- Nie wiem, czy to było zlecenie, czy wystąpienie pewnej części elektoratu Platformy Obywatelskiej - tak Jarosław Kaczyński skomentował pobicie przez nieznanych sprawców Anny Cugier-Kotki, która zagrała w spocie jego partii. Prezes PiS atakował wszystkich: PO za to, że pod jej rządami "Polska idzie w kierunku Białorusi", Zbigniewa Ziobrę za szkodzenie partii i nierzetelność mediów... tym razem "muzycznych".
Prezes PiS wie dlaczego Anna Cugier-Kotka dopiero w poniedziałek wieczorem powiedziała o pobiciu jej przez trzech mężczyzn (miało do tego dojść w sobotę rano), a we wtorek postanowiła przeprowadzić obdukcję. - Była w szoku, kobiety tak mają - przekonywał. Jarosław Kaczyński przyznał też, że o całej sytuacji wiedział wcześniej niż dziennikarze. Skąd? Tego nie wiadomo.
Polska jak Białoruś?
Pewne jest natomiast, że były premier będzie domagał się ukarania sprawców pobicia. - Nie ma najmniejszej wątpliwości, że chodziło o tutaj o motywy polityczne. Nie wiem czy to zlecenie, czy wystąpienie pewnej części elektoratu Platformy Obywatelskiej, (...) ale domagam się aby sprawcy zostali schwytani i odpowiednio potraktowani. Mamy tu do czynienia z sytuacją skandaliczną, w której osoba popierająca partię opozycyjną podlega represjom - argumentował. "Represje" te porównał nawet do sytuacji w kraju sprzed 1956 roku, bo tylko wtedy zdaniem prezesa "atak na partie szedł z jednej strony od prokuratury, a z drugiej strony od kabaretów".
Jak PiS zamierza wesprzeć aktorkę? - Jeśli będzie trzeba wynajmiemy Annie Cugier-Kotce ochroniarza. Czujemy się za nią odpowiedzialni bo wyświadczyła nam przysługę - zaznaczał. Były premier dodał, że bez względu na dalszy rozwój tej sytuacji "ma wrażenie, że pod rządami PO Polska maszeruje w stronę Białorusi".
Prezes nie chce pracować w Radiu Zet
Przy okazji dostało się także mediom za nieobiektywne - zdaniem Kaczyńskiego - traktowanie PiS. Tym razem na pierwszy ogień poszły "media muzyczne".
Gdy reporter Radia Zet zapytał "dlaczego między innymi jego rozgłośnię obarcza się winą za słaby wynik Pis-u w wyborach?", prezes odparł: - Wynik nie był słaby, a wy zachowujecie się skandalicznie. Wysługujecie się jednej partii i to na najniższym poziomie. Ja bym wstydził się pracować w Radiu Zet.
Dziennikarz radia odpowiedział, że się nie wstydzi. Wtedy prezes PiS stwierdził: To jest różnica zdań między nami. Zawsze w Polsce były dwie grupy: ta z AK i ta z innych środowisk.
Spokojny o Ziobrę
Szef Prawa i Sprawiedliwości odniósł się też do zamieszania jakie wywołały dwie poniedziałkowe wypowiedzi - pierwsza Zbigniewa Ziobry, druga właśnie Jarosława Kaczyńskiego. Najpierw z apelem o "autorefleksję" wystąpił do spin doctorów partii były minister, później apel do Ziobry wystosował Kaczyński. - Niech się uczy języków, bo to teraz dla niego powinno być najważniejsze - mówił.
We wtorek swoje słowa podtrzymał i ujawnił, że odbył już z niepokornym posłem rozmowę. - Przedstawił mi wyjaśnienia. Niemniej zrobił coś, co partii zaszkodziło i zachęciło do negatywnych wypowiedzi na jej temat. Proszę to już zostawić. Sprawa jest zamknięta - ucinał. Na koniec zaznaczył jednak, że nie boi się scenariusza, który zakładałby, że Ziobro odejdzie z PiS-u.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot: PAP/Leszek Szymański