- Nie wytoczymy waszemu prezydentowi procesu, ale bardzo żałujemy, że nie chciał nam poświęcić chociaż pięciu minut - powtórzyli w programie "Teraz My" Brendan Fay i Thomas Moulton. I podkreślali, że "Lech Kaczyński powinien zdać sobie w końcu sprawę, że jest prezydentem wszystkich Polaków".
Geje, których ślubne zdjęcia wykorzystano w prezydenckim orędziu, podkreślali w programie "Teraz My", że chociaż mają żal do prezydenta, iż do negatywnych celów wykorzystał materiał filmowy z ich ślubu, to jednak wierzą w "pozytywny efekt tego zamieszania". - Sposób, w jaki użyto tych zdjęć oznacza dla mnie brak tolerancji dla gejów - mówił Tom Moulton.
Jego partner dodawał natomiast: - Zadziwiło mnie, że zdjęcia z tak radosnego dnia zostały użyte do czegoś tak nagatywnego. Wielokrotnie pytano nas - z różnych okazji - o możliwość ich wykorzystania. Często mówiliśmy "tak", ale w tej sytuacji nikt się do nas nie zwrócił. Pałac Prezydencki posłużył się tymi zdjęciami po to, żeby pokazać ludziom, że powinni się bać takiego uczucia. A to dla nas był dar - podkreślał Brendan Fay.
"Oddałem życie innym ludziom"
Czego Brendan Fay i jego partner oczekują od Lecha Kaczyńskiego? - Powinien zrozumieć, że jest prezydentem wszystkich Polaków - także gejów i lesbijek. Oraz, że przestanie straszyć innych takimi ludźmi, jak my - mówili goście Andrzeja Morozowskiego i Tomasza Sekielskiego. - Dla mnie jest to tym bardziej trudne, że na codzień jestem lekarzem. Kocham moją pracę, oddałem życie swoim pacjentom. I dlatego nie godzę się, żeby ktoś straszył innych moim życiem - mówił Moulton.
Para podkreślała też, że w całym zamieszaniu wokół zdjęć z ich ślubu można dostrzec pozytywy, bo "zaczął mówić, o tym cały świat". - Jestem Irlandczykiem i katolikiem. Dlatego jestem też pełen nadziei, że jednak wasz prezydent poświęci nam chwilę. Byłoby cudownie, gdyby Lech Kaczyński powiedział: chcę się spotkać z tymi mężczyznami. Z Jackiem Kurskim też chętnie byśmy się spotkali - podkreślał Fay. ("KURSKI NADUŻYŁ ZAUFANIA PREZYDENTA" - CZYTAJ WIĘCEJ)
Jak przyznał, to dopiero od Andrzeja Morozowskiego dowiedział się, że do rozmowy z prezydentem nie dojdzie.
- Jestem wielkim orędownikiem dialogu i walczę o równe traktowanie gejów. Nieraz już w moim życiu zostałem poddany dyskryminacji. Raz raniono mnie nożem, ale i z tej sytuacji wyniknęło coś dobrego. Wierzę, że tym razem będzie podobnie - podkreślał Fay. - To prawda - Brendan przestał palić - potwierdzał jego partner.
Kurski prowokator?
Para gejów odniosła się też do słów Jacka Kurskiego, który uznał ich wizytę w Polsce za "atak świata relatywizmu moralnego" w przeddzień rocznicy śmierci Jana Pawła II. - Takie słowa to prowokacja - komentował Fay, podkreślając, że "docenia i zdaje sobię sprawę z tego, jak wiele Jan Paweł II zrobił dla pokoju i dialogu na świecie".
- Ale Papież mówił wyraźnie, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny - zaznaczał Tomasz Sekielski. - Nikt nie jest idealny - odpowiadał Moulton. Przyznał, że liczy na "ewolucję kościelnych doktryn, która pozwoli na to, aby kościół wrócił do błogosławienia związków homoseksualnych". - Były już przecież takie przypadki w kościele, że błogosławiono związku małżeńskie ludzi tej samej płci - przekonywał Fay.
Chcieli mieć dziecko
Po programie w TVN Fay i Moulton odpowiadali na pytania internautów w portalu onet.pl. Na czacie przyznali między innymi, że myśleli o adopcji dziecka. Teraz już nie myślą, bo Moulton uważa, że jest za stary na wychowywanie.
Para przyznała jednak, że gdyby miała dziecko, „dałaby mu wszystko, co najlepsze”. - Pary homoseksualne, które wychowują dzieci są bardzo szczęśliwe. Badania wykazały też, że dzieci wychowujące się w takich związkach nie rozwijają się inaczej od dzieci ze związków heteroseksualnych. W końcu nie da się nikogo "wychować na geja" – mówili w onet.pl, przekonując, że „jedyna różnica pomiędzy ich związkiem, a związkami hetero, polega na samej płci.
- Tylko ten jeden aspekt nas różni od innych małżeństw. Jeden z bardzo wielu. Pod wieloma względami jesteśmy, jak każde inne małżeństwo, którego esencją jest miłość. Trzeba się kochać w dni dobre i złe dni.
"Polacy nie są homofobami, politycy tak"
O "miejscu gejów w społeczeństwie" rozmawiali też w drugiej części programu Tadeusz Cymański z PiS i krytyk filmowy Tomasz Raczek, który niedawno ujawnił publicznie, że jest homoseksualistą. Dziennikarz przekonywał, że gejów wciąż nie chce się słuchać, chociaż nie jest to wina całego społeczeństwa. - Powinniśmy zrozumieć, że i jedno jest normą i drugie jest normą, a nie zboczeniem. Ja jestem "mniejszą częścią normy", bo nie tylko to co większe jest normalne - mówił Raczek.
Przyznał jednak, że po tym jak się ujawnił jako gej ze strony Polaków nie spotkało go nic złego. - My nie jesteśmy homofobami, ale politycy bardzo często tak.
- To nieprawda - obruszał się poseł Cymański. - Jesteśmy tacy jak reszta społeczeństwa. Ja ze swoimi skłonnościami się nie obnoszę. Polska jest krajem życzliwym i gościnnym. I tak jak pan powiedział - tu nie chodzi o tolerancję, bo my jesteśmy tolerancyjny. Tu chodzi o normy prawne. I o to, aby związek małżeński dwojga ludzi tej samej płci nie był w Polsce dozwolony. Na to zgody nie ma i nie będzie - zapewniał.
Cymański uznał też za słuszną decyzję prezydenta, aby z gejami Fayem i Moltonem się nie spotykać. - Nie widzę takiej potrzeby. Sam też nie miałbym, o czym z nimi rozmawiać, bo nie przyjechali tutaj na zaproszenie moje, czy prezydenta, tylko mediów - ucinał.
Źródło: TVN, onet.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24