Były minister rolnictwa w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, Wojciech Mojzesowicz, odchodzi z PiS. Powód? Władze partii nie zgodziły się, by "jedynki" na listach do europarlamentu dostali też rolnicy. A bezpośrednią przyczyną było pierwsze miejsce dla Ryszarda Czarneckiego. Ten jednak zaprzecza: - Nie chodziło o mnie.
We wtorek upłynął czas, który Mojzesowicz dał partii na zmianę list do europarlamentu. Domagał się, by władze PiS wycofały się z obsadzenia na pierwszym miejscu listy w Kujawsko-Pomorskiem "spadochroniarza" z Wrocławia Ryszarda Czarneckiego. Proponując, by "jedynką" był senator Kosma Złotowski (ten ostatecznie zrezygnował z ubiegania się o mandat europosła). Mojzesowicz chciał też, by "jedynkami" w okręgach mazowieckim i łódzkim - czyli tam, gdzie jest najwięcej rolników - byli ludzie związani z wsią. Władze partii powiedziały jednak kategoryczne "nie".
Czarnecki: Mojzesowicz nie odszedł przeze mnie
Ryszard Czarnecki deklaruje, że szanuje decyzję byłego już polityka PiS i dalej go będzie lubił. Zapewnia, że jego osoba nie była bezpośrednią przyczyną odejścia posła. - Rozważałbym usunięcie się, bo nie cenię własnych ambicji ponad wszystko. Ale w rozmowie ze mną Wojtek Mojzesowicz powiedział, ze nie chodzi o mnie, tylko o inne sprawy - powiedział w TVN24.
Jego zdaniem odejścei Mojzesowicza nie wpłynie na wyniki PiS w kujawsko-pomorskim. - Myślę, że polityce jest w gruncie rzeczy trochę jak w sporcie, w grach zespołowych, gdy z drużyny np. piłkarskiej odchodzi jakaś gwiazda, jakiś znany zawodnik, to często ta drużyna bardzo się mobilizuje, gra jeszcze lepiej i wygrywa - zapewnił
"Bez rolników przegracie"
Mojzesowicz, mimo że we wtorek przyjechał do Warszawy, nie pojawił się posiedzeniu klubu parlamentarnego PiS. Zarzucił jednocześnie władzom PiS, że nie chciały porozumienia.
Dzień wcześniej w rozmowie z tvn24.pl mówił, że PiS lekceważy rolników, mimo iż winien jest im szacunek. - Chciałem, żeby rolnicy byli reprezentowani na listach do PE. Bo jeśli ich tam nie będzie to, kto zawalczy o polską wieś w Brukseli - przekonywał Mojzesowicz. Ostrzegał, że przy takim kształcie list na PiS nie zagłosuje elektorat wiejski, dzięki któremu PiS wygrał wybory w 2005 r.
"Tylko jeden poseł zmienił zdanie"
Oficjalna rezygnacja Mojzesowicza nie trafiła jeszcze do władz partii i klubu. Ale w sejmowych kuluarach już spekuluje się, że w jego ślady może pójść nawet 10 posłów PiS.
Kolejnych, ewentualnych odejść nie wykluczył w poniedziałkowym programie TVN "Teraz My" były wiceszef PiS Ludwik Dorn, który sam też opuścił szeregi partii.
Rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak bagatelizuje sprawę. - W lutym tego roku przyjęliśmy program, i wokół niego się skupiamy, jeśli ktoś go podważa, to znaczy, że zmienia zdanie - powiedział dziennikarzom w Sejmie. I dodał: - Jesteśmy grupą przyjaciół politycznych, którzy utożsamiają się ze wspólnym celem. Jeśli nastąpiła zmiana u jednego z posłów, mogę tylko wyrazić ubolewanie.
Błaszczak liczy, że kiedy opadną emocje Mojzesowicz przyzna, że program PiS jest najlepszy dla Polski.
To kolejna polityczna wolta Mojzesowicza. Zaczynał od ZSL-u, potem był w Polskim Stronnictwie Ludowym i Samoobronie. W trakcie IV kadencji Sejmu opuścił partię Andrzeja Leppera i założył koło Polski Blok Ludowy. Potem wstąpił do PiS-u.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24