Kilkadziesiąt krów, kilka koni - nie mają obory czy stajni, ale mają właściciela. Rolnik z Podlasia, bez względu na porę roku, prowadzi hodowlę "pod chmurką". To szkodzi zwierzętom - oceniają weterynarze, a sąd nakazuje hodowcy bydło sprzedać. Bez skutku. Rolnik stado przetrzymuje teraz w opuszczonym budynku PKP. Decyzję o odebraniu zwierząt mógłby zgodnie z prawem wydać wójt. Jak dotąd nie wydał. Sąd tymczasem zapowiada, że założy rolnikowi kolejną sprawę.
Trzy miesiące temu mężczyzna został skazany. - Właściciel dostał karę ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata, pozbawienie możliwości prowadzenia hodowli przez dwa lata. Sąd podjął decyzję, że właściciel powinien sprzedać te zwierzęta - informuje Jan Dynkowski, powiatowy lekarz weterynarii w Hajnówce.
Rolnik jednak zwierząt sprzedać nie może, bo zwierzęta nie są nigdzie zarejestrowane. Stada się nie pozbył. Zwierzęta przetrzymuje bezprawnie w pomieszczeniu należącym do PKP w Czeremsze.
Rolnik do dziennikarza: Pan się odpier***
Panuje tam brud i bałagan. Właściciel bydła pytany o warunki, w jakich żyją i stan w jakim się znajdują, oburzył się. - Co robi ten powróz tutaj, na szyi u u tego konia? On mu wrzyna się w szyję - zapytał dziennikarz. Na to właściciel odparł: - Gdzie, cho pokażę. Co państwo tutaj pier*** i kit wciska.
Dopytywany o sprawę później dodał: - Panie, pan się odpier*** Nie mamy o czym rozmawiać.
A następnie opluł zwierzęta. Dlaczego? - Żeby do rana nie pierd*** zwierzę - odpowiedział.
Mężczyzna mówi, że ze zwierząt "żyje" - sprzedaje je. Mleka od krów jednak - jak twierdzi - nie doi.
Wójt bezradny?
Wójt Czermechy Jerzy Szykuła przyznaje: - Taka hodowla urąga wszelkim standardom cywilizacyjnym.
Ale mimo tak jednoznacznej krytyki, wójt nie podjął decyzji o odebraniu rolnikowi bydła, choć pozwala mu na to ustawa o ochronie zwierząt. Tłumaczył się wyrokiem sądu, według którego sprawę nadzoruje kurator.
Kurator Antonina Pryzowicz nie jest jednak w stanie wyegzekwować postanowień wyroku. Z tego powodu do Sądu Rejonowego skierowała wniosek o zarządzenie wykonania kary więzienia.
Natomiast Marcin Mosiołek, sędzia Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim z oddziału w Hajnówce zwraca uwagę na przepisy o ochronie zwierząt. - Przewidują, że jeżeli zwierzęta są zaniedbywane, wójt gminy właściwej, ze względu na miejsce, gdzie te zwierzęta się znajdują, może wydać decyzję o odebraniu tych zwierząt - przypomina. I zaznacza: - W sytuacji, kiedy zostanie stwierdzone, że istnieją podstawy do przyjęcia, że nadal trwa znęcanie się nad zwierzętami, powinien taką decyzję wydać.
"Nie możemy przekreślić człowieka"
Takie tłumaczenia wójta jednak nie przekonują. - Mogę powiedzieć w ten sposób, że z naszej strony były czynione wszystkie starania, żeby pan L. przestał te zwierzęta hodować - przekonywał.
Referat Gospodarki Gruntami i Ochrony Środowiska też nie chce ostatecznie zakazać mężczyźnie hodowli zwierząt. - Nie możemy człowieka przekreślić - tłumaczy Elżbieta Popko, zastępca kierownika RGGiOŚ.
Ostatecznie wójt Szykuła zapewnił dziennikarza "Prosto z Polski": - W dniu dzisiejszym poczynię wszystkie starania, żeby nadać bieg tej sprawie.
Będzie wiosna, obory nie będzie
Właściciel zbytnio się nie przejmuje i mówi: - (Zwierzęta) za miesiąc pójdą na trawę.
Nie ukrywa, że nie będą nocować w oborze, choć przyznaje, że powinny.
Sąd Rejonowy zapowiada założenie kolejnej sprawy rolnikowi, która tym razem ma się skończyć nakazem odebrania mu zwierząt.
Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24