Antoni Macierewicz chce debaty badaczy kierowanego przez niego parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej z ekspertami rządowej komisji Jerzego Millera. Debata taka miałaby się odbyć w styczniu, w świetle kamer, na jednym z uniwersytetów. - Liczymy na to, że pan Donald Tusk, że jego eksperci nie umkną pola, że się stawią - mówi Macierewicz.
Według posła PiS debata ekspertów na temat katastrofy jest konieczna, zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń, czyli odnalezienia na wraku TU-154 materiałów, które mogą być materiałami wybuchowymi. - Wydaje się, że (...) doszliśmy do pewnego stanu, który musi uzyskać naszą reakcję, który musi uzyskać nową jakość - zaznaczał w piątek Macierewicz.
Debata, którą proponuje rządowym ekspertom, cżłonkom komisji kierowanej przez byłego szefa MSWiA Jerzego Millera, byłaby w jego ocenie "podjęciem otwartej, uczciwej, obiektywnej, profesjonalnej dyskusji".
Debata "niezbędna dla wyjaśnienia dramatu"
Według Macierewicza podczas takiej debaty, w obecności mediów, będzie można "przedyskutować wszystkie kwestie i przedstawić wszystkie argumenty na rzecz wersji, której próbowała dotychczas bronić strona rządowa, a także tych informacji, tych eksperymentów i analiz, które zebrał i przedstawia zespół parlamentarny". Oczywiście jeśli strona rządowa przyjmie zaproszenie.
- Liczymy na to, że pan Donald Tusk, że jego eksperci nie umkną pola, że stawią się do tej debaty. Ona jest Polsce bardzo potrzebna i dla wyjaśnienia dramatu smoleńskiego niezbędna - ocenił poseł PiS. Dopytywany, kto konkretnie miałby wziąć udział w debacie, powiedział, że chodzi o debatę ekspertów i - jak dodał - "strona rządowa może wystawić osoby, które uzna za słuszne".
Jeśli chodzi o ekspertów parlamentarnego zespołu ds. zbadania katastrofy smoleńskiej, Macierewicz wymienił nazwiska prof. Wiesława Biniendy, prof. Kazimierza Nowaczyka, dr. Grzegorza Szuladzińskiego, dr. Wacława Berczyńskiego. W ocenie parlamentarzysty to ci ludzie "doprowadizli do sformułowania najprawdopodobniejszej, najpełniejszej, najbardziej kompetentnej i naukowo zweryfikowanej hipotezy tego, co naprawdę się zdarzyło nad Smoleńskiem".
Trzy główne wątki
Macierewicz chce, by debata dotyczyła przynajmniej trzech obszarów: "przygotowań do wylotu, zwłaszcza gwarancji zabezpieczenia kwestii technicznych, kwestii bezpieczeństwa fizycznego i dyplomatycznego, samego przebiegu katastrofy, i oczywiście norm i sposobów analizowania, używania narzędzi prawnych dla wyjaśnienia tragedii".
- Te trzy obszary powinny być przedmiotem profesjonalnej, obiektywnej, niepolitycznej dyskusji ekspertów obu stron - do tego wzywamy - powtórzył poseł PiS.
"Strefy pożarów", czy "strefy wybuchów"?
Na późniejszym posiedzeniu zespołu parlamentarnego Macierewicz mówił o ekspertyzie, którą Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie uzyskała od amerykańskiej firmy w połowie sierpnia 2010 roku.
- Jest tam analiza miejsca katastrofy, z zaznaczonymi dwoma miejscami, które eksperci oceniają jako prawdopodobne miejsca wybuchów (...). Po przejściu w ręce szefa komisji badającej katastrofę, Jerzego Millera, została przekazana opinii publicznej w postaci publikacji i jest tam inny tytuł: "prawdopodobne strefy pożarów" - podkreślił poseł PiS.
W jego ocenie to właśnie pokazuje, jak wygląda "metodologia, solidność badawcza i informacyjna rządowej komisji". Macierewicz ujawnił, że zmiany w tłumaczeniu będą punktem odniesienia do skierowania zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. - Możliwe, że została sfałszowana ekspertyza, a pan premier, organy państwa, zostały wprowadzone w błąd - zaznaczył poseł.
Autor: ŁOs/tr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24