- Wczoraj rezygnację na moje ręce złożył szef MON Bogdan Klich. Dziś ją przyjąłem - oświadczył szef rządu Donald Tusk. Klicha zastąpi sekretarz stanu w MSWiA, Tomasz Siemoniak. Pytany, czy po tak "miażdżącym" raporcie komisji Jerzego Millera sam poda się do dymisji, wykluczył to. Nie chciał też wskazać odpowiedzialnych za katastrofę.
- Charakter rekomendacji komisji ministra Millera wyraźnie wskazuje te obszary państwa, które będą wymagały szybkich i gruntownych działań naprawczych. Mieszczą się one w obszarze, za który odpowiada MON. W związku z tym na moje ręce wczoraj rezygnację złożył minister obrony. Dziś ją przyjmuję - poinformował premier.
Winnych brak
Tusk poinformował, że Klich już wiele miesięcy temu zapewnił, że jest do jego dyspozycji. Premier zaznaczył, że "z pełną świadomością" obaj czekali na efekty prac komisji kierowanej przez szefa MSWiA Jerzego Millera. Pytany, czy dymisja szefa MON, który jako jedyny politycznie odpowiedział za katastrofę, oznacza wskazanie winnego, odparł: - Nikt nie mówi, że minister Klich jest odpowiedzialny za smoleńską katastrofę. Powiedziałem coś dokładnie odwrotnego. Kilch składa rezygnację, bo uważa, że jego dalsza obecność w resorcie obrony będzie przeszkodą we wdrażaniu rekomendacji komisji - stwierdził. Dociskany, dodał: - Nawet najbardziej emocjonalnymi wypowiedziami nie skłoni mnie pani do tego, bym wskazał Bogdana Klicha odpowiedzialnym za katastrofę.
A pytany, kto w takim razie jest winny katastrofy, powiedział, że nie chce wchodzić w rolę prokuratora. - Uważam za rzecz niewłaściwą, aby ktokolwiek z was na tej sali - tylko dlatego, że niektórzy oczekują scen ekspresyjnych i krwistych - żebyśmy dopowiadali słowa do raportu komisji. Raport komisji jest w tej sprawie wystarczająco jasny i jednoznaczny - uciął
Tomasz Siemoniak zastąpi Klicha
Szef rządu podziękował dotychczasowemu szefowi MON za czteroletnią współpracę, nazwał go „człowiekiem honoru” oraz zapowiedział jego następcę. - Na jego miejsce zaproponuję prezydentowi sekretarza stanu Tomasza Siemoniaka. Jego zadaniem będzie realizacja rekomendacji, jakie komisja przedstawiła do wykonania. Wiele z nich dotyczy spraw, które są pod nadzorem ministra obrony narodowej. Będę oczekiwał także od nowego ministra przygotowania całego procesu wdrażania zmian na rzecz większego bezpieczeństwa lotów - wyjaśnił.
Arabski zostaje
Po raporcie Millera nie poleci natomiast głowa szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego. - Żadne z działań czy braku działań ministra Arabskiego nie jest zakwalifikowane jako przyczyna, okoliczność, czynnik mający związek z katastrofa smoleńską - oświadczył Tusk. Na uwagę, że dymisji Arabskiego domaga się PiS, Tusk odparł: - Ja mam bardzo poważny kłopot z opinią, którą wyraża Antoni Macierewicz i inni liderzy PiS-u, ponieważ w jednym zdaniu powołują się na efekty raportu i żądają głów, a w drugim nazywają raport jednym wielkim kłamstwem.
Tusk ocenił też, że PiS-owi i opozycji "wystarczy 5 minut po zaprezentowaniu raportu, aby wygłosić bardzo dotkliwe z punktu widzenia interesów państwa polskiego oceny działania komisji państwowej". - Dezawuowanie działań polskiego państwa w tej kwestii nie jest na rękę Polsce. Nie mam zamiaru wdawać się w spór stricte polityczny z Jarosławem Kaczyńskim czy Antonim Macierewiczem, którzy przez te kilkanaście miesięcy pokazali bardzo wyraźnie, jaki mają pogląd - niezależnie od faktów, niezależnie od badań - oświadczył premier.
"Wykluczono zamach"
Ponadto Tusk pochwalił pracę członków komisji badającej katastrofę smoleńską. - Pracowali pod wielką presją emocji publicznych, wymiaru międzynarodowego, a także pod narastającą presją czasu. Komisja zdawała sobie sprawę, że inaczej niż w innych tego typu przypadkach musi pracować bardziej intensywnie - zaznaczył.
Komisja Millera zakończyła swoją pracę, ale - jak zaznaczył szef rządu - pozostaje w gotowości, gdyby pojawiły się jakieś nowe fakty. - Na razie nic nie wskazuje na to, żeby miały się pojawić - zaznaczył. Zdaniem szef rządu podstawowym efektem jej prac jest określenie bezpośrednich przyczyn katastrofy smoleńskiej. - Wykluczono zatem celowe działanie osób trzecich lub instytucji trzecich, wykluczono zamach, a z drugiej strony wykluczono także naciski, których efektem miała być próba lądowania bez zgody pilotów czy wbrew ich woli - powiedział premier.
Wskazanie na błędy i niedociągnięcia
Dzięki raportowi, uważa Tusk, można jednoznacznie wykluczyć te skrajne interpretacje, jakie pojawiały się w obiegu publicznym w ostatnich kilkunastu miesiącach. - Dlatego te ustalenia komisji może nie znajdą uznania entuzjastów tez radykalnych, spiskowych, o politycznym nastawieniu. Nie ma więc zamachu, jest to, czego w raporcie MAK zabrakło: wskazanie na błędy i niedociągnięcia, jeśli chodzi o przygotowanie lotniska i działanie kontrolerów - wyliczył.
I dodał: - Nie ma nacisków na pilotów, jest opisane domniemane poczucie presji ze względu na rangę lotu i rangę pasażerów i brak decyzji prezydenta, do którego prawdopodobnie zwracano się w samolocie o decyzję o wyborze zapasowego lotniska. Jest stwierdzenie, że ta okoliczność nie miała bezpośredniego wpływu na decyzje pilotów. To ważne, abyśmy nie szukali dodatkowych politycznych wątków tam, gdzie ustalenia wydają się w wielu sprawach dość proste i oczywiste - podkreślił.
Szef rządu odniósł się też do zarzutów opozycji odnośnie jego rządu. Według Tuska od pierwszych dni po katastrofie smoleńskiej aż do dzisiaj postawa PiS jest "skrajnie nieodpowiedzialna". - W interesie Polski, w interesie dochodzenia do prawdy, także w wymiarze międzynarodowym, byłaby zdecydowanie większa solidarność wokół państwa polskiego. A już kilka dni po katastrofie pojawiły się najbardziej fantastyczne, groźne, nacechowane złą wolą interpretacje tego zdarzenia, wśród których królowała spiskowa wizja o zamachu - uważa premier.
Ponadto szef rządu poinformował, że Miller zwróci się także do strony rosyjskiej z pytaniem, w jaki sposób mogłoby wyglądać ewentualne uwzględnienie efektów prac polskiej komisji. Strona polska złożyła uwagi do raportu MAK-u, a strona rosyjska, jak mówim premier, "nieliczne i drugorzędne uwagi przyjęła, resztę odrzuciła".- W tej procedurze, w jakiej pracował MAK, sprawa jest zamknięta, ale nie jest zamknięta z naszego punktu widzenia - zaznaczył szef rządu.
Konwencja chicagowska - słuszna
Uważam za rzecz niewłaściwą, aby ktokolwiek z was na tej sali - tylko dlatego, że niektórzy oczekują scen ekspresyjnych i krwistych - żebyśmy dopowiadali słowa do raportu komisji. Raport komisji jest w tej sprawie wystarczająco jasny i jednoznaczny premier
Szef rządu poinformował, że nie wyklucza zorganizowania międzynarodowej konferencji, która by wskazała, że istnieją pewne luki w przepisach prawa międzynarodowego, a także w relacjach bilateralnych - w takich przypadkach jak katastrofa smoleńska.
kaw/iga
Źródło: tvn24.pl