- Mam takie same uprawnienia jak Lech Kaczyński oraz Aleksander Kwaśniewski. I zamierzam z nich korzystać - mówi w swoim pierwszym powyborczym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" prezydent Bronisław Komorowski. Zapowiada, że jest za reformami, ale te nie powinny być radykalne. Przynajmniej do wyborów parlamentarnych.
Prezydent Komorowski pytany, czy przychyla się do propozycji PO, aby osłabić prezydenckie weto, odpowiada: - Zadecyduje to, czy prezydent potrafi postępować tak, aby nie powstawało wrażenie, że działa na złość lub utrąca ważne reformy, jak się przecież zdarzało - odpowiada.
Zdaniem Bronisława Komorowskiego, w finansach publicznych trzeba szukać pewnych oszczędności przy jednoczesnym - być może - podnoszeniu podatków. A także szukać takich rozwiązań, które w średnim albo krótkim terminie nie przyniosą tąpnięcia poparcia wyborczego.
Pokazać reformatorską twarz
- Moja opinia jest taka, że w okresie do wyborów parlamentarnych warto byłoby pokazać reformatorską twarz Platformy, szukając takiego obszaru do reformowania, który byłby najmniej kosztowny politycznie - mówi Komorowski. - Dzisiaj bowiem radykalnych reform domagają się najczęściej ci, którzy liczą na to, że PO połamie sobie na nich zęby - stwierdza rozmówca "Rz" i dodaje, że "trzeba szukać takich rozwiązań, które w średnim albo krótkim terminie nie przyniosą tąpnięcia poparcia wyborczego".
Komorowski mówi też, że będzie "próbował zachęcić [rząd - red.] do wybrania takich obszarów, w których można byłoby zaproponować głębsze działania reformatorskie już po wyborach parlamentarnych, ale zacząć je teraz.
W wywiadzie dla "Rz" prezydent przyznaje również, że jego "liberalizm gospodarczy jest ograniczony", a "sentymentem" darzy społeczną gospodarką rynkową. Powraca również do pomysłu na okręgi jednomandatowe, ale tylko w wyborach samorządowych.
"Nie można negocjować ze wszystkimi jednocześnie"
Prezydent zabiera także głos w sprawie krzyża przed Pałacem. - W sprawie krzyża nie da się negocjować ze wszystkimi jednocześnie, bo można się zanegocjować na śmierć - twierdzi Komorowski. Według niego, najlepszym rozwiązaniem byłoby przeniesienie krzyża do kościoła św. Anny, o co apeluje Prezydium Konferencji Episkopatu oraz prymas Polski.
Źródło: "Rzeczpospolita"