Gen. Wojciech Jaruzelski chciał się zabić na wieść o planach inwazji ZSRR na Polskę - mówił były szef MSW gen. Czesław Kiszczak dziennikowi "Polska". Jego zdaniem wprowadzenie stanu wojennego w Polsce było koniecznością, bo do inwazji na nasz kraj szykowały się armie trzech państw.
Okoliczności, w jakich zapadła decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego Kiszczak wspomina tak: - Wstępną decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego przyjęli generałowie Wojciech Jaruzelski, Florian Siwicki, Michał Janiszewski i ja. 12 grudnia 1981 r. między 9.00 a 9.30 rano w gabinecie premiera - przed wojną było to mieszkanie marszałka Piłsudskiego. Ja miałem dalej śledzić rozwój wypadków w stoczni. Jeśli mielibyśmy sygnał, że można dogadać się z Solidarnością, to jeszcze raz zaryzykowalibyśmy i odłożylibyśmy wprowadzenie stanu wojennego. O 14.00 zadzwonił jednak do mnie Jaruzelski i dał rozkaz do rozpoczęcia operacji.
"Były naciski, by zrobić porządek z Solidarnością"
Pytany od kiedy trwały przygotowania wprowadzenie stanu wojennego, Kiszczak odpowiada: - Od sierpnia 1980 roku, gdy zaczęły się strajki. Chcieliśmy prowadzić rozmowy z Solidarnością i nakłonić ich do znalezienia złotego środka. Gotowi byliśmy uznać legalną działalność związku i pójść na wiele innych ustępstw. W tym celu do Gdańska pojechał na rozmowy wicepremier Mieczysław Jagielski i podpisał słynne porozumienia sierpniowe.
Dla nas inwazja była nie do przyjęcia. Wiedzieliśmy, że poleje się krew. Zdawaliśmy sobie sprawę, że w skrajnej sytuacji wojsko i MSW się podzielą. Jedni opowiedzą się za inwazją, część wystąpi przeciwko. Tak by się stało, gdyby kierownictwo MON i MSW działały w sposób niezdecydowany. Ale te resorty były kierowane dobrze Gen. Czesław Kiszczak
Mówiąc, że stan wojenny był koniecznością, Kiszczak stwierdza: - My z góry zakładaliśmy, że towarzysze radzieccy tego w spokoju nie zostawią. Wystarczy spojrzeć na mapę Europy. W NRD była potężna grupa wojsk radzieckich - kilkadziesiąt dywizji, w tym pancernych i z bronią jądrową - która była w pełnej gotowości bojowej do uderzenia na Zachód w przypadku wojny. Wypadnięcie Polski z Układu Warszawskiego spowodowałoby, że cała ta piramida by się rozwaliła.
Według niego było pewne, że Sowieci zaatakują. - Mocne informacje na ten temat pojawiły się w grudniu 1980 r. Wtedy wezwano do Moskwy gen. Tadeusza Hupałowskiego i tam ujawniono mu mapę ćwiczeń, które miały się odbyć na terenie Polski, ale bez udziału polskich jednostek. To był czytelny sygnał, że chcą nam powtórzyć ćwiczenia z Czechosłowacji z 1968 roku. Na porządku dziennym były też naciski, by zrobić porządek z Solidarnością.
"Radzieccy byli w pełnej gotowości do interwencji"
I to właśnie na wieść o planach inwazji ZSRR gen. Wojciech Jaruzelski - jak twierdzi Kiszczak - nosił się z zamiarem samobójstwa.
- Dla nas inwazja była nie do przyjęcia. Wiedzieliśmy, że poleje się krew. Zdawaliśmy sobie sprawę, że w skrajnej sytuacji wojsko i MSW się podzielą. Jedni opowiedzą się za inwazją, część wystąpi przeciwko. Tak by się stało, gdyby kierownictwo MON i MSW działały w sposób niezdecydowany. Ale te resorty były kierowane dobrze - mówi Kiszczak.
Od początku nie mieliśmy wątpliwości, że powstaje nowy ośrodek władzy. Ale oni ("Solidarność"- red. ) nie chcieli się dzielić władzą. Oni chcieli mieć całą władzę. Co więcej podzielenie się władzą było do przełknięcia przez naszych sojuszników. Ale jej oddanie było nie do przyjęcia Gen. Czesław Kiszczak
Odnosząc się do pytania o raportu pułkownika Kuklińskiego, z których wynika, że sprawa interwencji sowieckiej wróciła wiosną 1981 r., stwierdza, że "ona cały czas trwała". - W zależności od napięć to się nasilało lub słabło. Wojska enerdowskie i czechosłowackie do lata 1982 r. stały na granicy z Polską. Sądzę, że także radzieckie. Te dywizje czekały tylko na decyzję polityczną. Mogły wejść do naszego kraju z prędkością 300 km na dobę - mówi Kiszczak.
Jego zdaniem nie jest prawdą, o czym informował płk. Kukliński, iż po czerwcu 1981 r. Rosjanie odstąpili od planów interwencji. - On wiedział dużo, ale nie wszystko. Kukliński nie mógł znać wszystkich tajnych planów Układu Warszawskiego. Z innych ujawnionych dokumentów amerykańskiego wywiadu wynika, że w lipcu i sierpniu 1981 r. i później radzieccy byli w pełnej gotowości do interwencji. I tu jest ciekawostka. Odnoszę wrażenie, że CIA dezinformowała swojego prezydenta. Mówiła, że wojsko polskie nie opowie się po stronie władzy. Ktoś im to musiał podsuwać.
O "Solidarności" Kiszczak, mówi: - Od początku nie mieliśmy wątpliwości, że powstaje nowy ośrodek władzy. Ale oni nie chcieli się dzielić władzą. Oni chcieli mieć całą władzę. Co więcej podzielenie się władzą było do przełknięcia przez naszych sojuszników. Ale jej oddanie było nie do przyjęcia.
Źródło: Polska
Źródło zdjęcia głównego: PAP