Do Sejmu wpłynął wniosek o uchylenie immunitetu Stanisławowi Łyżwińskiemu i wniosek o jego aresztowanie.
Formalne postawienie zarzutów Łyżwińskiemu będzie możliwe dopiero po uchyleniu mu immunitetu. Odbywa się to w głosowaniu w Sejmie, w którym za uchyleniem immunitetu musi być większość bezwzględna, czyli 231 posłów. Sejm zajmie się tą sprawą dopiero po wakacjach.
Łódzka prokuratura stawia Łyżwińskiemu siedem zarzutów - zgwałcenia kobiety, wielokrotnego wykorzystania seksualnego Anety Krawczyk oraz trzech innych kobiet, nakłanianie Krawczyk do usunięcia ciąży oraz podżegania do porwania biznesmena. Grozi mu do 10 lat więzienia.
We wtorek stawiane posłowi zarzuty przedstawił wiceminister sprawiedliwości Jerzy Engelking. Zdaniem prokuratury, poseł w stolicy i Lublinie kilkakrotnie wykorzystał lub usiłował wykorzystać seksualnie jedną z działaczek Samoobrony. Natomiast od kolejnej kobiety, która ubiegała się o posadę w jego biurze poselskim zażądał obcowania płciowego.
Jesienią 2002 roku Łyżwiński miał zgwałcić w swoim biurze poselskim w Tomaszowie Mazowieckim działaczkę Samoobrony, która ubiegała się o stanowisko wójta. W tym samym okresie miał kilkakrotnie wykorzystać ją seksualnie.
Jerzy Engelking podkreślił, że Łyżwiński wykorzystywał swoją pozycję, w stosunku do kobiet, które dla niego pracowały.
Inny zarzut, niezwiązany z tzw. seksaferą, dotyczy nakłaniania przez Łyżwińskiego na przełomie lat 1999-2000 innego mężczyzny do uprowadzenia i przetrzymywania Zbigniewa B. jako zakładnika. Biznesmena zmuszono do zapłaty pół miliona złotych z tytułu rzekomych nieprawidłowości w rozliczeniach wspólnej działalności gospodarczej. Grozi za to do 10 lat więzienia.
Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu ub. roku, po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Stanisława Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi. Krawczyk twierdziła też, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Andrzeja Leppera.
Prokuratorskie śledztwo dotyczy "żądania oraz przyjmowania korzyści osobistych o charakterze seksualnym" przez osobę pełniącą funkcję publiczną i uzależnienia od nich zatrudnienia w biurze poselskim.
W śledztwie przesłuchano ponad 150 osób. Pod koniec czerwca łódzka prokuratura okręgowa oskarżyła radnego sejmiku woj. łódzkiego i działacza Samoobrony Jacka P. m.in. o nakłanianie Krawczyk do przerwania ciąży i narażenie życia kobiety. Ponadto Jacek P. oskarżony jest o usiłowanie poplecznictwa, a tym samym utrudnianie śledztwa. Grozi mu kara do 8 lat więzienia.
Źródło: PAP