Zażalenie na postanowienie o przeszukaniu domu Włodzimierza Olewnika wysłali we wtorek wieczorem do Sądu Rejonowego Gdańsk - Południe jego pełnomocnicy. Wskazano w nim m.in. naruszenie podstaw prawnych i niezasadny tryb przeszukania oraz status ojca Krzysztofa Olewnika w śledztwie, dotyczącym jego porwania i zamordowania.
Jak poinformował jeden z pełnomocników rodziny Olewników, mecenas Bogdan Borkowski, w zażaleniu wskazano m.in., że przeszukanie odbyło się z naruszeniem stosownych podstaw prawnych. Przewidują one, że czynność taka, w celu znalezienia konkretnych rzeczy mogących być dowodem, może być przeprowadzona jedynie wtedy, gdy istnieją uzasadnione podstawy do przypuszczenia, że takie rzeczy znajdują się w danym miejscu.
- Nie wystarczy tylko, że prokuratura domyśla się, że takie rzeczy są w przeszukiwanym lokalu. Musi być uzasadniona podstawa do przyjęcia, że one właśnie tam są. Podstawy takiej być nie mogło, bo dom był zawsze dostępny, gdyż była współpraca Włodzimierza Olewnika z prokuraturą. Można było przez dziesięć lat od chwili porwania Krzysztofa ten dom przeszukać, nawet za zgodą rodziny - wyjaśnił Borkowski.
Szukali nowych dowodów
Prokuratorzy przyznali wówczas, że powodem przeszukania domu ojca zamordowanego Krzysztofa Olewnika było poszukiwanie nagrań i kamer. W rozmowie z tvn24.pl prokurator Krzysztof Tynka, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku przyznał, że oskarżyciele i Centralne Biuro Śledcze szukali także oryginałów nagrań wszystkich kontaktów rodziny z Krzysztofem w czasie, kiedy miał być więziony przez porywaczy, urządzeń, które służyły do nagrywania, a także oryginałów listów Krzysztofa do najbliższych. Rodzina bowiem nie przekazała ich prokuratorom mimo wezwań. Podobne przeszukania, w tym samym czasie przeprowadzono także w domach sióstr Krzysztofa Olewnika - Danuty i Anny. Borkowski przyznał, że siostry K. Olewnika także przygotowują zażalenia.
Metoda stosowana wobec podejrzanych
Bogdan Borkowski, pełnomocnik rodziny Olewników, powiedział w zeszłym tygodniu w czwartek, że jest zaskoczony sposobem podjęcia i prowadzenia przez prokuraturę i policję czynności w domu Ewy i Włodzimierza Olewników w Świerczynku. Jego zdaniem, wejście do domu rano i rozpoczęcie przeszukania to metoda stosowana raczej wobec osób podejrzewanych lub podejrzanych w obawie przed utratą dowodów, co - jak podkreślił - nie dotyczy Olewników. Borkowski zaznaczył, że w złożonym dziś zażaleniu przypomniano status Włodzimierza Olewnika, który w sprawie uprowadzenia i zabójstwa jego syna Krzysztofa, nadal występuje jako pokrzywdzony.
Przy takich czynnościach, zgodnie z przepisami, powinien być zachowany umiar. Ten zapis powinien znaleźć swoje ucieleśnienie zwłaszcza w stosunku do pokrzywdzonych w śledztwie, a taki jest nadal status Włodzimierza Olewnika, a także jego córek Bogdan Borkowski
Według mecenasa, o czym napisano także w zażaleniu, zakres i sposób przeszukania były nieadekwatne do potrzeb uzyskania poszukiwanych przedmiotów.
- Przy takich czynnościach, zgodnie z przepisami, powinien być zachowany umiar. Ten zapis powinien znaleźć swoje ucieleśnienie zwłaszcza w stosunku do pokrzywdzonych w śledztwie, a taki jest nadal status Włodzimierza Olewnika, a także jego córek - oświadczył Borkowski. Pełnomocnik twierdzi, że czynności, które przeprowadzono w domu W. Olewnika, to przejaw braku zaufania do rodziny zamordowanego.
W ubiegłym tygodniu Borkowski podkreślał, że według niego środki, które zostały zastosowane przez policję i prokuraturę, doprowadziły do pojawiania się różnego rodzaju domysłów i hipotez, które są nieuprawnione.
"Próba dyskredytowania rodziny"
Tuż po przeszukaniu Włodzimierz Olewnik komentował działania policjantów i prokuratury. W ubiegły czwartek powiedział, że zarzuty o ukrywaniu dowodów są "absurdalne", a działalność prokuratury traktował "jako kolejną próbę dyskredytowania swojej rodziny".
W wydanym późnym wieczorem oświadczeniu powtórzył, że "nie ma nic do ukrycia", a "wszelkie oryginalne nośniki nagrań dźwiękowych dotyczące kontaktów członków mojej rodziny z porywaczami były na bieżąco przekazywane organom ścigania".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24