- Jeśli już to głównym przywódcą puczystów jest Marek Kuchciński, bo on tę sytuację zorganizował, sprowokował i nie umiał jej rozwiązać - mówił wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak w programie "Jeden na jeden" w TVN24. Odniósł się w ten sposób do słów prezesa PiS, który protest opozycji w Sejmie nazywał puczem.
Jarosław Kaczyński w tygodniku "W Sieci" mówił, że protest opozycji w Sejmie "trzeba nazwać wprost - to była próba puczu". Tomasz Siemoniak w "Jeden na jeden" w TVN24 określił ten zarzut jako absurd.
Próba mobilizacji zwolenników
- Zdumiewające jest, że Jarosław Kaczyński takie rzeczy opowiada - mówił. Jego zdaniem, jest to "desperacka próba mobilizacji własnych zwolenników". - Takiego kitu nikt normalny nie przyjmie. Jarosław Kaczyński, gdy zobaczył 13 grudnia jak mało zwolenników PiS-u przyszło na ich manifestację, postanowił mobilizować swoich zwolenników, którzy obserwując to, co się dzieje w telewizji zaczęli powątpiewać w dobrą zmianę i w to, że jest dla niej masowe poparcie - skomentował wiceprzewodniczący PO.
Jak ocenił, opinia prezesa PiS jest absurdalna. - Ona będzie ten protest napędzać. Jeżeli ktoś mówi tak niestworzone rzeczy, zarzuca nam antydemokratyczne działania to zaostrza sytuację - podkreślił.
Zdaniem Siemoniaka, jeśli już mówić o głównym przywódcy puczystów, to jest nim Marek Kuchciński. - To on tę sytuację zorganizował, sprowokował i nie umiał jej rozwiązać - mówił.
- Wydaję mi się, że marszałek Kuchciński utracił zdolność do działania w Sejmie - podkreślił.
Wiceprzewodniczący PO ocenił, że Marek Kuchciński, aby uniknąć tego kryzysu powinien ogłosić przerwę do następnego dnia, przywrócić posła Szczerbę i zapowiedzieć, że spotka się z mediami za 2-3 dni, aby ustalić nowe zasady.
Szansa na kompromis
Jak powiedział, widzi jednak szansę na kompromis, ale ktoś musi wykonać pierwszy krok. - To znaczy, żeby marszałek Kuchciński zechciałby spróbować rozmawiać z Prezydium Sejmu, z Konwentem Seniorów i próbować tę sytuację rozwiązywać - zaznaczył. Jak dodał, marszałek z tej roli zrezygnował.
- Jedyny jego występ publiczny to była konferencja z Jarosławem Kaczyńskim, gdzie on - druga osoba w państwie ustawił się jako członek zespołu - skomentował Siemoniak.
Wyraził zdziwienie, że rządzący nie rozumieją tego, jak ich wypowiedzi są za granicą przyjmowane. - Oni nie wiedzą co mówią, nie wiedzą jakie to skutki będzie wywoływało - mówił. Odniósł się w ten sposób ponownie do wypowiedzi prezesa PiS o puczu.
Podkreślił, że Platforma Obywatelska szanuje wynik wyborów i absurdalne oskarżenia o pucz niczego nie zmieniają. - Nawet jeśli mamy do czynienia z ludźmi takimi jak Jarosław Kaczyński, którzy są tak bardzo oderwani od rzeczywistości - ocenił.
Rola prezydenta
Pytany, jak widzi rolę prezydenta w tym kryzysie sejmowym, odpowiedział, że z ostrożnym optymizmem przyjął chęć jego włączenia się. - Widać było, że szybko się zraził po niedzielnych rozmowach z liderami. Rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim zamknęła aktywność prezydenta - ocenił. Jego zdaniem to Jarosław Kaczyński jest osobą, która jest w stanie te problemy rozwiązywać. Ocenił, że prezes PiS ma wokół siebie kompletnie niepodmiotowych polityków, takich jak Marek Kuchciński.
- On (Marek Kuchciński-red.) nie umie sam decyzji o przerwie podjąć bez patrzenia na prezesa. To jest problem. Gdyby politycy wokół Kaczyńskiego mieli trochę podmiotowości być może nie doprowadziłoby to do takiego kryzysu - dodał.
Wyjaśnił, że dotyczy to też prezydenta Andrzeja Dudy, który "jest jedynym politykiem wywodzącym się z obozu rządzącego, który nie zależy od Jarosława Kaczyńskiego i od jego kaprysu, ale nie chce z tego korzystać".
Zaznaczył, że chciałby, aby 11 stycznia (dzień, do kiedy opozycja ma protestować - red.) był dniem porozumienia. - Piłka jest po stronie rządzących. Myślę, że święta, być może Nowy Rok doprowadzą do takiej refleksji, że prowadzą Polskę na skraj przepaści po prostu - ocenił Tomasz Siemoniak.
Autor: kb/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24