Zapowiadał, że nic nie wniesie, ale po posiedzeniu komisji naciskowej Mariusz Kamiński ocenił, że jednak przedstawił posłom nowe informacje dotyczące powiązań Ryszarda Krauzego, Andrzeja Leppera, Jaromira Netzla i Janusza Kaczmarka. Ostro skrytykował też swojego następcę na stanowisku szefa CBA.
- Niektóre informacje na pewno były nowe i ciekawe dla posłów. Mogły być dla posłów nowe informacje dotyczące rzeczywistego charakteru powiązań między panem Krauze, Lepperem, Netzlem i Kaczmarkiem oraz motywy działania tych osób w związku z przeciekiem - powiedział Kamiński po zakończeniu trwającego ponad trzy godziny posiedzenia.
W listopadzie ub.r. wobec nie popełnienia przestępstwa umorzono śledztwo przeciwko b. szefowi MSWiA Januszowi Kaczmarkowi, b. szefowi policji Konradowi Kornatowskiemu i biznesmenowi Ryszardowi Krauzemu w sprawie składania fałszywych zeznań i utrudniania wyjaśnienia domniemanego przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa w 2007 r. Żaden z nich nie usłyszał też zarzutu dokonania przecieku. Ta decyzja nie podoba się Kamińskiemu.
Kamiński: Prokuratura nie ma odwagi
- Jestem głęboko przekonany, że gdyby prokuratura miała odwagę prowadzenia tych spraw, to te osoby powinny stanąć przed sądem za to, co zrobiły. Zaniechań prokuratury jest bardzo dużo. Myślę, że nowym okiem posłowie rzucą na umorzenie przez prokuraturę w Warszawie śledztw - dodał.
Z oceną Kamińskiego nie zgadza się szef komisji Andrzej Czuma (PO). - Zeznania Kamińskiego nie uprawdopodobniły, że przeciek nastąpił przez Krauzego - powiedział.
"Wojtunik powinien zająć się walką z korupcją"
Kamiński powiedział też dziennikarzom, że dociera do niego szereg niepokojących informacji o tym, co się obecnie dzieje w CBA. - Nowy szef Paweł Wojtunik powinien zająć się walką z korupcją w Polsce, a nie wykonywaniem na zlecenie obecnie rządzących informacji, które miałyby mnie dyskredytować - powiedział.
Były szef CBA zeznawał w trybie jawnym przed komisją w połowie lutego. Zapewnił wówczas, że Biuro działało zgodnie z prawem w związku z tzw. aferą gruntową. Kamiński twierdzi, że CBA rozpoczęło działania w sprawie tzw. afery gruntowej, ponieważ posiadało wiarygodne informacje dotyczące możliwości popełnienia przestępstwa.
Co miało paść, padło
We wtorek, tuż przed wejściem na przesłuchanie za zamkniętymi drzwiami zaznaczył, że "wszystkie najważniejsze kwestie" padły już na przesłuchaniu jawnym. Dodał, że teraz posłowie będą chcieli zapewne usłyszeć od niego bardziej szczegółowe informacje dotyczące działań operacyjnych CBA. - Nie są to sprawy fundamentalne - zaznaczył były szef Biura.
Podczas lutowego przesłuchania przed komisją Kamiński mówił też długo o zarzutach jakie w sprawie akcji CBA w ministerstwie postawiła mu rzeszowska prokuratura. Przyznawał wtedy, że nie rozumie na jakiej podstawie się to stało.
"Zarzuty kuriozalne"
Trzy miesiące wcześniej były szef CBA usłyszał zarzuty nadużycia uprawnień, kierowania nielegalnymi działaniami operacyjnymi Biura oraz kierowania podrabianiem dokumentów i wyłudzeniem poświadczenia nieprawdy w oparciu o te dokumenty. Rzeszowscy prokuratorzy uznali, że CBA dopuściło się niezgodnego z prawem stworzenia "fikcyjnej sprawy" ziemi, na potrzeby której wytworzono fikcyjną dokumentację do jej odrolnienia.
- To są zarzuty kuriozalne. Prokuratura w niezwykłym pośpiechu postawiła mi niezwykle niestaranne i nierzetelne zarzuty. (...) Działania prokuratury można wytłumaczyć tylko tym, że była potrzeba polityczna związana z ujawnieniem afery hazardowej - mówił Kamiński po raz kolejny przed wtorkowym posiedzeniem niejawnym.
Sąd wie lepiej
W październiku rzeszowscy śledczy uznali też za niezgodne z prawem działania operacyjne CBA, które polegały na wręczeniu łapówki Andrzejowi K. (skazanemu nieprawomocnie w aferze gruntowej). Również o tym Kamiński mówił dziennikarzom we wtorek.
- Sąd dokonał oceny legalności wszystkich działań CBA. Sąd stwierdził, że mieliśmy wiarygodne informacje, które zobowiązywały nas do podjęcia działań, które podjęliśmy. (...) Dla mnie ta sprawa jest zamknięta. Sąd się w tej sprawie wypowiedział. Przestępcy zostali ukarani - zaznaczył.
Afera gruntowa
Finał akcji CBA związanej z aferą gruntową nastąpił w lipcu 2007 roku. CBA, podstawiając swoich agentów, wykryło, że dwóch mężczyzn powołując się na wpływy w ministerstwie rolnictwa oferowało za łapówkę przekwalifikowanie gruntów na Mazurach z rolnych na budowlane.
Łapówka miała być dla ówczesnego wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera. Wskutek przecieku akcja została przerwana. Mężczyzn skazano w procesie o płatną protekcję, Lepper został zdymisjonowany. Afera spowodowała rozpad koalicji PiS-Samoobrona-LPR i nowe wybory, w wyniku których władzę przejęła PO z PSL.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP