Zdaniem marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego do zmiany ministrów w rządzie Mateusza Morawieckiego dojdzie po Nowym Roku. Według niego do końca kadencji nie będzie już zmian na stanowisku premiera. O głębszej rekonstrukcji w rządzie mówił też poseł klubu PiS, Marek Suski.
Karczewski w porannym wywiadzie w radiowej Jedynce zapewnił, że to nie on głosował przeciw kandydaturze Morawieckiego na premiera podczas Komitetu Politycznego PiS. - W obecności 32 członków Komitetu Politycznego PiS głosowałem za powołaniem Mateusza Morawieckiego na premiera - powiedział. Przypomniał, że prezes Jarosław Kaczyński podał, iż przeciw tej kandydaturze głosowały dwie osoby, jedna wstrzymała się od głosu.
Rząd "nie haratał w gałę"
Zaznaczył, że zmiana rządu nie ma na celu "zmiany kierunku, bo on będzie taki sam". - Chcemy pracować dla Polski i Polaków i wprowadzać dobre zmiany - podkreślił. Zaznaczył, że dotychczasowy rząd "nie haratał w gałę, tylko ciężko pracował".
Pytany, dlaczego to Jarosław Kaczyński nie został premierem - jak mówiło się przed zmianami - marszałek Senatu odparł, że "taka zapadła decyzja".
- Prezes Jarosław Kaczyński jest naszym architektem, architektem wszystkich zmian. Przed nami wybory samorządowe, więc tu również spojrzenie pana Jarosława Kaczyńskiego, przygotowanie do tej kampanii jest niezwykle istotne - ważne. Są następne wybory; analizujemy również następne kroki - które będziemy wykonywać w przyszłym roku i za dwa lata, ale również i w przyszłości - podkreślił Karczewski.
W jego ocenie nie będzie ponownej zmiany premiera do końca kadencji, choć - jak przyznał - polityka jest dynamiczna i wszystko może się zdarzyć. - Wszystko jest możliwe, myślę jednak, że do końca kadencji utrzymamy dobry kierunek zmian i szybko je będziemy wprowadzać - ocenił.
Zmiany "po Nowym Roku"
Pytany, kiedy zapowiadane zmiany w rządzie Morawieckiego mogą się dokonać i kiedy przedstawi swój autorski gabinet - jeszcze w grudniu, czy już w nowym roku - odparł, że po Nowym Roku. - To określenie trochę enigmatyczne, zawierające w sobie i styczeń, i grudzień, ale na pewno będzie analiza, będziemy się zastanawiać, pracujemy ciężko - zapewnił.
Powiedział też, że ta analiza będzie przeprowadona w ścisłym kierownictwie partii i przez premiera. - Tak, że wszyscy będziemy o tym rozmawiać - zaznaczył.
"Z tej pozycji widać coś więcej"
O zmianach w rządzie mówił też w Radiu ZET poseł Suski. Stwierdził, że to "dopiero początek rekonstrukcji". - Cała Polska o tym dyskutuje, nawet świat. To jest duża zmiana. I to jest wynik analizy, głębokiej analizy i uzgodnień pomiędzy prezesem, panią premier, panem prezydentem. To jest decyzja bardzo trudna, jedna z najtrudniejszych - dodał.
- Jak obserwuję różne zmiany w czasach, kiedy rządziło SLD, tam dochodziło do częstych zmian premierów i nie były to takie decyzje przemyślane, przeanalizowane, wynikające z potrzeby zmian priorytetów rządu i zmiany sytuacji - komentował poseł PiS.
Zapowiedział jednocześnie, że rząd będzie dalej rekonstruowany. - Najpierw pan premier Morawiecki zapozna się, pewnie będzie coś w rodzaju audytu ministerstw, i po tym nastąpią decyzje - powiedział.
Na pytanie, czy nie miał czasu przyjrzeć się pracy rządu jako wicepremier przez dwa ostatnie lata, Suski odpowiedział, że "nie był premierem" oraz, że "z tej pozycji widać coś więcej".
"Zajmował się pracą, bardzo ciężko"
- Ma pewno swoje zdanie ma na temat większości kolegów, ale zajmował się swoją pracą, nie analizowaniem wyników innych resortów - przekonywał poseł Prawa i Sprawiedliwości. - A zajmował się bardzo ciężko, czasami nawet trudno było premiera uchwycić, bo jeździł od ministerstwa do ministerstwa, zwoływał narady, instruował swoich urzędników, jak chociażby walczyć z mafią i to się udało, VAT-owską, więc był bardzo zapracowany i zajmował się tym, co mu powierzono, a nie innymi sprawami, plotkami, czy podglądaniem i oceną - ocenił Suski.
Autor: mart//now / Źródło: PAP, Radio Zet