Dziś minął termin na zgłaszanie kandydatów do pracy w komisjach referendalnych. Mimo że zarobić można od 140 do 180 złotych nie, wszędzie zgłosiła się wystarczająca liczba chętnych. Problem jest m.in. w Szczecinie.
Zgłaszać kandydatów do pracy w komisji obwodowej mają prawo partie polityczne, stowarzyszenia, inne organizacje społeczne oraz fundacje, które otrzymały do PKW zaświadczenie uprawniające do udziału w kampanii referendalnej w programach radiowych i telewizyjnych. Do każdej komisji obwodowej ds. referendum te podmioty mogą zgłosić po jednym kandydacie. Kandydatami mogą być tylko osoby stale mieszkające na terenie danej gminy.
Diety przewodniczących i zastępców obwodowych komisji ds. referendum wynoszą odpowiednio 180 zł i 160 zł. Diety pozostałych członków komisji - 140 zł.
Brak chętnych
Mimo że można zarobić, nie wszędzie zgłosiła się odpowiednia liczba chętnych do pracy.
- Mamy sygnały z komisji, że tych zgłoszeń dokonanych przez podmioty uprawnione jest mało - tam, gdzie liczba chętnych będzie za mała, będzie konieczność uzupełnienia - powiedział Krzysztof Lorentz, dyrektor zespołu Kontroli Finansowania Partii Politycznych i Kampanii Wyborczych w KBW. Podkreślił, że w przypadku referendum konieczność doboru składu komisji jest bardziej prawdopodobna niż podczas wyborów. - W wyborach komitety wyborcze mają silniejszą motywację, by zgłaszać kandydatów do komisji - powiedział. - Zazwyczaj urzędy gmin i miast mają kontakt do osób, które zgłaszają gotowość do pracy w komisjach obwodowych. Te osoby tworzą swego rodzaju rezerwę. Nie zostały zgłoszone przez żaden podmiot uprawniony, ale są gotowe - jeśli będzie konieczność uzupełnienia składów komisji obwodowych, będą w tych komisjach pracować - powiedział Lorentz. Zaznaczył, że uzupełnianie składów komisji nie jest określone procedurami ustawowymi. - Pozostawione jest to inwencji władz gminy, w jaki sposób te osoby zostaną znalezione. Urząd może np. ogłosić na stronach internetowych, że takich osób potrzebuje. Wszystkie środki są tutaj dobre, byle tylko takie osoby znaleźć. Komisja nie może zostać powołana w mniejszym składzie niż ustawa przewiduje - zaznaczył.
Potrzeba 1,5 tys., zgłosiło się 500 osób
Jak podało Radio Szczecin, w Szczecinie na 1,5 tysiąca potrzebnych osób, w czwartek nie było nawet połowy.
- Otrzymaliśmy 587 zgłoszeń od pięciu podmiotów, które mają prawo do zgłaszania kandydatów w referendum - powiedziała Radiu Szczecin Irena Błachowiak, kierownik referatu Samorządów Osiedlowych.
Dariusz Wojewoda, który odpowiada za skompletowanie kandydatów z ramienia szczecińskiej Platformy Obywatelskiej przyznaje, że zainteresowanych pracą w komisji jest mniej niż w ostatnich wyborach prezydenckich. - Wydaje mi się, że mieszkańcy nie wiedzieli, że mogą się zgłaszać do komisji. Było trochę mniej osób w porównaniu do komisji w wyborach prezydenckich - powiedział Radiu Szczecin Wojewoda.
"Nigdy nie było takiej sytuacji"
Do godzin przedpołudniowych w piątek w Krośnie (Podkarpackie) kandydatów na członków komisji referendalnych zgłosiło sześć komitetów. Tylko trzy spośród nich, w tym m.in. PiS oraz PSL, chce mieć swoich przedstawicieli we wszystkich komisjach.
- W każdej komisji powinno zasiadać od 4 do 8 członków. Jeśli komitety nie zgłoszą wymaganej liczby kandydatów, to o ich obsadzeniu zadecyduje prezydent – powiedział sekretarz Krosna Maciej Gernand. Sekretarz dodał, że "do tej pory nigdy nie było takiej sytuacji". - Najczęściej kandydatów było więcej niż miejsc w komisjach i trzeba było losować – przypomniał. Z kolei w Tarnobrzegu (Podkarpackie) kandydatów do pracy w komisjach referendalnych zgłosiły cztery podmioty; trzy we wszystkich komisjach. Niewielkim zainteresowaniem pracą w komisjach referendalnych zaskoczony jest wójt gminy Dydnia k. Brzozowa Jerzy Adamski. W kierowanej przez niego gminie swoich przedstawicieli w komisjach referendalnych chcą mieć PiS, PSL i SLD. W Strzyżowie (Podkarpackie) zgłoszeń dokonały już cztery komitety. - Mamy minimalną liczbę członków komisji - zauważył burmistrz Strzyżowa Mariusz Kawa.
Sezon urlopowy
Małgorzata Szafran z biura prasowego Urzędu Miejskiego we Wrocławiu poinformowała w piątek, że komisje referendalne będą musiały być w stolicy Dolnego Śląska uzupełnione o osoby z list wyborców.
- Niestety, chyba sezon urlopowy spowodował, że nie udało się skompletować składu komisji referendalnych - dodała Szafran. We Wrocławiu oprócz ogólnopolskiego referendum ws. JOW i finansowania partii oraz kwestii podatkowych zaplanowano też pytania w osobnym głosowaniu, które będą dotyczyć kwestii lokalnych. Iwona Durbajło z Urzędu Miejskiego w Trzebnicy (Dolnośląskie) poinformowała, że na terenie tej miejsko-wiejskiej gminy, zamieszkanej przez ponad 22 tys. osób, nie będzie problemu z ukonstytuowaniem się komisji referendalnych. - Przez pewien okres nie było wielu zgłoszeń, ale w ostatnim dniu zanotowaliśmy przedstawicieli czołowych partii, m.in. PiS, PO i PSL. Zatem nie zajdzie potrzeba doboru członków komisji ze spisu wyborców - powiedziała Durbajło.
Czekają na listy
Patryk Pulikowski z biura komunikacji i dialogu obywatelskiego w olsztyńskim rzędzie miasta poinformował, że magistrat wciąż czeka na listy ws. kandydatów do komisji. W piątek do godz. 9. kandydatów zgłosiły trzy stowarzyszenia, a PSL zapowiedziało, że listy chętnych dostarczy. - Niemniej do ratusza zgłaszają się chętni, których zapisujemy na listę rezerwową. W tej chwili jest 32 osoby. Jeśli okazałoby się, że nie będzie minimalnej liczby kandydatów do komisji, prezydent uzupełni ich skład na podstawie rejestru wyborców. W Olsztynie potrzeba ok. 800 osób, które będą pracować w komisjach podczas referendum - podkreślił Pulikowski. W Elblągu w 62 komisjach referendalnych ma pracować 558 osób. W piątek do godz. 9. około 15 partii, stowarzyszeń i fundacji zgłosiło swych kandydatów do komisji. Oceniamy, że na razie nie ma potrzeby tworzenia listy rezerwowej kandydatów do komisji referendalnych - podkreślił Łukasz Mierzejewski z biura prasowego urzędu miasta w Elblągu.
Jest i nadmiar chętnych
Asystent prezydenta ponad 70-tysięcznej Piły Bartosz Mirowski powiedział w czwartek, że do pracy w komisjach referendalnych swoich kandydatów zgłosiło dotąd sześć podmiotów. - Kolejne trzy podmioty już nam zapowiedziały, że także zgłoszą swoje kandydatury. Jeżeli dodamy do tej całej liczby jeszcze reprezentantów prezydenta, to okaże się, że osób chętnych do pracy w komisjach mamy nadmiar – zaznaczył. Dodał, iż "wszystko wskazuje na to, że w celu wyłonienia ostatecznego składu komisji niezbędne będzie przeprowadzenie losowania". Podobnie wygląda sytuacja w gminie Oborniki. - Na chwilę obecną swoich kandydatów do wszystkich 23 komisji zgłosiły dwa podmioty uprawnione, ale już awizują się inni – powiedziała sekretarz gminy Ewa Thiem. - W naszej gminie z reguły jest tak, że im bliżej ostatecznego terminu, tym zgłoszeń jest najwięcej – podkreśliła. O skład komisji nie obawiają się także władze podpoznańskiej gminy Czerwonak, gdzie we wszystkich komisjach osiągnięta została już optymalna liczba członków. - Nie mamy żadnych problemów z zainteresowaniem. Ci, którzy zazwyczaj w komisjach wyborczych pracowali, również zgłosili swoją chęć pracy w komisjach referendalnych we wrześniu – powiedziała inspektor ds. archiwizacji i organizacji Urzędu Gminy Czerwonak Monika Pludra.
Zgodnie z prawem, jeśli liczba kandydatów jest mniejsza niż minimalny skład, uzupełnia go wójt (burmistrz, prezydent miasta) spośród osób ujętych w rejestrze wyborców danej gminy.
Jeśli do składu obwodowej komisji zgłosiło się więcej kandydatów, niż liczy jej maksymalny skład, wójt (burmistrz, prezydent miasta) przeprowadza publiczne losowanie.
Wrześniowe referendum
Głosowanie w referendum odbędzie się w blisko 27,5 tys. obwodach. W skład obwodowej komisji do spraw referendum powołuje się od 4 do 8 osób, dodatkowo w skład komisji wchodzi jedna osoba wskazana przez wójta (burmistrza lub prezydenta miasta).
W referendum 6 września, zgodnie z inicjatywą byłego już prezydenta Bronisława Komorowskiego, Polacy mają odpowiadać na trzy pytania: czy są "za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu", czy są "za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa" i czy są "za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości, co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika". Koszt referendum KBW szacuje na ok. 100 mln zł.
Autor: MAC,db/ja,mtom / Źródło: tvn24.pl, Radio Szczecin, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24