Premier Donald Tusk powiedział, że nie ma sygnałów od służb specjalnych ani od polityków z obcych krajów dotyczących ewentualnego "zewnętrznego czynnika" działającego na społeczeństwo polskie w kontekście katastrofy smoleńskiej.
Premier odniósł się w ten sposób do zapowiedzi prezydenta Bronisława Komorowskiego, że na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego zostanie zaproszony prokurator generalny Andrzej Seremet. W ocenie Komorowskiego, "warto zbadać aspekt ewentualnego zewnętrznego czynnika działającego destrukcyjnie na społeczeństwo polskie w kontekście katastrofy smoleńskiej".
Premier przyznał, że "nie ma jednoznacznych sygnałów, które by wskazywały na zainteresowanie obcego państwa podsycaniem emocji w Polsce". - Emocji związanych z katastrofą smoleńską. Ale nie mogę wykluczyć tego, że ktoś mógłby być zainteresowany tym, by Polska była politycznie słabsza - powiedział Donald Tusk.
Zaznaczył, że "nie ma żadnych sygnałów ani ze strony służb specjalnych, w tym Agencji Wywiadu, ani ze strony polityków z innych krajów", które upoważniałyby do stwierdzenia, że "ktoś miesza w tym kotle polskich emocji z zewnątrz". - Nigdy jednak nie można wykluczyć takiego zjawiska definitywnie - dodał.
Prezydent odpowiedzialny za bezpieczeństwo
Tusk zwrócił uwagę, że "prezydent jest z urzędu odpowiedzialny także za bezpieczeństwo państwa", więc w pełni podziela troskę Bronisława Komorowskiego. - W polskim prawie relacje między prokuratorem generalnym a prezydentem są dość oczywiste. W sensie politycznym odpowiada za prokuratora generalnego, więc trudno się dziwić, że będzie chciał o tym rozmawiać z prokuratorem Seremetem - dodał premier.
Autor: zś / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPRM