Janusz Kurtyka odpowiada szefowi rządu, który po publikacji książki historyka IPN o Lechu Wałęsie zagroził instytutowi obcięciem funduszy. - Pan premier bardzo się zagalopował, bowiem IPN nie ma nic wspólnego z publikacją Pawła Zyzaka – zapewnił w RMF FM. Ale samego historyka zwalniać nie zamierza.
Szef IPN przyznał, że warsztat Pawła Zyzaka pozostawia wiele do życzenia, unikał jednak odpowiedzi, czy po publikacji książki o Lechu Wałesie powinien stracić pracę w krakowskim IPN. - Oczywiście stwierdzenia, "Lech Wałęsa sikał do kropielnicy" czy "był nożownikiem z kompleksem Edypa" w pracy historycznej nie powinny mieć miejsca, tylko że ja tej pracy nie czytałem. Myślę zresztą, że dyrektor oddziału krakowskiego Marek Lasota, podejmując decyzję o zatrudnienia pana Zyzaka, nie znał pracy magisterskiej – stwierdził w RMF.
Pan premier bardzo, bardzo się zagalopował, bowiem Instytut Pamięci Narodowej nie ma nic wspólnego z tą książką. Ani złotówka polskiego podatnika nie została na nią wydana. Pan Zyzak napisał te słowa, zanim został przyjęty do Instytutu. Janusz Kurtyka, szef IPN
Przekonywał, że powyższe fragmenty, podobnie jak wcześniejsze dokonania Zyzaka (w prawicowym periodyku pisał m.in., że homoseksualiści to zwierzęta i wysłannicy diabła), nie były mu wcześniej znane. Dlatego przed wyciągnięciem konsekwencji wobec pracownika IPN zamierza się z nimi zapoznać. - Dyrektor oddziału krakowskiego powinien przyjrzeć się dokonaniom pana Zyzaka, ale nie będę na antenie radia podpowiadał mu decyzji personalnej – uciął.
"Premier bardzo, bardzo się zagalopował"
Zdaniem Kurtyki Wałesa, który po publikacji książki Zyzaka zagroził wyjazdem z kraju, zareagował przesadnie. - Lech Wałęsa powinien wiedzieć, że jest wielką postacią historyczną i nie ucieknie przed publikacjami – czasami bardzo niesprawiedliwymi – które będą go osobiście denerwowały. Taki jest los wybitnych jednostek historycznych, niezależnie od tego, czy tego typu publikacje będą im odpowiadały, czy nie – ocenił.
Kurtyka odniósł się też do poniedziałkowej wypowiedzi Donalda Tuska, który zagroził IPN obcięciem funduszy, jeśli dalej będzie promował "jednostronne" publikacje. – Pan premier bardzo, bardzo się zagalopował, bowiem Instytut Pamięci Narodowej nie ma nic wspólnego z tą książką. Ani złotówka polskiego podatnika nie została na nią wydana. Pan Zyzak napisał te słowa, zanim został przyjęty do Instytutu – argumentował. Zapewnił też, że nie zamierza rezygnować ze Stanowska szefa IPN niezależnie od tego, jak bardzo byłby obiektem politycznej krytyki.
Źródło: RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: PAP