- Ze strony Polski to kompromis w połowie drogi - tak o ustaleniach poniedziałkowego szczytu UE mówił w "Faktach po Faktach" na antenie TVN24 Ryszard Kalisz. Poseł SLD żałuje, że premier nie spełnił zapowiedzi i nie wywalczył prawa do uczestnictwa Polski we wszystkich szczytach strefy euro. Z tej sytuacji z kolei cieszy się były wicepremier Roman Giertych. - Im dalej od tego stołu, tym lepiej - ocenił.
Ustalenia szczytu nie są w pełni satysfakcjonujące dla Polski, która chciała, by kraje spoza strefy euro mogły uczestniczyć we wszystkich szczytach. Mimo to nasz kraj zdecydował się na podpisanie paktu fiskalnego. CZYTAJ WIĘCEJ
Takiego finału szczytu żałuje Ryszard Kalisz. Jego zdaniem, premier mógł bardziej powalczyć o pełne uczestnictwo we wszystkich szczytach eurolandu. - Tusk mógł zagrać mocniej w sprawie paktu fiskalnego - zauważył.
Innego zdania jest Roman Giertych. Według niego Polska powinna trzymać się z daleka od strefy euro, bo "jak się zawali, to konsekwencje nie do końca nas zniszczą".
"Szczyt to teatr"
Obaj rozmówcy zgodzili się natomiast, że unijny "szczyt był teatrem". - Mamy do czynienia z pewnym teatrem z udziałem wielkich Europy, z duetem Sarkozy-Merkel - on się liczy w strefie euro - ocenił Kalisz. Giertych również nie miał wątpliwości: - To wszystko jest zaklinaniem rzeczywistości.
Ich opinie różnią się jednak w szczegółach. Zdaniem byłego wicepremiera, żadne ustalenia szczytu nie zmienią długów Grecji, które są faktem. - W ogóle niewiele zależy od tych szczytów, bo decyduje ekonomia realna a nie wirtualna. Ogłaszanie kolejnych sukcesów na szczytach to zaklinanie rzeczywistości - stwierdził. - W kwestii EBC nikt bez Merkel decyzji poważnej nie podejmie, ten bank finansują Niemcy, oni w dużej mierze spłacają długi krajów UE - mówił Giertych.
- To nie do końca jest tak – zaprotestował polityk SLD. - Tu nie chodzi o wypowiedzi polityków, ale o pewne decyzje - wyjaśnił. Jak dodał, te decyzje, które będą w pakcie fiskalnym "idą w kierunku dużo większego wpływu krajów euro na gospodarki tych krajów".
Według Kalisza, obecnie "UE jest w momencie dezintegracji, a integracja ekonomiczna i walutowa jest ważna, trzeba cały czas przypominać, że to obywatele, nie przywódcy tworzą Unię".
Potrzebny nowy model prokuratury
Kolejnym tematem rozmowy była przyszła zmiana na stanowisku naczelnego prokuratora wojskowego. Kancelaria Prezydenta potwierdziła, że prezydent zaakceptuje kandydaturę Jerzego Artymiaka w miejsce Krzysztofa Parulskiego. CZYTAJ WIĘCEJ
Obaj rozmówcy zdecydowanie skrytykowali zmiany personalne, wówczas, gdy - jak podkreślali - prokuratura wymaga przede wszystkim zmian systemowych.
- Ja widzę same błędy w działaniach związanych z prokuraturą albo nieznajomość rzeczy - stwierdził Kalisz. - PO i rząd powiedzą: załatwiliśmy sprawę – Parulski odwołany - powiedział. Oburzenia nie krył też Giertych: - Gratuluję rządowi – mówię z ironią - stwierdził.
Zdaniem Kalisza, przede wszystkim należy "zmienić sposób myślenia o prokuraturze". - Cały problem polega na tym, że ciągle myślimy o prokuraturze jako scentralizowanym urzędzie – zauważył poseł SLD, dodając, że taką strukturę wprowadzono w czasach stalinowskich. - Musimy zmienić sposób myślenia o procesie oskarżania, o prokuraturze, trzeba zmienić ustawę o prokuraturze - podkreślił. Jak wyjaśnił, obecnie prokurator podpisuje akt oskarżenia w imieniu państwa, a to "prokurator we własnej osobie za to powinien odpowiadać".
Z tą opinią zgodził się Roman Giertych. - Powinna być prokuratura wewnętrzna, czyli organ zależny od ministra sprawiedliwości, która będzie kontrolowała ten system - powiedział. Kalisz zgodził się z tym pomysłem i dodał, że w jej skład powinni wchodzić prokuratorzy tuż przed odejściem na emeryturę, którzy nie wrócą już do czynnej pracy.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24