Robert Pazik, skazany w marcu ubiegłego roku na dożywocie za uprowadzenie i zamordowanie Krzysztofa Olewnika, ostatni raz w celi widziany był parę minut po godzinie czwartej rano. - O 4:40 oddziałowy nie widział go już w polu kamery. Wtedy wszczął alarm - ujawnia Luiza Sałapa, rzecznik Centralnego Zarządu Służby Więziennej. Oznacza to, że "najlepiej strzeżony więzień" płockiego aresztu miał ponad pół godziny by powiesić się w celi.
Ciało Pazika znaleziono w poniedziałek przed 5 nad ranem. Skazany przebywał w pojedynczej, monitorowanej celi aresztu w Płocku, którą nadzorował specjalnie do tego wyznaczony funkcjonariusz. - Parę minut po godzinie 4:00 oddziałowy widział Pazika po raz ostatni. Natomiast już o 4.40 więźnia nie było w polu kamery. Wtedy strażnik wszczął alarm - relacjonowała na antenie TVN24 Luiza Sałapa, rzecznik Centralnego Zarządu Służby Więziennej. W czasie gdy oddziałowy nie patrzył na monitor, Pazik wieszał się na prześcieradle. Miał być najlepiej strzeżonym więźniem płockiego aresztu. Był?
Zginął jak pozostali
Pazik powiesił się w tzw. kąciku sanitarnym, który - zgodnie z zaleceniem Rzecznika Praw Obywatelskich - nie jest monitorowany. - Skazany był zaliczany do niebezpiecznych przestępców i dlatego przebywał w takiej celi. W płockim areszcie mają one jednak tzw. martwe punkty i kamera nie zarejestrowała momentu śmierci skazanego. Oddziałowy postanowił otworzyć celę właśnie dlatego, że nie widział Pazika w jej polu - tłumaczyła rzecznik.
Sałapa wykluczyła udział osób trzecich w śmierci Pazika, ale ostateczną odpowiedź na to pytanie przyniesie dopiero wewnętrzne postępowanie. - Wydaje się jednak co najmniej dziwne, że trzeci skazany ws. Olewnika popełnia samobójstwo - przyznała.
Dwaj pozostali to Wojciech Franiewski i Sławomir Kościuk. Pierwszy - domniemany szef gangu - powiesił w czerwcu 2007 roku, jeszcze przed zasądzeniem wyroku. Jego ciało także znaleziono w monitorowanej celi. Zagadkową śmierć Franiewskiego podbił fakt, że dzień przed śmiercią w celi przestała działać kamera. Sekcja zwłok porywacza wykazała natomiast, że w chwili śmierci był pijany.
Ciało Kościuka znaleziono natomiast w kwietniu ubiegłego roku w tym samym areszcie, w którym w poniedziałek zabił się Pazik. On też powiesił się w tak zwanym kąciku sanitarnym (między godziną 21:18 a 22:00). Sekcja zwłok wykazała, że miał połamane żebra, ale do złamań miało dojść podczas reanimacji.
Według prokuratury układ złamanych żeber wyklucza udział osób trzecich. Kościuk odgrywał jedną z kluczowych ról w zabójstwie. To on przetrzymywał i znęcał się razem z Wojciechem Franiewski nad Olewnikiem. I to on, jako pierwszy złamał się i oskarżył swoich wspólników o zabójstwo. Pazik do samego końca w milczał w całej sprawie.
Wyjaśnią okoliczności
Wyjaśnieniem okoliczności jego śmierci ma zająć się specjalny zespół Służby Więziennej. Rzecznik ministerstwa Grzegorz Żurawski ujawnił, że zespół, który ma pracować pod nadzorem odpowiedzialnego za więziennictwo wiceministra Mariana Cichosza (jest na miejscu), być może wróci też do sprawy samobójstw dwóch innych bandytów ze sprawy Olewnika.
Szef gdańskiego biura Prokuratury Krajowej Zbigniew Niemczyk potwierdził, że do aresztu w Płocku pojechali też prokuratorzy z Gdańska, zajmujący się sprawą ewentualnych nieprawidłowości popełnionych w śledztwie dotyczącym porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika.
Winni nie żyją
31 marca 2008 r. Sąd Okręgowy w Płocku skazał Roberta Pazika i Sławomira Kościuka na dożywocie. Pozostałych ośmioro oskarżonych skazano wtedy na kary od jednego roku w zawieszeniu na trzy lata do 15 lat pozbawienia wolności - w przypadku najwyższych wyroków w większości z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po kilkunastu latach. Jeden z oskarżonych został uniewinniony.
W grudniu 2008 r. warszawski Sąd Apelacyjny, wydając prawomocny wyrok, utrzymał karę dożywotniego więzienia dla Roberta Pazik oraz pozostałe wyroki wobec sprawców porwania Krzysztofa Olewnika.
Rodzina nie wierzy
Do uprowadzenia syna znanego przedsiębiorcy branży mięsnej spod Płocka doszło w 2001 roku. Olewnik przez dwa lata był przetrzymywany w betonowej piwnicy z jednym małym okienkiem i małym piecykiem, przykuty dwoma łańcuchami do ścian w miejscowości Kałuszyn.
Przez ten czas porywacze kontaktowali się z rodziną Olewnika. Nagrywali żądania okupu na magnetofon. Kiedy w lipcu 2003 r. porywacze w końcu odebrali okup (300 tys. euro), nie wypuścili porwanego. Krzysztof Olewnik ponad miesiąc później został zamordowany. Znaleziono go w specjalnie wykopanym szambie w Różanie.
Rodzina Olewnika ciągle nie wierzy, że organom ścigania udało się dotrzeć do osób rzeczywiście odpowiedzialnych za porwanie i morderstwo.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot.PAP