Metoda góralska - nic dziwnego, że nie spodobała się na Mazowszu. Popularne "janosikowe", czyli podatek od najbogatszych gmin na rzecz tych w gorszej sytuacji, kosztuje stolicę zbyt dużo. Tak przynajmniej tłumaczą samorządowcy z Warszawy proponując w Sejmie nową ustawę. Ta ma nieco złagodzić obciążenia wprowadzając - jakże obcy dla samego Janosika - nowy algorytm wyliczania kwot.
Na sejmowym korytarzu nietypowa kwesta - marszałek Mazowsza nie zbiera pieniędzy na szpital, czy nową drogę, a na spłatę "janosikowego". - Tak, cały naród budował Warszawę, ale wszystkie rozwiązania muszą być sensowne - mówi marszałek Adam Struzik (PSL).
Musieliśmy wziąć w rachunku bieżącym kredyt 52 mln i zanieść do pana ministra finansów, żeby przekazać do budżetu państwa. Adam Struzik
Mowa o daninie, którą rokrocznie bogate samorządy płacą na rzecz pozostałych. Spośród województw płacą tylko trzy. Najwięcej właśnie Mazowsze. Na rzecz innych zapłaci w tym roku prawie 700 milionów złotych, ponad 70 proc. swoich podatkowych dochodów.
- Musieliśmy wziąć w rachunku bieżącym kredyt 52 mln i zanieść do pana ministra finansów, żeby przekazać do budżetu państwa - powiedział. Dlatego marszałek Struzik promuje społeczny projekt nowej ustawy, która znacząco zmniejszyłaby Janosikowe płacone przez Mazowsze, czy Warszawę.
Przekonają biedniejszych kolegów?
My pytamy warszawskich posłów, czy przekonają kolegów z biedniejszych gmin do tego - by bogatsi tym biedniejszym płacili nieco mniej?
- Od Janosika pochodząca taryfa była sprawiedliwa: jeśli bierzemy od bogatych i rzeczywiście dajemy biednym. A my tutaj bierzemy od bogatych, żeby dać biedniejszym po to, żeby tych bogatych zrobić jeszcze biedniejszymi. To jest w ogóle jakiś absurd - mówi Ligia Krajewska.
Legionowo zostanie "gołe"?
W obecnym stanie prawnym, w którym rośnie Janosikowe (...) grozi nam po prostu bankructwo. Jan Grabiec, starosta legionowski
Wspomniany przez panią poseł Janosik faktycznie zabierał bogatym i dawał biednym. Ale jak mówią złośliwi nie zostawiał ich zupełnie gołych. A tak przez tzw. janosikowe może stać się z podwarszawskim Legionowem.
Z jednego z bogatszych powiatów w Polsce, przez zapłacenie "janosikowego", stanie się on jednym z najbiedniejszych. Z tegorocznego budżetu starosta musiał wykreślić więc remont wszystkich dróg, wspólny bilet komunikacyjny z Warszawą, czy budowę stacji uzdatniania wody w Zalewie Zegrzyńskim, przez którego brak 3 lata temu usnęły setki ryb.
- W obecnym stanie prawnym, w którym rośnie "janosikowe" (...) grozi nam po prostu bankructwo - mówi Jan Grabiec, starosta legionowski.
Białystok się cieszy
I jak zawsze - i ten medal ma dwie strony. Bo tam, gdzie mieszkańcy choćby Legionowa narzekają, tam inni się cieszą. Jak tu, w Białymstoku. - Jeżeli człowiek ma dużo, to powinien podzielić się z tym, który ma mniej - mówi jedna z mieszkanek miasta.
To, choć na razie jeszcze w budowie, będzie chlubą regionu. Opera i filharmonia podlaska powstają między innymi z pieniędzy Mazowsza, czy Dolnego Śląska. Gdyby nie one - Białystok mógłby sobie nie poradzić. 35 milionów złotych z Janosikowego to aż połowa dochodu województwa.
Dla nas idea solidarności międzyregionalnej jest bardzo, bardzo ważna, bo nie powinno być tak, żeby miejsce urodzenia w ogromnej determinowało losy ludzi. Jarosław Kaczyński
- Dla nas, dla województwa podlaskiego, jest to znaczący pieniądz - mówi Henryk Gryko, skarbnik województwa podlaskiego.
Zmiany są potrzebne...
Problem "janoskowego" nie dotyczy tylko Mazowsza i Warszawy. Płacą je trzy województwa, kilka powiatów i kilkadziesiąt gmin. Spośród miast najwięcej - stolica, Poznań i Kraków.
Pieniądze trafiają do wszystkich pozostałych, nie tylko najbiedniejszych. Dlatego koalicja - i tu znów wracamy do warszawskich posłów - chce zasady janosikowego zmienić. Mazowsze, czy stolica, płaciłyby mniej.
- Na pewno jakieś zmiany, korekty są potrzebne - mówi premier Donald Tusk. - Jesteśmy za solidaryzmem, ale nie możemy pozwolić, by najbogatsze Mazowsze po zapłaceniu Janosikowego było najbiedniejsze - uważa Marcin Kierwiński, poseł PO z Warszawy.
... ale PiS nie pomoże
Wydawałoby się więc, że w Sejmie tworzy się warszawska koalicja lokalna. Ale nie z PiS. Bo warszawski przecież poseł, Jarosław Kaczyński, ponad lokalny patriotyzm stawia solidaryzm.
- Dla nas idea solidarności międzyregionalnej jest bardzo, bardzo ważna, bo nie powinno być tak, żeby miejsce urodzenia w ogromnej determinowało losy ludzi - mówi szef Prawa i Sprawiedliwości.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24