Nie wiem czy w postępowaniu PO jest więcej głupoty czy zdrady - mówił Tomasz Nałęcz, komentując poniedziałkowe kilkugodzinne przesłuchanie Zbigniewa Wassermanna przed komisją śledczą. Jak dodał, w tej sprawie jest zdecydowanie za PiS. - Ta komisja nie ma sensu - zgodził się z nim Roman Giertych w "Faktach po Faktach" w TVN24.
- To dzisiejsze przesłuchanie nie uzasadniło mi dlaczego w ogóle poseł Wasseermann został wezwany przed komisję - mówił Giertych. Dodał, że według niego odwołanie Beaty Kempy i Zbigniewa Wassermanna z komisji było tylko trikiem politycznym, które nie miało uzasadnienia prawnego.
Przyznał, że jego zdaniem komisja hazardowa nie ma sensu. - Komisje śledcze powołuje się wówczas, gdy mamy do czynienia z poważną możliwością złamania prawa. Tu mówimy o zjawisku lobbingu, które nie jest do końca ani zrozumiałe, ani wyjaśnione - dodał. Zaznaczył, że zgodnie z jego osobistym poglądem, jeżeli ktoś złamał prawo w ten sposób działając, że chciał jakąś korzyść osobistą lub majątkową za załatwienie ustawy czy też rozporządzenia, powinien być bardzo surowo ukarany. - Jeśli zaś mówimy o lobbingu, to posłowie są od tego, żeby na korzyść polskiego przemysłu działać - dodał.
By wyjaśnić wszystkie świństwa...
Połowicznie zgodził się z nim Tomasz Nałęcz. Przyznał jednak, że komisja nie powinna być powoływana tylko wówczas, gdy zostaje złamane prawo, ale także, gdy w świecie polityki dzieje się świństwo, a nie ma wyraźnej kolizji z prawem. - To, co zrobił Chlebowski to karygodne i powinny zostać z tego wyciągnięte wszystkie wnioski - dodał. Zgodził się z nim także Giertych, jednak przyznał, że jeśli Chlebowski źle się zachował, to powinna to wyjaśnić Komisja Etyki Poselskiej, jeśli jednak popełnił przestępstwo, to potrzebny jest prokurator, a nie komisja śledcza - zaznaczył.
"Wykluczenie posłów to śmierć dla komisji"
Nałęcz zgodził się jednak, że nie jest uzasadnione postawienie przed komisją posłów PiS. - Ta komisja przypomina Titanica po zderzeniu z górą lodową. PO pokazuje, że gra znaczonymi kartami - dodał. Podkreślił, że wykluczenie z komisji Kempy i Wassermanna to śmierć dla komisji śledczej.
Odnosząc się do słów Wassermanna, że stając przed komisją "czuje się upokorzony", zaznaczył, że "zdecydowanie przesadził".
"Diabeł ubrał się w ornat i ogonem na mszę dzwoni"
- Myślę, że to jest element teatru, który przed komisją się odbywa - mówił Nałęcz. Jak dodał, nikt kto został przed komisję wezwany, nie powinien się tak czuć, bo to normalna czynność sejmowa. - Zwłaszcza, że mówił to człowiek, który sam wiele już osób w komisji upokorzył - podkreślił. Wypominając zachowanie posła PiS w stosunku do Waldemara Cimoszewicza podczas komisji ds. Orlenu dodał: "diabeł ubrał się w ornat i ogonem na mszę dzwoni".
Nałęcz dodał także, że premier Donald Tusk dobrze zrobił powołując komisję, gdy "widział śmierdzącą sprawę". - Jednak teraz postępowanie PO to nie wiem czy więcej głupoty czy zdrady, bo to absurd że karzą posłów za to, że wykonywali swoje obowiązki - argumentował.
Przyznał także, że warto, by Sejm był konsekwentny i dotrzymał terminu. - Do 28 lutego komisja powinna nas przekonać, że coś jest warta albo niech odchodzi w nicość - podsumował.
Wasserman bez szans na powrót
Na koniec Giertych zaznaczył, że zgodnie z prawem Wassermann, ponieważ stał się świadkiem, nie może już zasiąść w komisji. Jeśli zaś chodzi o Kempę, jeszcze do czasu złożenia przysięgi może wrócić.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24