Decyzja o udziale Polski w zapowiedzianej przez UE pomocy finansowej dla uchodźców zapadnie na najbliższym posiedzeniu rządu - zapowiedziała premier Ewa Kopacz po zakończeniu unijnego szczytu w Brukseli.
W nocy ze środy na czwartek przywódcy państw Unii zadeklarowali, że zmobilizują dodatkowo co najmniej 1 mld euro na pomoc dla uchodźców w obozach poza UE, przekazywaną za pośrednictwem biura Wysokiego Komisarza ONZ ds. uchodźców (UNHCR) i Światowego Programu Żywnościowego. Część państw już zadeklarowała, ile przeznaczą na ten cel.
- Ja nie mogłam zadeklarować dziś konkretnej kwoty, ale na najbliższym posiedzeniu Rady Ministrów podejmiemy taką uchwałę i zadeklarujemy określoną kwotę, o której wysokości poinformujemy również przewodniczącego Rady Europejskiej i przewodniczącego Komisji Europejskiej - powiedziała Kopacz na konferencji prasowej po szczycie. - W tej konkretnej sprawie też musimy być solidarni. Kwoty bardzo konkretne padną po rozmowie z ministrem finansów.
Hot spoty
Relacjonowała, że w trakcie obrad przywódców zażądała, by "spotkanie zakończyło się konkretnymi datami" utworzenia tzw. hot spotów w krajach granicznych UE, czyli punktów weryfikacji uchodźców. Mają one pomóc w odróżnieniu uchodźców od imigrantów ekonomicznych. - W oświadczeniu (szczytu - red.) mamy bardzo konkretny termin - to jest koniec listopada - w którym muszą być złożone wnioski przez państwa, gdzie te "hot spoty" będą tworzone - powiedziała premier. Punkty te powstają we Włoszech i w Grecji.
Rozdział uchodźców od emigrantów ekonomicznych był jednym z warunków zgody Polski na program dystrybucji 120 tysięcy uchodźców docierających do Włoch i Grecji. Decyzje w tej kwestii zapadły podczas wtorkowego spotkania unijnych ministrów spraw wewnętrznych.
- Wczorajsza postawa Polski i stanowisko wygłoszone przez minister spraw wewnętrznych Teresę Piotrowską było bardzo jednoznaczne. Dzięki temu stanowisku zażegnaliśmy to niebezpieczeństwo, jakim był podział Europy - podkreśliła Kopacz.
Jak dodała, między jednością UE a przyszłością Polski można postawić znak równości. - Nasi oponenci polityczni, którzy mówią, że możemy odwrócić się plecami do UE, źle życzą Polsce" - oświadczyła premier.
Powstanie europejska straż graniczna?
Kopacz mówiła, że Polska cały czas podtrzymuje stanowisko, które zajmowała od początku debaty na temat kryzysu imigracyjnego, że solidarność w podziale uchodźców powinna opierać się na dobrowolności. - Nie chcemy, aby ta solidarność była solidarnością przymusową, ale też nie chcemy, aby ta solidarność była pozbawiona dobrej woli - dodała szefowa rządu.
Kopacz poinformowała, że Polska popiera także pomysł powołania europejskiej straży granicznej. - Padały takie głosy i wiele było pozytywnych sygnałów. Była zgoda to, żeby tworzyć taki europejski korpus straży granicznej. Nie słyszałam ani jednego głosu przeciwnego, my też nie jesteśmy przeciwni, jesteśmy w stanie w tej akcji uczestniczyć - powiedziała premier.
Kopacz była też pytana o słowa szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, który mówił na konferencji prasowej po szczycie, że UE musi mieć świadomość, iż największa fala uchodźców, liczona w milionach, jeszcze przybędzie do Europy. - Po to, żeby te miliony nie dotarły, to dzisiaj te działania nie mogą ograniczyć się do rozdziału uchodźców. To musi być działanie, o którym mówiliśmy: musimy uszczelnić granice, wspierać kraje, w których są obozy, mieć wypracowana politykę powrotową, mieć fundusze na wsparcie krajów pierwszego kontaktu, do których przybywają imigranci - powiedziała Kopacz.
"Potrafimy ze sobą o trudnych sprawach rozmawiać"
Według niej dyskusja na szczycie była szczera. M. in. padały pytania do premiera Węgier Viktora Orbana, krytykowanego za budowę płotu na granicy z Serbią i traktowanie uchodźców. Orban "tłumaczył, na czym polega jego polityka walki z tym kryzysem" - powiedziała premier. Jak dodała, był to też temat spotkania państw Grupy Wyszehradzkiej przed środowym szczytem. - Wszystkim, którzy już wróżyli śmierć Grupie Wyszehradzkiej, chcę powiedzieć: Grupa Wyszehradzka wydała wspólne oświadczenie, w którym zawarliśmy jedną najistotniejszą rzecz - że będziemy nadal bardzo mocno ze sobą współpracować i w sprawach szczególnie ważnych będziemy mówić jednym głosem - oświadczyła Kopacz. - Nie oszukujmy się: w wielu sprawach, nawet jeśli jest się w gronie sojuszników, ma się prawo do odmienności w zależności od tematu. My nie obrażaliśmy się, gdy Viktor Orban miał trochę inny pogląd na sankcje nakładane na Rosję, czy Czesi mieli inny pogląd na przyśpieszenie czy uruchomienie darmowych emisji (CO2). Potrafimy ze sobą o trudnych sprawach rozmawiać - powiedziała premier. Podkreśliła, że "jakikolwiek sojusz budowany na szczerych intencjach potrafi przetrwać nawet w tak trudnych tematach".
Autor: pk/ja / Źródło: PAP