- Są tacy, którzy chcieliby pozostać w małej partyjnej rodzinie. Miller nie. Ja jego zamysł rozumiem jasno: Miller chce zweryfikować jaka jest mityczna lewica - tak mówił w "Faktach po Faktach" Krzysztof Janik o propozycji wystawienia Ryszarda Kalisza jako kandydata na prezydenta.
Na sobotniej Radzie Krajowej Leszek Miller zaproponował swojego kandydata na prezydenta. Jest nim Ryszard Kalisz. By kandydatura była ostateczna, potrzebna jest jeszcze akceptacja konwencji Sojuszu, do której najprawdopodobniej dojdzie w styczniu.
SLD to za mało
- To jest dla SLD bardzo przytomne rozwiązanie. Popieram Leszka Millera - powiedział Krzysztof Janik. - Są tacy, którzy chcieliby pozostać w małej partyjnej rodzinie. Miller nie. Ja jego zamysł rozumiem jasno: Miller chce zweryfikować jaka jest mityczna lewica - dodał.
Według gościa "Faktów po Faktach" w chwili obecnej SLD to za mało. - Wyrosła nam nowa lewica. I teraz chodzi o to, żeby z tej lewicy uzyskać siłę polityczną.
Propozycja Leszka Millera dla wielu członków Sojuszu była zaskoczeniem. Ryszard Kalisz z powodu kontaktów z Europą Plus (projekt Aleksandra Kwaśniewskiego i Janusza Palikota, konkurencyjny wobec Sojuszu) w kwietniu 2013 r. został usunięty z partii, a następnie zrezygnował z członkostwa w klubie poselskim SLD.
"Kalisz daje nadzieję na zmianę"
Wcześniej krążyły pogłoski o tym, że Leszek Miller na stanowisku prezydenta widziałby Katarzynę Piekarską lub i Wojciecha Olejniczaka.
- Rozmawiałem z Wojtkiem. On uważa, że jego kandydatura zamykałaby Sojusz w swoim gronie, a poszerzenie elektoratu byłoby niebywale trudne. Ryszard Kalisz daje nadzieję na zmianę, bo jest wyraźnie spoza SLD. Chociaż kiedyś w nim był - przyznał Janik.
Były szef MSWiA podkreślił również atuty kandydata. - Ma ma wszelkie kwalifikacji i kompetencje prezydencie. To świetny prawnik, konstytucjonalista.
Janik skomentował brak entuzjazmu wśród partyjnych kolegów. - Polityka, to sztuka maksymalizowania zysków w najtrudniejszych warunkach. Dla części kolegów polityka pomyliła się z partyjniactwem. Ale tak nie da się uprawiać polityki. Trzeba otwierać się na nowych ludzi, nowe środowiska i nie stawiać warunków na wejściu - ocenił.
"Zarażeni mentalnością partyjniacką"
Zapytany o wynik wyborów samorządowych dla SLD, Janik stwierdził, że zawsze jest wieloznaczny. - Ja protestuję i ubolewam, że media narzuciły jedną wizję, że wynik był zły - zaczął. - Do sejmików faktycznie był kiepski i na niego złożyło się wiele przyczyn. Ale stosunkowo nieźle było jeśli chodzi o prezydentów miast i koalicje, które powstają - wyjaśnił.
Zapewnił również, że szefostwo SLD podjęło próbę rozliczenia wyniku minionych wyborów.
- Martwi mnie tylko brak odwagi w wyciąganiu wniosków. Bo ja bym sformułował taki wniosek: żeby partiom politycznym zabronić wystawiana list do rad gmin. I być może do rad powiatów. Niech tam inicjatywy społeczne się rozwijają. Niech tam wyrastają liderzy społeczni. A potem oni będą liderami partyjnymi. Dzisiaj jest odwrotnie. Dzisiaj, jakiś wybijający się sprawny gracz wewnątrzpartyjny jest wystawiany do wyborów społecznych i tą swoją mentalnością partyjniacką zaraża lokalne społeczności. Nie warto - skwitował gość.
Autor: jl//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24