Rząd broni stanowiska, że NBP uzyska w tym roku kilkanaście miliardów złotych zysku. Zdaniem Sławomira Nowaka, pieniądze może ukryć "dokonując księgowego szachu-machu". Rząd na fortele Sławomira Skrzypka ma jednak rozwiązanie: - Będziemy chcieli wymóc ustawowo przekazanie nam tych pieniędzy. Dokładnie po to jest nam potrzebny prezydent - mówił polityk PO.
Premier Donald Tusk rozmawiał w czwartek z prezydentem nie tylko o przyszłorocznych podatkach, ale - jak ujawnił w TVN24 Sławomir Nowak - przede wszystkim o możliwości przekazania przez NBP budżetowi państwa zysku Narodowego Banku. Według Nowaka jest jeden podstawowy problem: prezes NBP Sławomir Skrzypek. - Dzisiaj chce on uniknąć wpłaty, czyli ustawowego obowiązku - zaznacza szef gabinetu politycznego premiera.
Warto jednak zwrócić uwagę, że decyzje podejmuje 10-osobowa Rada Polityki Pieniężnej, gdzie prezes NBP ma jedynie ten przywilej, że jego głos liczy się podwójnie.
Premier idzie do prezydenta
Nikt nie ma wątpliwości, że zdolności perswazyjne Lecha Kaczyńskiego w stosunku do Skrzypka są dużo większe niż premiera czy ministra Rostowskiego. Sławomir Nowak
Rząd nie daje wiary tłumaczeniom władz NBP, że w tym roku szacowany jest zerowy zysk banku. - To jest tylko zabieg księgowy. Powiedzmy, że oni mają kwotę "100". Zgodnie z ustawą, jeśli wykażą "100" jako zysk, to "95" będą musieli przekazać do budżetu państwa, a "5" przeznaczyć na rezerwę. Oni chcą zrobić tak, że całe "100" przekażą na rezerwę na ryzyko kursowe - tłumaczył Nowak. A na to zgody nie ma, choć rząd zdaje sobie sprawę, że "za wiele do gadania nie ma". - Mówimy tylko, że to są publiczne pieniądze - podkreśla polityk PO.
Premier wie jednak, że głośne mówienie może nie wystarczyć do przekonania Sławomira Skrzypka. I właśnie dlatego rządowi potrzeba pomocy prezydenta. - Nikt nie ma wątpliwości, że zdolności perswazyjne Lecha Kaczyńskiego w stosunku do Skrzypka są dużo większe niż premiera czy ministra Rostowskiego - ocenia.
... by zmusić Skrzypka
Pierwsze efekty przekonywania prezydenta przez Donalda Tuska, że przekazanie zysku NBP do budżetu do dobry pomysł, ponoć już są. - Lech Kaczyński był zainteresowany i otwarty na nasze propozycje. To było światełko w tunelu także dla niego. Popołudniowo-wieczorny komunikat prezesa NBP (najprawdopodobniej już po rozmowie z głową państwa) pokazał, że aktywność prezydenta przynosi pozytywne skutki - chwali Nowak. Zaznacza jednak, by nie traktować Lecha Kaczyńskiego jako "wysłannika premiera", lecz jako wysłannika "szukania dobrych rozwiązań".
A co, jeśli Skrzypek wobec perswazyjnej siły prezydenta pozostanie niewzruszony? Rząd zmusi go do przekazania zysku NBP, ale do tego także będzie potrzebna zgoda Lecha Kaczyńskiego. - Jeżeli dokona (Skrzypek) tego szachu-machu księgowego (...) i ukryje pieniądze podatników przed podatnikami, to ustawowo będziemy chcieli wymóc ich przekazanie. Dokładnie po to jest nam potrzebny prezydent - przyznaje Sławomir Nowak.
Lepper-bis?
Pomysł dokonania zmian w ustawie o NBP pada nie pierwszy raz. W 2006 roku Andrzej Lepper, ówczesny minister rolnictwa i wicepremier, przekonywał o konieczności poszerzenia zadań Narodowego Banku Polskiego o zapewnienie rozwoju gospodarczego i wzrostu zatrudnienia. - Dobrze by było, gdyby ta ustawa weszła w życie jak najszybciej. Chcemy, aby NBP miał zapisane, że odpowiada za gospodarkę, zatrudnienie i za inflację, kreowanie pieniądza i politykę cenową – mówił wówczas szef Samoobrony.
Przy okazji domagał się „wyjaśnienia szczegółowego zysków NBP i z tych zysków wypłaty do budżetu państwa kwoty 1,2 mld zł za 2005 rok”. Wielu komentatorów zarzuca dziś rządowi, że wraca po trzech latach do pomysłu byłego wicepremiera, który wówczas był przez nich ostro krytykowany.
Na planie Leppera suchej nitki nie zostawiał też Leszek Balcerowicz (w 2006 prezes NBP). Na antenie TVN24 zaznaczał wtedy, że "budżet przez kilka kolejnych lat (od 2007 roku) nie może spodziewać się wpłat" od NBP. Resort finansów miał - według Balcerowicza - doskonale zdawać sobie z tego sprawę.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24