Wiceminister spraw zagranicznych Przemysław Grudziński był zarejestrowany jako Tajny Współpracownik peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa pod pseudonimem „Trojanowski”. Taką informację zamieścił na swoich stronach Instytut Pamięci Narodowej. Grudzińskiego próbowano zwerbować, ale nigdy nie podjął żadnej współpracy z organami bezpieczeństwa PRL - odpowiada MSZ.
Grudziński został ministrem w sierpniu. W MSZ zastąpił na tym stanowisku Witolda Waszczykowskiego. Jest odpowiedzialny za kwestie dotyczące negocjacji z USA w sprawie tarczy antyrakietowej.
Urodzony w 1950 roku Grudziński, z wykształcenia historyk amerykanista, jest doświadczonym dyplomatą i specjalistą od spraw amerykańskich. Był polskim ambasadorem w Waszyngtonie w latach 2000-05.
W latach 80-tych kilkakrotnie przebywał na stypendiach naukowych w USA. W tym samym czasie zainteresowały się nim PRL-owskie służby. W grudniu 1983 r. Grudziński został zarejestrowany przez Wydział I Departamentu I Służby Bezpieczeństwa w kategorii „Zabezpieczenie Operacyjne". Według słownika IPN ZO: Wieloznaczna, nie przesądzająca o charakterze „zainteresowania” forma rejestracji, mająca na celu „ochronę” osoby”. Trzy lata później został wyrejestrowany.
W 1987 r. został ponownie zarejestrowany jako "ZO", a rok później kategorię zmieniono na "Tajny Współpracownik". W aktach SB widnieje jako „Trojanowski”. W końcu 1989 r. Grudziński został wyrejestrowany.
Minister zaprzecza
Sam Grudziński w oświadczeniu przesłanym tvn24.pl oświadczył, że nigdy nie zgodził się na podjęcie współpracy z SB. "Próbę werbunku SB podjęła w okresie moich starań o paszport służbowy w związku z uzyskaniem przeze mnie stypendium Fulbrighta w roku 1988. Po kilku przesłuchaniach na ulicy Rakowieckiej, wobec mojej odmowy współpracy, SB zaprzestała nękania mnie. Szantażowano mnie groźbą postawienia w stan oskarżenia pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Stanów Zjednoczonych".
"Kilkakrotnie po roku 1990, w związku z podejmowaniem przeze mnie pracy na stanowisku podsekretarza stanu MON i w MSZ, poświadczyłem brak mojej współpracy ze służbami bezpieczeństwa PRL. Jako działacz podziemnego „drugiego obiegu” nigdy nie zawiodłem kolegów i nie sprzeniewierzyłem się zasadom moralnego postępowania" - napisał Grudziński.
Sikorski: ufam całkowicie
Za swoim zastępcą murem stanął szef MSZ Radosław Sikorski. "Sam fakt rejestracji przez SB nie jest dowodem podjęcia współpracy. (...) Min. P. Grudziński cieszy się moim całkowitym zaufaniem jako osoba, w stosunku do której nigdy nie wysunięto udokumentowanych oskarżeń i która nigdy nie zawiodła zaufania współpracowników i przyjaciół" - czytamy w oświadczeniu przesłanym tvn24.pl przez ministra.
Radosław Sikorski zapewnił o swoim zaufaniu do Grudzińskiego także w środowej "Kropce nad i". - Nie mam prawa wątpić w prawdziwość jego słów i dopóki nie powstanie jakiś fakt, który by podważał prawdziwość jego słów, minister Grudziński ma moje pełne zaufanie i jest wartościowym członkiem kierownictwa Ministerstwa Spraw Zagranicznych - powiedział szef MSZw TVN24.
Premier znał sprawę
Minister zapytany, czy wystąpi z wnioskiem o zdymisjonowanie Grudzińskiego, odpowiedział że nie. Zapewnił też, premier Donald Tusk zna sprawę Grudzińskiego od "jakiegoś czasu". Na uwagę, że w takim razie to nie jest nowa informacja, i że on o sprawie Grudzińskiego wiedział, Sikorski odpowiedział: "oczywiście".
Oświadczam, że nigdy nie zgodziłem się na podjęcie współpracy, nie podpisałem zobowiązania do współpracy, nie sporządziłem nigdy żadnych raportów i opracowań dla organów bezpieczeństwa PRL. Próbę werbunku SB podjęła w okresie moich starań o paszport służbowy w związku z uzyskaniem przeze mnie stypendium Fulbrighta w roku 1988. Po kilku przesłuchaniach na ulicy Rakowieckiej, wobec mojej odmowy współpracy, SB zaprzestała nękania mnie. Szantażowano mnie groźbą postawienia w stan oskarżenia pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Stanów Zjednoczonych. Kilkakrotnie po roku 1990, w związku z podejmowaniem przeze mnie pracy na stanowisku podsekretarza stanu MON i w MSZ, poświadczyłem brak mojej współpracy ze służbami bezpieczeństwa PRL. Jako działacz podziemnego „drugiego obiegu” nigdy nie zawiodłem kolegów i nie sprzeniewierzyłem się zasadom moralnego postępowania. Przed podjęciem obecnego zadania w MSZ, na początku sierpnia, przedstawiłem Ministrowi R. Sikorskiemu taką właśnie informację o wydarzeniach z 1988 raku i mojej w nich roli. Przemysław Grudziński
Źródło: tvn24.pl, PAP, nSport
Źródło zdjęcia głównego: PAP