35 tysięcy mieszkańców Małopolski i Śląska wciąż nie ma prądu, część musi sobie też radzić bez ogrzewania i ciepłej wody. - Masakra. Nie pamiętam takich awarii – mówi mieszkanka regionu. Poszkodowane samorządy dostaną wsparcie z budżetu,
170 słupów energetycznych złamanych, 20 tysięcy domów bez prądu w Małopolsce, w Śląskiem 15 tysięcy – to najnowsze dane z zimowego frontu. Mieszkańcy w wielu przypadkach muszą sobie radzić sami. Brakuje prądu, ogrzewania, ciepłej wody; posiadacze kuchenek elektrycznych nie ugotują też sobie nic ciepłego.
- Telewizji nie ma, radia nie ma, tylko w samochodzie. Ale co, wieczorem w samochodzie mam siedzieć? Krówki się wydoi i idzie się spać - opowiada jeden z mieszkańców. - W dzień jest w miarę normalnie, choć pranie ręcznie trzeba zrobić - dodaje jego sąsiadka. Ale są ludzie, którym mróz i awaria bardziej dają się we znaki. - Masakra. Jest okropnie, nie pamiętam, żeby nie było światła i wody - mówi mieszkanka Małopolski.
"To nie jest jeszcze stan klęski żywiołowej"
- To nie jest jeszcze stan klęski żywiołowej - przekonuje wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk. - Jeżeli chodzi o stan sanitarno-epidemiologiczny, to w ocenie wszystkich samorządów, nie grozi jakaś nadzwyczajna klęska. Wszyscy mieszkańcy są zaopatrywani w wodę, ścieki są usuwane, odpady są usuwane, oczyszczalnie ścieków i przepompownie działają. Tam, gdzie nie ma możliwości dostarczenia prądu z sieci dostarczane są agregaty prądotwórcze - wylicza Łukaszczyk.
Energetycy liczą, że w ciągu kilku najbliższych dni uda im się usunąć wszystkie awarie. Prezes spółki Enion Krzysztof Pubrat powiedział, że odbudowano dziesiątki kilometrów zniszczonych sieci średnich i niskich napięć, wymieniono ponad 650 słupów energetycznych.
"Sytuacja jest opanowana"
- Sytuacja jest opanowana - w tym sensie, że wszystko, co jest możliwe w tej chwili do zrobienia, jest robione na tej sieci i prace cały czas trwają. Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że właściwie, gdzie się nie pojedzie w rejony objęte awarią, tam nasze służby i pogotowie są na miejscu. Bardzo dużo środków jest w to zaangażowanych, i rzeczowych, i finansowych – twierdzi rzeczniczka spółki Ewa Groń.
Największym problemem jest utrzymujące się oblodzenie i szadź, pojawiają się ciągle nowe uszkodzenia. - To są zjawiska, które wykraczają poza wszelkie normy, standardy, które są uwzględniane przy projektowaniu urządzeń - podkreślił prezes. Spółka już poniosła wielomilionowe straty. Czeka ją też pokrycie kosztów odszkodowań.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot. PAP