Nielegalne trofea i broń z amunicją oraz mięso dzikich zwierząt - to zdobycze policjantów z Wisznic (lubelskie), którzy razem ze strażą łowiecką postanowili "zapolować" na miejscowych kłusowników. W ich sidła wpadło dwóch mężczyzn - 34 i 31-latek. Okazało się, że jeden z nich w swoim kłusowniczym fachu był prawdziwym fachowcem, a zdolności doskonalił jako... myśliwy w miejscowym kole łowieckim.
Dwie grupy policjantów i współpracujących z nimi strażników ze straży leśnej weszły na posesje 34 i 31-latka. U pierwszego policjanci znaleźli nielegalnie posiadaną broń myśliwską z lunetą. Zabezpieczono również kilkadziesiąt sztuk amunicji, a także skóry zabitych zwierząt: piżmaka, sarny, dzika, około 17 kilogramów tuszy zabitych zwierząt oraz 19 poroży kozła.
Sami stali się celem
Druga posesja, którą przeszukali funkcjonariusze, należała do myśliwego czynnie działającego w kole łowieckim. Jednak w zabudowaniach należących do 31-latka policjanci oprócz dwóch legalnych strzelb, znaleźli również nielegalnie posiadaną broń własnej produkcji i znaczną ilość nielegalnej amunicji. Funkcjonariusze zabezpieczyli również sześć poroży kozła, które zdaniem strażników łowieckich zostały zabite w tym roku mimo, że mężczyzna nie miał pozwolenia na odstrzał.
Obaj mężczyźni zostali zatrzymani w policyjnym areszcie. Za nielegalne posiadanie broni grozi każdemu z nich do ośmiu lat pozbawienia wolności, kłusownictwo zagrożone jest karą do pięciu lat więzienia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: policja.pl