Pierwszy raz prezydent Olsztyna miał ją zgwałcić zanim rozpoczęła pracę w ratuszu. Mimo to przyjęła jego propozycję pracy, bo myślała, że chce w ten sposób odkupić swoje winy. Pomyliła się. Teraz o swoich relacjach z Czesławem M. opowiedziała dziennikarce "Uwagi!".
- Przeważnie działo się to w trakcie, albo pod koniec pracy. Prezydent podpisywał dokumenty, gość siedział obok, a on wkładał mi rękę pod spódnicę. Wiele razy dostał ode mnie w twarz, ciągnęłam go za włosy, kopałam. Jednak to go bardziej kręciło, niż zniechęcało - opowiada reporterom kobieta, której zeznania obciążają prezydenta Olsztyna.
Minęło już kilka miesięcy od ujawnienia olsztyńskiej seksafery z udziałem prezydenta Czesława M. Mimo to ofiary molestowania wciąż nie mogą zapomnieć o koszmarze, które przeżyły pracując w olsztyńskim ratuszu. Kobieta, z którą rozmawiała reporterka "Uwagi", miała być gwałcona przez sześć lat.
- Jestem kobietą grzeczną, uprzejmą, szanującą ludzi – opowiada. Deklaruje, że "mąż jest dla niej wszystkim". Pochodzi spod Olsztyna. Studiowała teologię.
Do pierwszego gwałtu doszło zanim zaczęła pracować w ratuszu. – Znaliśmy się z partii – wyjaśnia kobieta. - Myślałam, że zaproponował mi pracę w ratuszu, bo chce odkupić winy wobec mnie – tłumaczy.
- Na początku były bardzo pozytywne relacje. Był miły, uprzejmy, prawił komplementy. Potem, zaczął wyciągać ręce w moją stronę. Zachowywać się niestosownie – opowiada.
Kobieta próbowała się bronić. – Nie raz ode mnie dostał. Ciągnęłam go za włosy, kopałam. Nawet miał sińce od mojego kopania. Nie raz go pogryzłam. Ale bardziej go to kręciło. Trudno mi określić, jak często dochodziło do zbliżeń. Było tego naprawdę dużo. Coraz gorzej się z tym czułam, bo zauważyłam, że ta sprawa nie dotyczy tylko mnie. Nawet ze względów higienicznych było to dla mnie obrzydliwe – opowiada kobieta.
Żeby mąż się nie domyślił
- Jak mąż był w pracy mogłam sobie pozwolić na pewien sposób odreagowania, płakanie. A jak mąż wracał to musiałam być uśmiechniętą żoną z obiadem. Trzymałam to w tajemnicy, bo on jest za dobrym człowiekiem, żeby to przeżywać. Przez te lata mąż czuł się szczęśliwy, a to było dla mnie najważniejsze.
Kobieta chciała zrezygnować z pracy. - Zastanawiałam się jak z tego bagna wyjść. Jak się obronić. Chciałam się zwolnić, ale eksponował mi tą siłę i dawał do zrozumienia, ze mogę sobie chcieć, ale on jest na tle mocny, ze nie ważne, co ja chcę, ważne, co on chce – tłumaczy poszkodowana.
- Kazał mi przyjeżdżać po pracy do jego domu. To nie była jednorazowa sytuacja. Żonę wtedy wysyłał do kina z babcią. Albo żona leżała w szpitalu, albo w sanatorium – opowiada.
- Nie robiłam tego dobrowolnie. Tak jak większość kobiet, które są gwałcone, po prostu wiedziałam, że nie mam wyjścia. Nie mogłam się nikomu zwierzyć. Bałam się, że każdy będzie myślał, że tego chciałam, albo coś mi się w głowie poprzewracało - tłumaczy.
Ciężarną też zgwałcił
Kiedy kobieta zaszła w ciążę, zachowanie prezydenta nie zmieniło się. - Przed samym porodem przyjechał i się stało – opowiada. - Przytrzymał mnie za ramiona. Położył na stole. Nie mogłam się nawet bronić, bo miałam duży brzuch. Prosiłam go, żeby przestał, bo w każdej chwili mogę urodzić.
Wtedy kobieta zapowiedziała, że zrobi wszystko, żeby pokazać do czego zdolny jest prezydent. Nagrała prezydenta.
Poszkodowana wróciła do ratusza. W ratuszu niemal wszyscy wiedzą kim jest. - Spotkały mnie przykre sytuacje, bo w ratuszu jedna osoba mnie nachodziła. Było włamanie do samochodu. Ponoć to był przypadek. Tak jak i kontrola zusowska po 9 latach. Mam też kontrolę z Urzędu kontroli skarbowej.
Prezydent na wolności
Prezydent Czesław M., któremu prokuratura postawiła zarzuty, jest już na wolności i czeka na proces. Na razie nie wiadomo, kiedy się zacznie.
- Nie powiedziałabym tego wszystkiego jeszcze raz. Jestem bliska, by powiedzieć kobietom, by tego nie robiły, bo zrobi się z nich szmatę, dziwkę, najgorsze dno, jakie tylko można – mówi poszkodowana kobieta.
Więcej także na www.uwaga.onet.pl.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn