Ta komunistyczna, siermiężna Polska była jedynym krajem, jaki znałem i wyjechałem z tego kraju do Izraela - tak Michał Sobelman, tłumacz, literat oraz rzecznik prasowy ambasady Izraela w Polsce wspominał wydarzenia Marca '68. Gość programu "Tak jest" w TVN24 opowiadał o swojej rodzinie, która po rozpoczęciu przez władze PRL antysemickiej nagonki wyemigrowała z Polski.
8 marca minie 50. rocznica rozpoczęcia studenckich protestów w związku ze zdjęciem ze sceny Teatru Narodowego w Warszawie "Dziadów" Adama Mickiewicza w reżyserii Kazimierza Dejmka.
Zapoczątkowało to tak zwane wydarzenia marcowe, czyli falę studenckich protestów. W odpowiedzi władze PRL rozpoczęły kampanię antysemicką i antyinteligencką, której największe natężenie przypadło na lata 1968-69.
W jej wyniku z Polski wyemigrowało ponad 15 tysięcy osób pochodzenia żydowskiego.
"Bardzo się kochali"
Sobelman wraz z rodziną wyemigrował z Polski w 1969 roku. - Wsiadłem do tego pociągu jadącego z Dworca Gdańskiego do Katowic - wspominał gość wtorkowego "Tak jest". Dodał, że tym samym składem jechało małżeństwo ze Szczecina.
- Jechali do Zebrzydowic, tam się rozstawali - opowiadał. Zebrzydowice były ostatnią stacją kolejową przed granicą z ówczesną Czechosłowacją. - Żona Polka, a mężczyzna Żyd - mówił. - Miałem 16 lat i wtedy pierwszy raz ta polska rzeczywistość mi się rzuciła w twarz. Pożegnanie, które po dziś dzień mnie prześladuje - podkreślił Sobelman.
- Ona zostawała. Nie wiem, dlaczego. Czy nie mogła jechać? Czy nie pozwolono jej? - zastanawiał się. Jak zaznaczył, spotkane w pociągu małżeństwo "bardzo się kochało". - Jechali przez całą Polskę, żeby się rozstać. Nie wiem, czy kiedykolwiek się jeszcze spotkali - dodał.
Sobelman opowiadał, że po wyjeździe z Polski wraz z rodziną trafił do Wiednia, a dopiero stamtąd do Izraela. Przyznał, że jego wiedza o państwie żydowskim pochodziła wówczas tylko z książki "Na zachód od Jordanu" Andrzeja Żeromskiego.
- Książka bardzo negatywna, bardzo źle napisana o Izraelu - wskazał rzecznik izraelskiej ambasady.
"Antysemityzm wojenny był częścią mojego dzieciństwa"
Sobelman ocenił, że "z perspektywy pięćdziesięciu lat", jakie minęły od wydarzeń marcowych, nie wydaje mu się, by miał wtedy inne wyjście niż emigracja z Polski.
- Mój ojciec przeszedł wojnę z jednym postanowieniem, że nie chce być Żydem i ja to zrozumiałem wiele lat później. Antysemityzm wojenny był częścią mojego całego dzieciństwa. Starałem się o tym nie myśleć - zaznaczył.
"Opowieści były wstrząsające"
Jak przyznawał gość "Tak jest" w TVN24, "przez wiele lat żył jakby na pograniczu" w kwestii relacji polsko-żydowskich.
- Kiedy zmarł mój ojciec, skończyłem historię i niewiele miałem wspólnego z Polską, niewiele wiedziałem o jego losach w czasie wojny - wyjaśniał. - Wtedy zacząłem pracować w Yad Vashem [instytucie naukowym zajmującym się badaniem Holokaustu - przyp. red.]. Przepracowałem tam 12 lat i ciągle słyszałem od uratowanych Żydów z Polski bardzo złe rzeczy na temat Polski. Na początku się oczywiście z nimi kłóciłem, niewiele wiedziałem, nie znałem literatury, nie znałem książek - opowiadał.
- Ale potem poznałem i literaturę, i ich opowieści - i te opowieści były wstrząsające. Pokazywały kompletnie inny obraz - dodał Sobelman.
"Tutaj powstało coś dziwnego"
Rzecznik ambasady Izraela ocenił, że przez ostatnie 30 lat w Polsce powstały sprzyjające okoliczności do odbudowy społeczności żydowskiej. - Tu jest więcej książek żydowskich na temat Żydów, niż nawet w Izraelu wychodzi - podkreślił.
Jednocześnie Sobelman odniósł się do przypadków antysemityzmu we współczesnej Polsce.
- Tutaj powstało coś dziwnego. Tutaj można być antysemitą i w ogóle podziwiać kraj Izrael, zazdrościć Izraelowi - zaznaczył gość programu "Tak jest" w TVN24.
Autor: PTD//now / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24