- To brzmi trochę tak, jakby nagle zstąpił na polską, polityczną ziemię jakiś święty i nagle obowiązkiem wszystkich jest z należytą uwagą i szacunkiem słuchać jego słów - komentował w "Loży prasowej" wypowiedź ministra zdrowia o strajkach, Piotr Skwieciński z tygodnika "W sieci". Publicyści rozmawiali o porozumieniu zawartym z pielęgniarkami w Wyszkowie.
Pielęgniarki strajkujące w szpitalu powiatowym w Wyszkowie ogłosiły w niedzielę nad ranem, że osiągnięto kompromis z dyrekcją placówki. W rozmowach i negocjacjach uczestniczył minister Zembala. Eliza Olczyk z "Wprost" zwróciła uwagę, że prof. Zembala obiecał podwyżki dla pielęgniarek w całym kraju. - To oznacza, że budżet znalazł pieniądze na te podwyżki, a prof. Zembala dostał zielone światło do rozmów i dlatego mógł śmiało pojechać do Wyszkowa i obiecać podwyżki. Tego światła nie dostał wcześniej Arłukowicz, ale wtedy było daleko do wyborów - powiedziała.
- Państwo jest dobrem wspólnym i jeśli istnieje kultura odpowiedzialności to przekłada się ona na kulturę służby w takich zawodach jak nauczyciele, pielęgniarki, policjanci itd. Oczywiście oni też mają swoje postulaty, chcą dbać o swoje rodziny i zarobki, ale to się powinno trochę inaczej rozgrywać, a nie radykalną formą, gdzie nie wiadomo czy ten strajk jest zgodny z prawem - stwierdził Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej".
Kontrowersyjna wypowiedź ministra
Kilka dni temu jedna z wypowiedzi prof. Zembali, związana z protestami w służbie zdrowia, wzbudziła ogromne kontrowersje. W "Faktach" TVN minister powiedział: "W Śląskim Centrum Chorób Serca, które jest częścią mojego zawodowego życia i pozostanie, jeżeli ktokolwiek z pracowników, ktokolwiek, podjąłby strajk, na drugi dzień będzie przeze mnie, dyrektora, zwolniony". Odebrano to jako nawiązanie do sytuacji w wyszkowskim szpitalu.
Tymczasem profesor podkreślał, że najważniejsze jest dla niego dobro pacjenta.
Po tych słowach "Solidarność" wystąpiła do premier Ewy Kopacz o jego odwołanie ze stanowiska.
- Taki już jest los, że ministrowie, a szczególnie ministrowie zdrowia są atakowani. Innej opcji nie widzę. Tutaj sytuacja była wyjątkowa, gdyż doktor Zembala objął stanowisko zaledwie kilka dni wcześniej, ale widać, że z pielęgniarkami potrafi się dogadać - zauważył Wroński.
Jarosław Kuisz z "Kultury Liberalnej" sądzi, że wypowiedź Zembali wynikała z "etosu lekarskiego starej daty - przede wszystkim pacjent". - Istota tego przedsięwzięcia, jakim jest szpital, polega na znalezieniu kompromisowego rozwiązania między tym starym etosem lekarza a tym, że jest to zakład pracy - powiedział.
Zembala pomylił role?
- Nie podoba mi się taki ton absolutyzacji ministra Zembali. To brzmi trochę tak jakby nagle zstąpił na polską, polityczną ziemię jakiś święty i nagle obowiązkiem wszystkich jest z należytą uwagą i szacunkiem, większym niż do innych polityków, słuchać jego słów - powiedział Piotr Skwieciński z "W sieci".
Skwieciński zaznaczył, że Zembala pomylił swoje role. - To była wypowiedź bardziej dyrektora niż ministra. Szefa zakładu pracy, któremu oczywiście wszelkie strajki nie odpowiadają i ma tendencję do użycia wszelkich możliwych sposobów, aby tych strajków nie było. Kierujący tego typu zakładem ma w ręku narzędzie, którego nie mają inni - szantaż moralny, tzn. "jeśli odejdziecie od łóżek pacjentów to sprzeniewierzycie się (swoim ideałom - red.)". Wiele było strajków białego personelu i nie spotkaliśmy się z całkowitym odejściem od łóżek pacjentów - stwierdził.
Autor: kło/gry / Źródło: tvn24