Andrzej Lepper nie boi się ujawnienia nowych dowodów ws. afery gruntowej, w których posiadaniu jest szef CBA. Uważa bowiem, że tą deklaracją Mariusz Kamiński chce jedynie "wrócić do gry". Były wicepremier nie czuje się zagrożony. - Jeśli ktoś jest pokrzywdzony w tej sprawie, to ja i Samoobrona - skomentował.
"Dziennik" we wtorek poinformował, że szef CBA Mariusz Kamiński ma wiedzę i nowe dowody, które w końcu pozwolą wskazać, kto ostrzegł Andrzeja Leppera tuż przed finałem operacji biura w związku z przeciekami w Ministerstwie Rolnictwa w 2007 roku.
Lepper się nie boi
Andrzej Lepper do "nowych dowodów" podchodzi jednak z dystansem, nie wie też, jaki mogą one być. - Z tego, co prasa pisze, to podobno jest jakaś płyta (nagranie rozmowy z Ryszardem Krauze - red.), która zaginęła w CBA, a teraz się odnalazła - powiedział z ironią w głosie.
Gdyby jednak nagranie istniało, były wicepremier(w rządzie Jarosława Kaczyńskiego) nie obawia się jego treści. - Ja nigdy nie kryłem, że znam się z Ryszardem Krauze, że rozmawiałem. Natomiast nigdy nie rozmawiałem z nim na pewno na temat żadnych gruntów, żadnej prowokacji gruntowej. Mariusz Kamiński po prostu chce wrócić do gry. On wie, że on popełnił przestępstwo, że używał fałszywych pieczątek PiS, fałszował podpisy - skomentował całą sprawę.
Wystąpi o status pokrzywdzonego?
Przy okazji pogłosek o pojawieniu się nowych dowodów ws. afery gruntowej, Lepper po raz kolejny zastrzegł, że jest niewinny i uważa, że to CBA powinno mieć w niej status oskarżonego. - Dlatego, że niezgodnie z prawem działali. Prawo polskie zabrania fałszowania jakichkolwiek dokumentów, wyrabiania fałszywych pieczątek, podrabiania podpisów - powiedział. I dodał: - To jest po prostu skandal, że służba powołana do walki z korupcją, powoduje korupcję.
Były wicepremier ujawnił też, że zastanawia się, czy nie wystąpić o status pokrzywdzonego. - Jestem po rozmowie z prawnikami - powiedział
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24