Historyk Jochen Boehler chce edukować Niemców. Napisał książkę o ataku na Polskę we wrześniu 1939 roku. - Powoli dochodzi do ludzi, jak to wyglądało - mówi Niemiec w rozmowie z "Polską i Światem".
Jochen Boehler napisał książkę o wojnie w Polsce widzianej oczami Niemca. Nauczył się nawet polskiego, by lepiej poznać szczegóły.
- Były ostre ataki na moją książkę ["Najazd 1939. Niemcy przeciw Polsce" - red.], a nawet na moją osobę. Że to nie jest prawda, że to kłamstwo, że niemiecki żołnierz walczył honorowo - mówi.
My wspólnie rozmawiamy na temat historii. I ją postrzegamy. Mimo, tego, że nasi dziadkowie strzelali do siebie. Mój dziadek walczył w Powstaniu Warszawskim Marta Boehler
W książce pryska mit bohaterskiego Wehrmachtu - coś co dla Polaków jest oczywiste, lecz dla Niemców niekoniecznie.
- Przed moimi badaniami było powszechne przekonanie w Niemczech, że za zbrodniami Września 1939 stały oddziały Gestapo i SS, ale że Wehrmacht nie ma z tym nic wspólnego - tłumaczy i dodaje: - A dzisiaj chyba już doszło do ludzi, że trochę to inaczej wyglądało.
8 milionów
W książce Boehler pokazuje, że jesienią 1939 roku w SS służyło 20 tysięcy żołnierzy - nie byliby w stanie sami spalić chociażby ponad 400-stu wsi, czy zabijać polskich cywilów i jeńców. W rzezi pomagał Wermacht.
- W Wehrmachcie służyło prawie 8 mln ludzi. To znaczy, że każda niemiecka rodzina ma kogoś z Wehrmachtu - mówi Boehler.
Jego żoną jest Polką. - My wspólnie rozmawiamy na temat historii. I ją wspólnie postrzegamy mimo, że nasi dziadkowie strzelali do siebie. Mój dziadek walczył w Powstaniu Warszawskim - mówi Marta Boehler.
Źródło: "AS", "Bild"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot. Bundesarchiv