Potężne wybuchy i furkoczące nad głowami odpryski. Spore kamienie wbijające się w budynki - to codzienność mieszkańców Młynowa. Życie w pobliżu kopalni jest nie tylko uciążliwe, ale i skrajnie niebezpieczne.
Średnio co dwa tygodnie budynki w dolnośląskim Młynowie drżą w posadach. Każdy kolejny odstrzał w pobliskiej kopalni kamienia, wywołuje ciarki na plecach mieszkańców.
Powiększające się pęknięcia na ścianach i sufitach, to nie koniec kłopotów. Ostatni odstrzał przyniósł prawdziwy deszcz odłamków. Kilkunastokilogramowe kamienie spadały na ich domy, ulice i ogrody.
"Ładunki nie były przekroczone"
Kopalnia może prowadzić odstrzały codziennie między godz. 12 a 15. Odłamki nie powinny jednak dosięgnąć okolicznych domów.
Jak mówi szef kopalni Daniel Berg, trzymano się procedur. Zawyły syreny ostrzegawcze. - Posiadamy dokumentację strzałową, która nam określa maksymalne ładunki przy strzelaniu i one na pewno nie były przekroczone - zapewnia. - dodaje też Berg.
Coś jednak poszło nie tak. - Na podwórko wjechałam, słuchałam muzyki, nie wiedziałam, że strzelają - relacjonuje mieszkanka Młynowa Monika Tondytko. - Był wybuch. Cała lawina kamieni zaczęła lecieć. Nie zdążyłabym uciec do domu, więc schowałam się za dom - dodała.
OUG: Człowiek nie zawinił, tylko natura
Na miejscu zjawiła się policja i inspektorzy Okręgowego Urzędu Górniczego. Urzędnicy wykluczyli błąd ludzki, skłaniają się raczej do teorii o nieprzewidywalności natury. - Nikt górotworu tak naprawdę nie prześwietli - mówi Ireneusz Biel z OUG.
Mieszkańcy Młynowa są bezradni i nie potrafią sobie poradzić z niewygodnym sąsiadem.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24