- Nie ma we mnie krzty nienawiści i chęci rewanżu wobec Irakijczyków - powiedział gen. Edward Pietrzyk, polski ambasador w Iraku, który 3 października został ciężko ranny w zamachu na swoje życie. Mimo, że Pietrzyk wspominał dramatyczne wydarzenia, dobry humor go nie opuszczał.
W piątek - pięć tygodni po zamachu - Pietrzyk został wypisany ze szpitala. - W Iraku było bardzo gorąco, a 3 października dla mnie było jeszcze goręcej. Trzy minuty ataku pamiętam sekunda po sekundzie - mówił gen. Pietrzyk, który nie ukrywał wzruszenia podczas konferencji prasowej. Jak podkreślił, wie już, co to znaczy "narodzić się na nowo". - Czuję się super - mówił. Konferencja miała często dosyć swobodny przebieg. Oprócz poważnych momentów, gdy opisywał zamach, żartował.
Kule trzaskały obok nas wszędzie. Ochroniarz mi mówił: w nogi, a ja byłem tak zatruty oparami, że nie mogłem się ruszyć. Edward Pietrzyk
Pietrzyk podkreślał, że życie w Iraku ocaliło mu trzech ochroniarzy, których nazwał swoimi przyjaciółmi. - Jeden z nich nie żyje. Jeszcze nie miałem okazji pożegnać go osobiście. Miał 27 lat, mniej niż mój syn - mówił. Następnie dziękował Amerykanom, którzy zajmowali się nim bezpośrednio po zamachu, a także polskim lekarzom ze szpitala w Gryficach.
Opisując zamach, gen. Pietrzyk powiedział, że był on profesjonalnie zorganizowany. - Kule trzaskały obok nas wszędzie. Ochroniarz mi mówił: w nogi, a ja byłem tak zatruty oparami, że nie mogłem się ruszyć - mówił na konferencji prasowej. Jak dodał, jego życie wisiało na włosku, a on dodatkowo jako dyplomata nie ma prawa nosić broni. Podkreślił, że tuż po zamachu był w takim stanie napięcia psychicznego, że o własnych siłach wszedł do helikoptera. - Dopiero wtedy zemdlałem - przyznał.
"Niech panu Bóg w dzieciach wynagrodzi!"
Kiedy nadzorujący Pietrzyka lekarz mówił, że pacjent wypisywany jest w dobrym stanie ogólnym fizycznym, Pietrzyk od razu dodał: i psychicznie też jestem zdrowy. - To, co zrobiliście dla mnie jest piękne. Niech panu Bóg w dzieciach wynagrodzi - mówił Pietrzyk do swojego lekarza. Pytany, jak się czuje, powtórzył: - Super! Nie widać tego po mnie? Mam kogoś zaprosić do tańca? - żartował. Kiedy lekarz mówił o wyjęciu rurki do oddychania, Pietrzyk żartował: no myślałem, że on powie: wyjęliśmy mu żebro.
Ambasador powiedział, że dzwonił do niego prezydent Bush. Oprócz wdzięczności za ten gest, Pietrzyk opisywał, że musiał tłumaczyć Bushowi, że leży w szpitalu niedaleko półwyspu Helskiego, gdzie Bush gościł z wizytą.
Wracam do Iraku Jak powiedział Pietrzyk, najbliższych kilka dni chce poświęcić na odpoczynek i "dojście do siebie". - Spotkać się z rodziną, pobiegać po Łazienkach. A potem zameldować, że jestem gotów wrócić - podkreślił.
Oceniając sam fakt zamachu, generał podkreślił, że był on dokonany w wyniku wściekłości części Irakijczyków, że "nam wychodzi". - Teraz już czas wychodzić militarnie z Iraku - dodał i podkreślił, że modernizacja Iraku wymaga obecnie innych - niż wojskowe - metod.
Zaatakowali 3 października
Do zamachu na polskiego ambasadora doszło 3 października w Bagdadzie. Ciężko poparzony dyplomata przeżył, ale ochraniający go funkcjonariusz BOR Bartosz Orzechowski zmarł wyniku odniesionych obrażeń, a czterech innych BOR-owców zostało rannych. Zginął również jeden przypadkowy Irakijczyk.
Do ośrodka w Gryficach ambasador został przetransportowany z poważnymi oparzeniami górnych dróg oddechowych oraz poparzeniami ok. 25 proc. powierzchni ciała.
58-letni gen. broni Edward Pietrzyk ambasadorem w Iraku został w kwietniu tego roku. Wcześniej w latach 2000 - 2006 był dowódcą wojsk lądowych.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24