- Czuję się odpowiedzialny za czyn mojego współbrata. Odczuwam to jako wielki problem, bo też noszę koloratkę - przyznał w "Faktach po Faktach" Józef Kloch, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, odnosząc się do afery pedofilskiej, w którą mogą być zamieszani polscy księża. W środę oskarżenia po raz pierwszy skomentował prymas Polski, który podkreślił m.in., że w Kościele nie obowiązuje odpowiedzialność zbiorowa.
Ks. Józef Kloch zapewnił w "Faktach po Faktach", że jest przekonany, iż zakon Michalitów, do którego należy jeden z podejrzewanych o pedofilię księży, "czuje na sobie odpowiedzialność". Podkreślił jednocześnie, że Michalici pracują na Dominikanie od 30 lat. - Mają tam ogromny wkład pracy, a dziś na jednym z nich ciaży poważny zarzut. Jestem przekonany, że czują na sobie odpowiedzialność - powiedział.
Rzecznik Episkopatu nie chciał jednak komentować słów byłego przełożonego Michalitów, który stwierdził w rozmowie z reporterką TVN24, że na zachowanie ks. Wojciecha Gila mógł wpłynąć karaibski klimat. - Prosiłbym o następne pytanie - skwitował tylko.
"Najważniejsza jest pomoc ofiarom"
Ks. Kloch nie chciał też wprost odpowiedzieć na pytanie, w jakim stopniu polski Kościół powinien zająć się sprawą podejrzanych o pedofilię księży. - Zależy, jak rozumiemy pojęcie Kościoła - wyjaśniał. - Wolałbym w tym wypadku zastosować rozumienie nieco inne: my jako Kościół, my jako ludzie - tłumaczył, dodając, że on sam czuje odpowiedzialność. - Jeżeli jakieś dzieci zostały skrzywdzone, to ja też nad tym boleję - przyznał.
Rzecznik Episkopatu podkreślił, że jest przekonany, że Kościół "pojęty jako wspólnota" będzie się starał "naprawić tyle, ile potrafi". W jego opinii Michalici, którzy wciąż pozostają na Dominikanie będą chcieli pomóc dzieciom, które mogły zostać pokrzywdzone. Dodał jednocześnie, że jego zdaniem opinia publiczna zbyt mocno skupia się na sprawach, a najważniejsze są ofiary.
"Biała księga" polskiego Kościoła?
Zapytany o to, czy chciałby, aby w polskim Kościele powstała "biała księga" dokumentująca przypadki pedofilii, Kloch przyznał, że sam chciałby znać skalę problemu.
- Każdy przypadek to o jeden przypadek za dużo - zaznaczył.
Autor: kg//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24