Nawet gdyby marszałek Sejmu dorzucił do kawy paluszki, i tak byśmy nie przyszli - oświadczyli posłowie PiS. Zaproszenie posłów to odpowiedź Bronisława Komorowskiego na żądania opozycji, by stanął przed speckomisją i wytłumaczył się ze swoich "niejasnych kontaktów" z byłymi oficerami WSI.
PiS konsekwentnie od kilku tygodni domaga się, by Komorowski przyszedł na posiedzenie sejmowej komisji ds. służb specjalnych.
Marszałek uważa, że nie ma ku temu powodów. Ostatnią, pisemną prośbę reprezentantów PiS w komisji, Jarosława Zielińskiego i Zbigniewa Wassermanna, skwitował krótko: może sobie wyobrazić to spotkanie tylko przy filiżance kawy. Ponieważ, jak stwierdził, obaj posłowie PiS nie mogą występować w zastępstwie prezydium komisji i zapraszać go na posiedzenie.
Politycy PiS nie ukrywają oburzenia odpowiedzią marszałka Sejmu. - To przejaw arogancji i buty ze strony marszałka, a także zbywanie posłów opozycji. Marszałek czuje się pewnie, bo ma za sobą większość parlamentarną - grzmiał na konferencji prasowej w Sejmie poseł Zieliński.
I dodał: - Nawet gdyby marszałek Komorowski dorzucił do kawy paluszki, i tak byśmy nie przyszli. O takich sprawach (kontakty z oficerami WSI - red.) rozmawia się na komisji.
Prokuratura umarza
Batalia o to, by marszałek Komorowski stanął przed sejmową komisji ds. służb specjalnych rozpoczęła się, kiedy na początku września do mediów wyciekły stenogramy z zeznań polityka PO w prokuraturze. Śledczy przesłuchali go w związku z postępowaniem dotyczącym rzekomego niedopełnienia przez niego obowiązków.
Zawiadomienie złożyli politycy PiS, którzy utrzymywali, że Komorowski popełnił przestępstwo nie informując organów ścigania o tym, że byli oficerowie WSI zaoferowali mu aneks do raportu o likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Prokuratura nie podzieliła tych argumentów i umorzyła postępowanie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24