Częstochowska policja na wniosek telewizji Polsat wszczęła postępowanie ws. zniszczenia kamery należącej do tej stacji podczas niedzielnej pielgrzymki Radia Maryja na Jasną Górę. Według relacji dziennikarzy Polsatu, uczestnicy pielgrzymki mieli ich zaatakować i uszkodzić sprzęt. Opinię ws. tego i innych incydentów podczas pielgrzymki miała dziś wydać Sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu, ale po awanturze głosowanie przełożono.
- Wpłynęło do nas pismo od telewizji Polsat i na tej podstawie wszczęto postępowanie o zniszczenie mienia - powiedziała nam podinsp. Joanna Lazar, rzeczniczka częstochowskiej komendy policji.
Do uszkodzenia kamery doszło w niedzielę w czasie uroczystości związanych z 19-leciem Radia Maryja. Już po mszy na błoniach Jasnej Góry jeden z uczestników pielgrzymki miał zaatakować idącą za operatorem reporterkę telewizji Polsat Ewę Żarską. Według relacji dziennikarki - podszedł do niej, wyrwał mikrofon i uderzył w twarz. W trakcie tego ataku uszkodzona miała zostać również kamera. Interweniowała policja, a agresywny pielgrzym został zatrzymany i przewieziony na komisariat. Po przesłuchaniu został zwolniony do domu.
Sejmowa opinia
Zajściem tym, a także innymi rzekomymi atakami na dziennikarzy podczas Pielgrzymki Radia Maryja zajmowała się dziś Sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu. Komisja miała w tej sprawie wydać opinię. Jak wyjaśniła przewodnicząca komisji Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO), przygotowała ona projekt takiej opinii, gdyż zgłosili się do niej dziennikarze, którym podczas tej pielgrzymki uniemożliwiano wykonywanie obowiązków służbowych.
W opinii, którą komisja miała przesłać KRRiT oraz MSWiA, napisano m.in., iż "szczególny niesmak budzi fakt, że do zdarzenia doszło w miejscu i okolicznościach, które powinny być wolne od jakiejkolwiek przemocy i politykierstwa, także w obecności osób, które nie wahają się oskarżać państwa polskiego i jego władz - także na forum europejskim - o stosowanie praktyk totalitarnych i ograniczanie wolności wypowiedzi".
To takie charakterystyczne dla obecnej ekipy rządzącej, by używać najwyższych organów i instytucji państwa, by dyskryminować ludzi, tą najlepszą cząstkę narodu, ludzi uczciwych, ofiarnych, dla których Bóg, honor, ojczyzna, naród są imperatywem wewnętrznego ducha. sobeckaa
W projekcie zaznaczono, że "zachowanie pojedynczych osób nie może obciążać tysięcy wiernych, którzy udali się na Jasną Górę w czystych i szlachetnych intencjach", oraz że komisja oczekuje od władz Radia Maryja, Telewizji Trwam i "współpracującego z nimi ugrupowania politycznego przestrzegania obowiązującego w Polsce prawa i wyciszania emocji budujących atmosferę nienawiści".
W opinii komisja zamierzała również zobowiązać MSWiA do "egzekwowania od organizatorów wszelkich publicznych zgromadzeń gwarancji zapewnienia dziennikarzom swobody wykonywania zawodu".
Sobecka: To zorganizowana prowokacja
Była spikerka Radia Maryja, posłanka PiS Anna Sobecka nie kryła oburzenia projektem. Śledzińską-Katarasińską pytała, czy jego pomysłodawcą jest "marszałek Sejmu, premier rządu, czy pracodawca pani przewodniczącej, u którego jest urlopowana na czas pełnienia mandatu posła, czyli Agora". - Materiał, który nam przedstawiono, robiony jest na wyraźne zamówienie polityczne. Zdumiewają zapisy i to, iż państwo oczekujecie, a w zasadzie to chyba tylko pani przewodnicząca, przeprosin za to, że ktoś wdarł się na pielgrzymkę i zachował się prowokacyjnie - mówiła.
- To takie charakterystyczne dla obecnej ekipy rządzącej, by używać najwyższych organów i instytucji państwa, by dyskryminować ludzi, tę najlepszą cząstkę narodu, ludzi uczciwych, ofiarnych, dla których Bóg, honor, ojczyzna, naród są imperatywem wewnętrznego ducha - mówiła.
Zaznaczyła, że dziennikarze, którzy mieli zostać zaatakowani na pielgrzymce, pracowali bez akredytacji, o którą nie wystąpili do organizatorów. W jej ocenie świadczy to o tym, że była to "zorganizowana prowokacja".
Dziedziczak: Dlaczego dopiero teraz?
Jan Dziedziczak (PiS) pytał z kolei, dlaczego Śledzińska-Katarasińska dopiero teraz interweniuje w sprawie "rzekomego ataku na dziennikarzy", a nie zrobiła tego, gdy "pracownicy warszawskiego ratusza, przedstawiciele straży miejskiej, podopieczni wiceprzewodniczącej PO, prezydent miasta Hanny Gronkiewicz-Waltz pobili dziennikarza 'Gazety Polskiej' w czasie wykonywania zawodu i uszkodzili mu kręgosłup".
11 kwietnia br., podczas usuwania namiotu Solidarnych 2010 nielegalnie stojącego w pasie drogi przed Pałacem Prezydenckim miało dojść do pobicia dziennikarza "Gazety Polskiej" Michała Stróżyka. Z udostępnionej przez niego dokumentacji wynikało jednak, że nie miał zmian urazowych kręgosłupa, jednak lekarz zalecił kołnierz szyjny.
Głosowanie przełożone
Podczas posiedzenia komisji poseł Zbigniew Girzyński (PiS) wnioskował o odłożenie głosowania nad projektem do czasu uzyskania w jego sprawie stanowiska biura legislacyjnego Sejmu, gdyż - jak argumentował - stoi on w sprzeczności z konkordatem.
Na wniosek Jana Ołdakowskiego (PJN) posiedzenie komisji zostało przerwane do następnego posiedzenia Sejmu, rozpoczynającego się 26 lipca. Zgłaszając ten wniosek poseł argumentował, że będzie to "z korzyścią dla tekstu" tej opinii, który do tego czasu można dopracować.
Źródło: tvn24.pl, PAP