- Nie mam tylu ludzi, żeby ich oddelegować do chronienia pojedynczych osób. Nie mieliśmy obowiązku, żeby w sposób szczególny chronić tę osobę. I tak chroniliśmy ją ponad przeciętność - tak o sprawowaniu dozoru nad Robertem Pazikiem, który w poniedziałek powiesił się w celi, mówi dyrektor zakładu karnego w Płocku Adam Kowalski.
Pazik przebywał w płockim zakładzie karnym od 9 stycznia. Trafił tam od razu pod opiekę psychologa, który uznał, że skazany ma być kontrolowany nie rzadziej niż co godzinę, i może przebywać sam w celi. Cela była monitorowana, ale nie kącik sanitarny (tam gdzie się powiesił). Fragment pomieszczenia można było jedynie zobaczyć przez wizjer.
- To, że Pazik znajduje się pozycji stojącej, zauważono o godz. 4.40. O godz. 4:46 podjęto próbę reanimacji - niestety bezskutecznie. Na tę chwilę mogę powiedzieć, że śmierć nastąpiła w niedługim przedziale czasowym: od momentu zauważenia Pazika do próby reanimacji - powiedział na konferencji prasowej wiceminister sprawiedliwości Marian Cichosz, odpowiedzialny za polskie więziennictwo.
"Przepisy nie uchronią przed śmiercią"
I podkreślił, że nie można założyć, że w tym przypadku nastąpiły jakieś błędy. - Nawet najznakomitszy przepis nie przewidzi każdej sytuacji, która może się zdarzyć. Co godzinę Pazik był monitorowany przez strażnika oddziałowego, dodatkowo były monitory u szefa zmiany. Nawet gdyby był stale monitorowany nie można byłoby wykluczyć ewentualności nagłej śmierci. Dlatego przestrzegałbym przed formułowaniem ostrych sądów - powiedział Cichosz.
Wtórował mu dyrektor płockiego zakładu karnego. - Pazik był otoczony opieką psychologa, który uznał, że może przebywać sam. Ponadto zachowywał się spokojnie, i nic nie wskazywało, że targnie się na swoje życie - podkreślił Kowalski.
Dyrektor zakładu karnego i wiceminister sprawiedliwości zgodnie podkreślali, że dołożą wszelkich starań, by znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące śmierci Pazika. - Na moje polecenie powołano dzisiaj specjalną komisję, która ma wyjaśnić wszystkie okoliczności tego nagłego zgonu. Chcemy ustalić na przykład, czy nie doszło do żadnych zaniedbań ze strony pracowników służby więziennej. Nasz cel jest jeden: żeby ustalić prawdę - zapewniał wiceminister Cichosz.
"Sprawdzimy, jak wyglądał dozór"
Jak zapewniał generał Jacek Pomiankieiwcz, Dyrektor Generalny Służby Więziennej, komisja pod przewodnictwem jego zastępcy Arkadiusza Dmowskiego "niezwłocznie przybyła do płockiego aresztu, żeby obok czynności prokuratorskich zabezpieczyć dowody". - Badana będzie też zgodność postępowania funkcjonariuszy służby więziennej. Sprawdzimy, jak wyglądały czynności dozorowania i doglądu skazanego w celi - tłumaczył Pomiankiewicz.
Wiadomo już, że służby w dniu, w którym popełnił samobójstwo Pazik, nie pełnili ci sami funkcjonariusze, którzy pracowali w dniu, w którym życie odebrał sobie Sławomir Kościuk (drugi ze skazanych na dożywocie za zabójstwo Krzysztofa Olewnika).
Monitoring z celi Pazika nie był rejestrowany na żadnym nośniku (dysku twardym, lub kasetach). Ale jak zapewnił dyrektor zakładu karnego w Płocku nie ma w tym nic dziwnego. - Przepisy mówią, że możemy zamontować kamerę w takich celach (gdzie przebywa szczególnie niebezpieczny więzień - red.), a nie, że musimy to zrobić - wyjaśniał Kowalski. I jednocześnie prosił, by do wyjaśnienia sprawy wstrzymać się z oskarżeniami pod adresem personelu więzienia o ewentualne zaniedbania. - Nie stawiałbym pytań: "dlaczego służba więzienia nie chroniła Pazika?" To rodzi dalsze pytania tego typu, bo każda rodzina może mówić: dlaczego mój mąż nie jest tak chroniony? - dodał dyrektor płockiego zakładu karnego.
Trzy samobójstwa
Robert Pazik, który w poniedziałek popełnił samobójstwo w więziennej celi, był jednym z dwóch skazanych na dożywocie za zabójstwo Krzysztofa Olewnika. Identyczną karę wymierzono Sławomirowi Kościukowi, który również popełnił samobójstwo w płockim zakładzie karnym w kąciku sanitarnym 4 kwietnia 2008 r. Trzeci członek grupy przestępczej odpowiedzialnej za porwanie syna przedsiębiorcy spod Drobina - Wojciech Franiewski - został znaleziony martwy w celi w czerwcu 2007 r. w areszcie śledczym w Olsztynie.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24