Ewakuowani z powodu bomby z okresu II wojny światowej mieszkańcy kamienic w centrum Gdańska mogli wrócić do domu dopiero po 24 godzinach. Powód? Okazało się, że saperzy pracują do 15.30, a niewybuch znaleziono po godzinach ich pracy.
Ewakuacja ok. 100 mieszkańców Gdańska – Wrzeszcza była ekspresowa. - Nawet kluczyków od mieszkania nie zdążyłem wziąć, kazali szybko uciekać – mówi jeden z mieszkańców.
Powrót do domów już taki szybki jednak nie był. Choć pogotowie i policja pojawiły się w ciągu kilku minut, to na wojskowych saperów Gdańszczanie czekali kilkanaście godzin. Odnalezienie blisko 100 kilogramowego pocisku mieszkańcy zgłosili we wtorek o 17.40. Saperzy na miejsce przyjechali w środę o 9 rano.
"Zbędna ewakuacja"
Starszy chorąży Marek Antonowicz z 16. Batalionu Saperów w Tczewie wyjaśnił w rozmowie z reporterem TVN24, że saperzy pracują od 7.00 do 15.30. – Potem jest dyżurny, czyli całodobowa służba, która przyjmuje zgłoszenie – mówi. Dopytywany, dlaczego saperzy nie mogą przyjechać, dodaje: - O działaniu sił zbrojnych nie decyduje żołnierz.
Przepisy – jak wskazują saperzy - nie pozwalają im na prace w nocy. I w trybie zmianowym, jak pogotowie, czy policja. Ale w szczególnym wypadku, przy zgłoszeniach pilnych mogą na rozkaz dowódcy wyjechać nawet w nocy. Tylko, że wyjazd do kamienicy w centrum Gdańska nie okazał się pilnym. - Zgodnie z przepisami pilne są jedynie zgłoszenia w placówkach oświatowych i kulturalnych, na dworcach, na ważnych skrzyżowaniach... My musimy działać zgodnie z prawem - wyjaśnia Antonowicz.
Jego zdaniem, policjanci zareagowali zbyt pochopnie, bo ewakuacja była w tym przypadku zbędna. - Wystarczyłoby w tym miejscu postawić policyjny patrol - podkreśla. Dodaje też, że o ewakuacji saperzy dowiedzieli się dopiero rano.
Magdalena Michalewska z gdańskiej policji odpowiadając na te zarzuty podkreśla, że saperzy wiedzieli o ewakuacji już we wtorek wieczorem. Dodaje też, że gdyby pojawili się na miejscu i zabezpieczyli teren, to nie trzeba byłoby być może ewakuować mieszkańców.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24