Kryzys w warszawskim Centrum Onkologii. Problemy organizacyjne, fatalny błąd lekarzy i odwołanie dyrektora placówki. Z tym wszystkim będzie musiał się zmierzyć nowy szef... Czasu niewiele, z dnia na dzień pacjentów niestety przybywa, a problemów do rozwiązania wiele. Ale ma być lepiej - p.o. szefa placówki, który nie zamierza ubiegać się o funkcję dyrektora, jest optymistą.
Dla schorowanych pacjentów pobyt w Centrum Onkologii to prawdziwa gehenna. Często po całej nocy w podróży, godzinami koczują na korytarzach. Czekać muszą nie tylko na wizytę u lekarza. Nawet do toalety są kolejki.
Do przychodni w warszawskim Centrum przyjeżdżają chorzy na raka z całej Polski. Z roku na rok coraz więcej. Dziennie trafia tutaj już ponad tysiąc pacjentów.
Praca na 200 procent
- My pracujemy na 200 procent - twierdzą lekarze. Przyjmują nawet cztery razy więcej pacjentów niż powinni. Stąd tłok, ale też niejedno uratowane życie.
- Nikt nie dostrzega tego, że nasi pacjenci onkologiczni nie mogą czekać w kolejce do onkologa sześć miesięcy, bo ich po prostu nie będzie już wśród nas - mówi dr Agnieszka Jagiello-Gruszfeld, kierownik przychodni.
Bez dyrektora
Z tym problemem od lat nikt nie może sobie poradzić. Kilka dni temu stanowisko stracił szef Centrum prof. Maciej Krzakowski. Jednym z głównych powodów była właśnie zła organizacja pracy i rosnące zadłużenie.
- Braliśmy pod uwagę również ostatnie wydarzenie dotyczące dramatu pacjenta, któremu usunięto zdrową nerkę, ale ten dramat potwierdza pewne niedociągnięcia organizacyjne, o których mówiłem - powiedział TVN24 Andrzej Włodarczyk, wiceminister zdrowia.
Sam prof. Krzakowski nie chciał udzielić komentarza w tej sprawie. - Przepraszam, dziękuję, naprawdę, do widzenia - usłyszeliśmy przez telefon.
Kibicuje... zmianom
Dymisją Krzakowskiego zaskoczony jest między innymi Antoni Rodowicz, prezes fundacji "Tam i z powrotem". Liczy, że nowy szef, tak jak poprzednik, będzie kibicować generalnemu remontowi przychodni. Prace - dzięki pieniądzom sponsorów - mają ruszyć jeszcze w tym roku. Pod koniec przyszłego roku to miejsce będzie nie do poznania.
- Ktoś, kto będzie przyjeżdżał tutaj, będzie mógł spędzić czas w godziwych warunkach, te pomieszczenia będą klimatyzowane. Projekt zakłada też zmianę estetyki. Skończy się gehenna pacjentów - zapowiada Rodowicz.
Nie będzie startował
Świetlaną przyszłość centrum maluje też profesor Marian Rajnfus, który pełni funkcje szefa centrum. Sam w konkursie na nowego dyrektora startować nie ma zamiaru.
- Wierzę, że nowy szef rozbuduje ten instytut w sensie organizacyjnym, medycznym, prawnym, no, każdym innym i jestem optymistą - twierdzi.
Optymizm na pewno się przyda, bo wszystko wskazuje na to, że liczba pacjentów chorych na raka nie będzie spadać.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24