tygodnie. - Nie robiono spisów przybyłych, nie nadawano im numerów, to był po prostu tłum, który tu wegetował - zaakcentowała Bojanowska. Każda z hal była ogrodzona drutem kolczastym i strzeżona przez wartownika, podobnie jak cały teren obozu. Teoretycznie poruszanie się między halami było zabronione i wymagało zezwolenia, jednak w praktyce czasami się to udawało. Na miejsce obozu wybrano Pruszków z kilku powodów. Przede wszystkim było to miejsce poza działaniami powstańczymi, dobrze skomunikowane kolejowo, z dużym terenem liczącym 53 ha. W obozie panowały wyjątkowo trudne warunki. - Przybywały tam często osoby w złym stanie fizycznym, które nie były w stanie wyjść z hali i potrzeby fizjologiczne musiały załatwiać na miejscu. W tym celu wykorzystywano tzw. rowy rewizyjne, które szybko stały się rodzajem śmietnika. Ludzie siedzieli na betonowej podłodze zabrudzonej smarami, tylko miejscami przykrytej słomianymi matami, pełnymi robactwa. W jednym momencie według szacunków w obozie było nawet 75 tys. osób. Przepełnienie utrudniało m.in. dotarcie z jedzeniem do chorych w odległych kątach hal. Prowadzono jednak kuchnię, która starała się wydawać trzy posiłki dziennie - mówiła dyrektor. Ludność Warszawy napływała do Pruszkowa mniej więcej do 10 października. Wtedy skończyły się masowe wysiedlenia z miasta, ale do końca miesiąca trwała jeszcze ewakuacja szpitali, do obozu trafiały też osoby z łapanek z rejonu podwarszawskiego.

Cywilna ludność Woli pędzona ul. WolskąBundesarchiv | wiki (CC BY-SA 3.0)

650 tys. wysiedlonych

Według szacunków po powstaniu wysiedlono ok. 650 tys. osób, z czego 550 tys. to mieszkańcy stolicy, a 100 tys. ludność miejscowości podwarszawskich. Wysiedleńcy najpierw byli spędzani do obozowych hal, a potem segregowani. Osoby uznane za zdolne do pracy wywożono na roboty przymusowe do Niemiec. Ocenia się, że było to ok. 150 tys. osób, teoretycznie od 14 do 60 lat, jednak wiek oceniano jedynie na podstawie wyglądu, więc zdarzało się, że jechały osoby i młodsze i starsze. Drugą grupą były osoby uznane za niezdolne do pracy, czyli głównie kobiety z małymi dziećmi, osoby starsze, chore lub ranne. Kierowano ich na teren Generalnego Gubernatorstwa. Było to ok. 350 tys. osób. - Można powiedzieć, że Niemcy generalnie mało się nimi interesowali. Na transport czekali bardzo długo, jechali nawet trzy dni, po przyjeździe na miejsce pociąg się zatrzymywał, ludzie byli wyganiani i pozostawiani sami sobie. Ich los zależał od pomocy miejscowej ludności, ponieważ z reguły swoje domy opuszczali tak jak stali - podkreśliła Bojanowska.

Kierunek: Auschwitz

Kolejna grupa 60 tys. osób została wywieziona do obozów koncentracyjnych m.in. do Auschwitz, Buchenwaldu, Dachau i Sachsenhausen. - W zasadzie nie było tu żadnego klucza, była to po prostu forma kary za powstanie dla ludności cywilnej. Generalnie wyjeżdżający z obozu nie byli informowani o kierunku jazdy, co powodowało ogromny strach przed wywiezieniem właśnie do obozu - przyznawała dyrektor. Ostatnia grupa wysiedlonych, licząca ok. 100 tys., to osoby, które udało się z obozu zwolnić w sposób legalny lub nie. Zwolnienia załatwiano ze względu na choroby, przede wszystkim zakaźne. Niemcy nie chcieli bowiem ryzykować rozprzestrzenienia się epidemii w Rzeszy. Wiele osób było zwalnianych w sposób nielegalny, jedynie pod pozorem choroby. Część opuszczała obóz dzięki przekupieniu strażników, jako część polskiego personelu obozu lub poprzez ucieczkę. Osoby wymagające opieki lekarskiej trafiały do okolicznych szpitali m.in. do placówki psychiatrycznej w Tworkach, gdzie przybyło 2,5 tys. osób, a także do licznych małych szpitalików często urządzanych w prywatnych domach. - Nie jest niestety znana liczba osób, które zmarły na terenie obozu, w wyniku przeżyć związanych z wypędzeniem lub zastrzelenia przez Niemców podczas pobytu m.in. w związku z podejrzeniem o udział w powstaniu czy podczas ucieczki - powiedziała Bojanowska.

W Warszawie pozostało tysiąc osób

Do obozu trafiała przede wszystkim ludność cywilna, jednak do transportów przedostawali się również powstańcy, co wiązało się z ryzykiem, ponieważ Gestapo starało się ich odnaleźć. Oficjalnie do Pruszkowa trafiła grupa walczących w zrywie z Mokotowa i Żoliborza. Zostali skierowani do oddzielnej, strzeżonej hali. Później trafili do obozów jenieckich w Niemczech. Niemcy starali się wysiedlić całą ludność, która była po powstaniu w Warszawie. Według szacunków w mieście pozostało ok. tysiąca ukrywających się w ruinach tzw. robinsonów. Części prawdopodobnie udało się też uciec w drodze do Pruszkowa. W październiku, w związku z przepełnieniem obozu uruchomiono dodatkowe - w Ursusie, Włochach i Piastowie.

[object Object]
"To jest dla mnie część historii rodziny"tvn24
wideo 2/27

"Tędy przeszła Warszawa"

Obóz funkcjonował do 16 stycznia 1945 r. Wtedy strzegący go Niemcy uciekli, a na miejscu pozostała jedynie część polskiego personelu i grupa jeńców sowieckich, dzień wcześniej wywiezionych. Po wojnie teren wrócił do swojej poprzedniej funkcji tzn. uruchomiono ponownie warsztaty kolejowe, które działały tam do końca lat 90. - Przez lata o tym miejscu i jego historii pamiętali głównie kolejarze tu pracujący i okoliczna ludność. W latach 40. powstał tu pierwszy pomnik upamiętniający historię obozu, a w 1990 r., drugi o nazwie "Tędy przeszła Warszawa". Co roku odbywają się tu też uroczystości rocznicowe na przełomie września i października - podsumowała dyrektor Muzeum Dulag121, które od 2010 r. działa na miejscu sąsiadującym z dawnym terenem obozu. Placówka dokumentuje historię ludności wypędzonej z Warszawy po powstaniu i osób jej pomagających.

Autor: dln//rzw / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: wiki ( CC BY-SA 3.0) | Bundesarchiv

Raporty:
Pozostałe wiadomości

Premier Słowacji Robert Fico spotkał się na Kremlu z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem. Lokalne media piszą, że pojechał tam na negocjacje w sprawie dostaw gazu. Ukraina zapowiedziała bowiem, że nie przedłuży wygasającego wraz z końcem roku kontraktu, który zezwala na tranzyt gazu przez jej terytorium.

Premier Słowacji spotkał się z Putinem na Kremlu

Premier Słowacji spotkał się z Putinem na Kremlu

Źródło:
Reuters, PAP

Jedna z pięciu ofiar piątkowego ataku w Magdeburgu to dziewięcioletni Andre. "Niech mój mały miś znowu lata dookoła świata" - napisała w pożegnalnym wpisie w mediach społecznościowych jego matka. Hołd zmarłemu dziewięciolatkowi oddała też lokalna straż pożarna. Chłopiec należał do jej dziecięcego oddziału.

"Był z nami tylko dziewięć lat". Matka żegna syna, który zginął na jarmarku

"Był z nami tylko dziewięć lat". Matka żegna syna, który zginął na jarmarku

Źródło:
BBC, Bild, Sky News

Premier Albanii Edi Rama zapowiedział wprowadzenie blokady na popularną aplikację TikTok - poinformował Reuters. Nowe przepisy mają zacząć obowiązywać od stycznia 2025 roku. TikTok domaga się wyjaśnień od albańskich władz.

Zapowiedź zakazu popularnej aplikacji. "Zablokujemy dla wszystkich"

Zapowiedź zakazu popularnej aplikacji. "Zablokujemy dla wszystkich"

Źródło:
Reuters

Pod hasłem "tekstylia" kryje się wiele. Po pierwsze odzież - to oczywiste. Ale także buty, dywany, firany, pościel czy koce. Zużyte i wyrzucane, lądowały do tej pory w pojemnikach na odpady zmieszane. Od nowego roku to się zmieni.

Nowa kategoria śmieci od pierwszego stycznia

Nowa kategoria śmieci od pierwszego stycznia

Źródło:
Fakty TVN

Samolot z dziesięcioma osobami na pokładzie rozbił się i uderzył w sklep w centrum turystycznej miejscowości Gramado na południu Brazylii. Jak podały władze, nikt z pasażerów nie przeżył.

Samolot spadł na sklep

Samolot spadł na sklep

Źródło:
Reuters

Pogoda na Boże Narodzenie. Przed świętami lokalnie dosypie jeszcze trochę śniegu, czy jednak wystarczy go, by utrzymał się do Wigilii? Sprawdź najnowszą aktualizację świątecznej prognozy pogody.

Przed samymi świętami spadnie śnieg. Czy pozostanie z nami na dłużej?

Przed samymi świętami spadnie śnieg. Czy pozostanie z nami na dłużej?

Źródło:
tvnmeteo.pl

Członek Państwowej Komisji Wyborczej Ryszard Kalisz ujawnił w TVN24, że otrzymał e-mail z informacją, że przewodniczący PKW Sylwester Marciniak "zarządził tryb obiegowy podjęcia uchwał", wśród których ma się znajdować uchwała w sprawie sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS. Kalisz zgodził się, że jest to próba podjęcia uchwały "tylnymi drzwiami" przez przewodniczącego PKW. Sprawę komentowali politycy PSL, KO, a także szefowa kancelarii prezydenta.

PKW "najwyraźniej chce dopchnąć kolanem możliwość finansowania Prawa i Sprawiedliwości"

PKW "najwyraźniej chce dopchnąć kolanem możliwość finansowania Prawa i Sprawiedliwości"

Źródło:
TVN24

Amerykańska aktorka Blake Lively oskarżyła Justina Baldoniego, swojego partnera z planu "It Ends with Us" i jednocześnie reżysera tego filmu, o szereg niestosownych zachowań. Aktorka twierdzi również, że mężczyzna, wspólnie ze studiem, które wyprodukowało film, zorganizował przeciwko niej kampanię oszczerstw. Prawnik studia stanowczo temu zaprzeczył, nazywając twierdzenia aktorki "całkowicie fałszywymi i oburzającymi".

Improwizowane pocałunki, "plan odwetu" i kampania oszczerstw. Blake Lively oskarża reżysera

Improwizowane pocałunki, "plan odwetu" i kampania oszczerstw. Blake Lively oskarża reżysera

Źródło:
BBC, New York Times, Variety

W australijskim stanie Wiktoria trwa walka z pożarem, który niemal tydzień temu wybuchł na terenie parku narodowego. W niedzielę płomienie ogarniały obszar 34 tysięcy hektarów i wciąż rozszerzały swój zasięg. Mieszkańcy miejscowości sąsiadujących z parkiem musieli opuścić swoje domy i nie wrócą do nich przed świętami.

Musieli uciekać z domów przed świętami. "Ludzie nie są do końca pewni, co się wydarzy"

Musieli uciekać z domów przed świętami. "Ludzie nie są do końca pewni, co się wydarzy"

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, The Guardian, ABC News, 9news.com.au

Wielu zagranicznych internautów zachwyciła znajdująca się w Polsce świecąca w ciemności ścieżka rowerowa, na której w nocy jakoby widać odwzorowane gwiazdy i gwiazdozbiory. Jak się okazuje, w kraju mamy takiego rodzaju drogę dla rowerów, ale nie wygląda tak spektakularnie.

Świecąca w ciemności ścieżka rowerowa w Polsce? Prawdziwa tak nie wygląda

Świecąca w ciemności ścieżka rowerowa w Polsce? Prawdziwa tak nie wygląda

Źródło:
Konkret24

Zaparkował na torach tramwajowych i - jak ustalili strażnicy miejscy - poszedł prawdopodobnie na pobliski bazar. Tramwaje nie mogły przejechać swoją trasą, co doprowadziło do paraliżu komunikacyjnego. Kiedy po ponad pół godzinie kierowca wrócił do auta, czekały tam już służby. Mężczyzna dostał trzy tysiące złotych mandatu, którego nie przyjął.

Zaparkował na torach tramwajowych. "Doprowadził do paraliżu komunikacyjnego"

Zaparkował na torach tramwajowych. "Doprowadził do paraliżu komunikacyjnego"

Źródło:
TVN24

W poniedziałek oddamy do użytku odcinek drogi ekspresowej S7, dzięki czemu Warszawa i Kraków uzyskają bezpośrednie połączenie - informuje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Podróż między miastami ma trwać około 2,5 godziny, czyli prawie o połowę krócej niż gdy jeżdżono starą krajową "siódemką" przez Radom i Kielce.

Odejście od XIX-wiecznego traktu. Podróż do stolicy niemal o połowę krótsza

Odejście od XIX-wiecznego traktu. Podróż do stolicy niemal o połowę krótsza

Źródło:
PAP, GDDKiA

IMGW ostrzega przed intensywnymi opadami śniegu i silnym wiatrem. Niebezpieczne warunki panują w południowych regionach Polski. Sprawdź, gdzie zachować szczególną ostrożność.

Miejscami spadnie nawet 20 centymetrów śniegu. IMGW ostrzega

Miejscami spadnie nawet 20 centymetrów śniegu. IMGW ostrzega

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Naukowcy z Katedry Warzywnictwa Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu opracowali innowacyjną szklarnię, a w zasadzie cieplarnię bąbelkową, która zapewni wzrost plonu i pomoże zmniejszyć ilość wykorzystanej energii. W hodowli owoców i warzyw pomóc ma piana z mydła.

Owoce i warzywa w... bańkach mydlanych. Innowacyjne rozwiązanie poznańskich naukowców

Owoce i warzywa w... bańkach mydlanych. Innowacyjne rozwiązanie poznańskich naukowców

Źródło:
tvn24.pl

Premier Węgier Viktor Orban nie po raz pierwszy realizuje skrupulatnie politykę Władimira Putina w Unii Europejskiej, ponieważ uderza w fundamenty wspólnoty - ocenił w "Kawie na ławę" w TVN24 europoseł PSL Krzysztof Hetman, komentując kwestię azylu politycznego dla posła PiS Marcina Romanowskiego. Europoseł Konfederacji Stanisław Tyszka mówił, o "zdziecinnieniu polskiej polityki, która sprowadza się do relacji interpersonalnych w tym przypadku między Tuskiem a Orbanem, którzy byli kiedyś kumplami, pokłócili się w tym momencie i robią sobie na złość".

"Romanowski może być kartą przetargową" w negocjacjach Orbana z Komisją Europejską

"Romanowski może być kartą przetargową" w negocjacjach Orbana z Komisją Europejską

Źródło:
TVN24, PAP

Po trzech miesiącach prac konserwacyjnych turyści odwiedzający Rzym znów mogą oglądać słynną fontannę di Trevi w pełnym blasku. Wprowadzono jednak limit osób, które mogą jednocześnie przed nią przebywać. Na razie to eksperyment.

Fontanna di Trevi po nowemu

Fontanna di Trevi po nowemu

Źródło:
PAP

Sprawca piątkowego ataku w Magdeburgu, w wyniku którego zginęło pięć osób, a ponad 200 zostało rannych, został oskarżony o popełnienia morderstwa i usiłowania zabójstwa - poinformowała w niedzielę niemiecka policja. Niemiecki Federalny Urząd do spraw Migracji i Uchodźców przekazał, że otrzymał ostrzeżenie o pochodzącym z Arabii Saudyjskiej mężczyźnie już pod koniec lata 2023 roku za pośrednictwem mediów społecznościowych. W wyniku zamachu zginął 9-letni chłopiec oraz cztery kobiety w wieku od 45 do 75 lat.

Ostrzeżenie otrzymali półtora roku temu. W piątek zabił pięć osób

Ostrzeżenie otrzymali półtora roku temu. W piątek zabił pięć osób

Źródło:
PAP, Reuters

Posłanka Magdalena Filiks z KO napisała, że "w Szczecinie i w Gdańsku i wielu innych miejscach doszło w ostatnich latach do takich sytuacji" jak w piątek w Magdeburgu, gdzie w wyniku zamachu i wjechanie autem w tłum zginęło pięć osób, a rannych zostało ponad 200. Tyle że, wydarzenia w Szczecinie i Gdańsku miały zupełnie inny charakter.

Filiks: wydarzenia w Szczecinie i Gdańsku jak zamach w Magdeburgu. Nie można porównywać

Filiks: wydarzenia w Szczecinie i Gdańsku jak zamach w Magdeburgu. Nie można porównywać

Źródło:
Konkret24

Niezwykle ciepła grudniowa aura właśnie dobiegła końca. Czego możemy się spodziewać w święta Bożego Narodzenia i w sylwestra? Sprawdź długoterminową prognozę temperatury na 16 dni, przygotowaną przez prezentera i synoptyka tvnmeteo.pl Tomasza Wasilewskiego.

Pogoda na 16 dni: będzie zimniej niż ostatnio

Pogoda na 16 dni: będzie zimniej niż ostatnio

Źródło:
tvnmeteo.pl

Agencja Reutera opublikowała nagranie, pokazujące moment uderzenia drona w 37-piętrowy wieżowiec w rosyjskim Kazaniu. Wideo pochodzi z portali społecznościowych. Według strony ukraińskiej, bezzałogowiec uderzył w budynek w wyniku działania rosyjskiego systemu walki radioelektronicznej i obrony powietrznej.

Dron uderza w wieżowiec. W Kazaniu "zatrzęsły się żyrandole"

Dron uderza w wieżowiec. W Kazaniu "zatrzęsły się żyrandole"

Źródło:
NV, Tatar-Inform, Kommiersant, tvn24.pl

Przez pół wieku przepisy chroniły wilki na naszym kontynencie, teraz znów będzie można do nich strzelać. Ale póki co - nie w Polsce. Komisja Europejska uchyliła wprawdzie furtkę do polowań na wilki, ale polski rząd deklaruje, że nie zamierza na razie z niej korzystać. Na ten moment więc wilk pozostaje w naszym kraju zwierzęciem pod ścisłą ochroną.

"Kraje zachodnie deklarowały ścisłą ochronę wilków, teraz chcą je zabijać. Nie powinniśmy im tego ułatwiać"

"Kraje zachodnie deklarowały ścisłą ochronę wilków, teraz chcą je zabijać. Nie powinniśmy im tego ułatwiać"

Źródło:
tvn24.pl

Przeniósł nie tylko stolicę z Krakowa do Warszawy, ale też stolicę Puszczy Białowieskiej ze starej do nowej Białowieży. Mowa o królu Zygmuncie III Wazie, który wybudował zapomniany dziś dwór myśliwski, po którym jedyną pamiątką są rosnące w jego miejscu dęby. Archeolodzy odkryli właśnie XVI-, XVII- i XVIII-wieczne cegły, które były częścią fundamentów jednego z budynków wchodzących w skład założenia dworskiego.  

Gomułka bał się, że Sowieci zabiorą ten kawałek Polski. Tajemnica dębów odkryta w Białowieży

Gomułka bał się, że Sowieci zabiorą ten kawałek Polski. Tajemnica dębów odkryta w Białowieży

Źródło:
tvn24.pl
Nie ma demokracji bez czytania. To w języku znajdziemy odtrutkę na populizm

Nie ma demokracji bez czytania. To w języku znajdziemy odtrutkę na populizm

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Właściciel TVN - amerykański koncern Warner Bros. Discovery - rozpoczął proces sprzedaży firmy - podał w piątek Reuters. Do tych informacji odniósł się rzecznik WBD, podkreślając, że dla "Warner Bros. Discovery podczas podejmowania decyzji o sprzedaży, zachowanie niezależności newsów TVN jest priorytetem".

Warner Bros. Discovery rozważa sprzedaż TVN. "Zachowanie niezależności newsów priorytetem"

Warner Bros. Discovery rozważa sprzedaż TVN. "Zachowanie niezależności newsów priorytetem"

Źródło:
Reuters, tvn24.pl
"Archipelag" księdza Michała O. jak willa plus. Tylko 20 razy bardziej

"Archipelag" księdza Michała O. jak willa plus. Tylko 20 razy bardziej

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Papieski jałmużnik kardynał Konrad Krajewski dotarł do Ukrainy medycznym kamperem, który będzie działał jak mobilny szpital. Możliwe będzie w nim między innymi przeprowadzanie zabiegów chirurgicznych - poinformował w niedzielę portal Vatican News.

Papież poświęcił, kardynał zawiózł

Papież poświęcił, kardynał zawiózł

Źródło:
PAP

Przed nami czas, kiedy nikt nie powinien być sam i kiedy nikt nie powinien być głodny. Już w weekend rozpoczęły się wigilie dla osób w kryzysie bezdomności, samotnych i ubogich. Od 28 lat miejscem spotkań jest Rynek Główny w Krakowie. To już 28. Wigilia Jana Kościuszki, krakowskiego restauratora. To wydarzenie łączy ludzi o wielkich sercach, by wspólnie pomóc i stworzyć chociaż namiastkę świąt Bożego Narodzenia.

Wielka mobilizacja przed świętami. Akcje dla osób potrzebujących w całej Polsce

Wielka mobilizacja przed świętami. Akcje dla osób potrzebujących w całej Polsce

Źródło:
Fakty po Południu TVN24