Radosław Sikorski zapowiadał ocieplenie na linii MSZ - Pałac Prezydencki. Teraz mówi, że relacje był złe nie z jego winy. Lech Kaczyński reaguje szybko: - Ja bym Sikorskiemu doradzał, żeby trochę zapanował nad swoimi emocjami - odpowiada.
Sikorski miał w środę wspólną z ministrem obrony narodowej Bogdanem Klichem konferencję prasową. Zapewniał na niej, że powodem jego złych relacji z prezydentem nie jest "kwestia jego osobowości". Dodał, że sądzi, podczas niedawnego szczytu NATO w Bukareszcie prezydent powiedział coś, co utkwiło mu w pamięci.
- Zapytany przez dziennikarzy, czy zabiegał o spotkanie z prezydentem Rosji powiedział "nie, nie zabiegałem bo nie chciałem niczego popsuć, nie chciałem przeszkadzać rządowi". -To był dobry sentyment i życzylibyśmy sobie, żeby on miał zastosowanie nie tylko w Bukareszcie - powiedział Sikorski. Dziennikarze spytali prezydenta o tę wypowiedź szefa MSZ.
"Ja bym Sikorskiemu doradzał, żeby trochę zapanował nad swoimi emocjami"
- Muszę powiedzieć, że mnie pan prezydent Putin nie proponował spotkania, więc trudno mi się było z nim spotkać. Ja bym mu doradzał, żeby trochę zapanował nad swoimi emocjami. Ja rozumiem, że to jest, z mojego punktu widzenia, młody mężczyzna, bardzo pewny siebie, ale to wszystko co mam tutaj do powiedzenia - odpowiedział Lech Kaczyński. Podkreślił też, że mianowanie ambasadorów jest uprawnieniem prezydenta, a nie ministra spraw zagranicznych.
"Nominacji nie podpiszę i koniec"
Pytany co musiałoby się stać, żeby podpisał nominację Andrzeja Krawczyka na ambasadora w Słowacji odparł, że on tej nominacji nie podpisze "i koniec".
Krawczyk od 2006 roku był prezydenckim ministrem odpowiedzialnym za sprawy międzynarodowe. W lutym 2007 roku podał się do dymisji po tym, jak prezydentowi przekazano informację, że w stanie wojennym miał być tajnym współpracownikiem WSW. W marcu Krawczyka oczyszczono z zarzutu współpracy ze służbami specjalnymi PRL. Nie wrócił jednak do pracy w Kancelarii Prezydenta.
"Wysoko sobie cenię szefa MON"
Nieco lepiej jest na linii MON-Pałac. - Jestem gotów się spotkać się z Bogdanem Klichem i spokojnie porozmawiać - stwierdził prezydent Kaczyński pytany o kontrowersje wokół nominacji generalskich. Podkreślał, że od szczytu w Bukareszcie wysoko ceni sobie szefa MON.
Lech Kaczyński zaprzeczył, jakoby odrzucenie 12 nominacji generalskich zgłoszonych przez Klicha było wotum nieufności wobec ministra. - Jeszcze raz powtarzam, że byłem ostatnio w jak najlepszych relacjach z panem ministrem - zaznaczył.
Prezydent dodał, że 3 maja, kiedy miały być wręczona nominacje, nie jest jedyną okazją do ich przyznania. - Trzy miesiące i 12 dni później jest 15 sierpnia, czyli inna tradycyjna data nominacji generalskich - wyjaśnił prezydent. Dodał, że taką okazją jest jeszcze 11 listopada.
Jeszcze raz powtarzam, że byłem ostatnio w jak najlepszych relacjach z panem ministrem prezydent Lech Kaczyński
Wrócą do rozmowy?
Jak przyznał sam Klich, o tym, że powrócą jeszcze do tematu nominacji generalskich, prezydent zapewnił w ubiegłym tygodniu w Belwederze. - Stąd zaskakujące jest, że decyzje zostały podjęte pomimo, iż miały być jeszcze konsultacje. Do tych konsultacji jestem wciąż gotowy - dziwił się Klich.
W poniedziałek prezydent Lech Kaczyński odrzucił zdecydowaną większość kandydatur do stopnia generalskiego zgłoszonych przez szefa MON. Bogdan Klich wystąpił o nominację 15 nowych generałów, Lech Kaczyński zgodził się jedynie na trzech. - Armia ma obecnie 115 generałów. To jest liczba, jak na liczebność naszych sił zbrojnych, całkowicie wystarczające - tłumaczył później.
Źródło: PAP, tvn24.pl