Mirosław Drzewiecki stanął w czwartek przed hazardową komisją śledczą. Było to jednak przesłuchanie inne niż wszystkie. Aby wyjaśnić istotę problemu, były minister musiał zeznawać przed... tablicą. W rolę egzaminatorki wcieliła się Beata Kempa z PiS. Jednak nie na długo.
Beata Kempa postanowiła tym razem zadać pytanie w formie rysunkowej. Uzbrojona w mikrofon posłanka wezwała Mirosława Drzewieckiego do tablicy i narysowała mu stadion, halę oraz basen olimpijski (obiekty budowane na Euro 2012). - Dlaczego pan nie chce, żeby dopłaty dofinansowywały te przedsięwzięcia? - pytała Kempa. - Pani kompletnie nie ma pojęcia o tym, co pani mówi - oburzał się Drzewiecki.
- Nasza komisja nie jest od badania finansowania Narodowego Centrum Sportu - włączył się Mirosław Sekuła, przewodniczący komisji. I odebrał posłance Kempie mikrofon bezprzewodowy. - Uzyskała pani nieuzasadnioną przewagę nad przewodniczącym - oświadczył Sekuła wzbudzając wesołość na sali.
"Dla ostudzenia nastrojów" została ogłoszona przerwa.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24